W poniedziałek po godzinie 15 przed siedzibą MEN przy al. Szucha w Warszawie rozpoczęła się demonstracja wymierzona przeciwko ministrowi Przemysławowi Czarnkowi. Ludzie, którzy zebrali się przed budynkiem żądali dymisji polityk. Sprzeciwiają się także zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji i są przeciwni ukaraniu nauczycieli za zaangażowanie w strajk kobiet.
Od samego początku pod MEN było gorąco. Kilku protestujących przykuło się do bramy budynku ministerstwa. Zatrzymano fotoreporterkę Agatę Grzybowską.
Policjanci wyrywali aktywistów z ziemi, wyglądało to strasznie dramatycznie. Wyglądało tak, że samochód albo przejedzie aktywistów, albo policjantów
- relacjonowała to zdarzenie dla TVN24 Monika Olejnik.
O protest przed MEN został zapytany w Polskim Radiu 24 główny zainteresowany - Przemysław Czarnek.
Zdaje się, że macie problem pod bramą
- stwierdził na początku rozmowy Adrian Klarenbach, prowadzący audycję.
Mamy problem pod bramą, ale co zrobić? Jest jak jest. To nie mój problem, to problem tej pani, która się przykleiła. Biedni ludzie, zamiast zająć się czymś pożytecznym, robią sobie igrzyska
- powiedział szef MEN.
Minister dodatkowo podkreślił, że protestujący to ludzie "którzy anarchię ukochali".
Działania, które nazywają wolnością, nie mają z nią nic wspólnego. Nie ma wolności bez odpowiedzialności
- stwierdził szef MEN.
Czarnek ponadto odniósł się do zarzutów, które od kilku tygodni są kierowane w jego stronę. Uważa, że "są kłamliwe".
Protestujący wymyślają niestworzone rzeczy
- ocenił minister.