Pozaministerialny departament rządu Wielkiej Brytanii, podlegający parlamentowi i zajmujący się wyznaczaniem i monitorowaniem standardów edukacji (Office for Standards in Education, Children’s Services and Skills) zebrał dane pozyskane podczas wizyt w różnych szkołach i innych placówkach edukacyjnych w Anglii, a następnie wnikliwe je przeanalizował. Ustalono, że epidemia koronawirusa w znaczącym stopniu odbiła się na rozwoju dzieci, a ucierpieli na tym głównie najmłodsi. Tę opinię potwierdzają również badania i analizy specjalistów z Polski.
W raporcie brytyjskiego resortu możemy przeczytać, że dzieci doświadczyły podwójnej krzywdy. Z jednej strony musiały przebywać w domach, ale bez rodziców, bo ci byli zajęci pracą, a z drugiej strony nie spotykali się z rówieśnikami. Nauczyciele wychowania przedszkolnego sygnalizowali, że ich podopieczni cofają się w rozwoju. Niektóre dzieci zapominały jak używać sztućców, ponownie musiały zacząć używać pieluch i zahamowały się u nich postępy w nauce liczenia oraz mówienia.
Problemy nie pominęły także starszych uczniów, u których zauważono głównie problemy dotyczące nauki matematyki, czytania oraz trudności z koncentracją. Co więcej, odnotowano oznaki niepokoju psychicznego, a dzieci przejawiały zachowania depresyjne, w skrajnych przypadkach okaleczały się i cierpiały na zaburzenia odżywiania.
Przypominamy, że w środę 18 października w Polsce odbyła się konferencja prasowa ministra zdrowia. Adam Niedzielski zwrócił wówczas uwagę między innymi na fakt, że poważnym skutkiem epidemii koronawirusa jest słaby stan zdrowia psychicznego młodzieży.
Szanowni państwo, badania przeprowadzone przez specjalistów pokazały, że pandemia ma ogromne skutki dla zdrowotnego psychicznego Polaków. Ten czas izolacji i ograniczania kontaktów międzyludzkich szczególnie negatywnie odbija się na grupie osób młodszych
- mówił.
Szef resortu zapewnił wówczas, że Ministerstwo Zdrowia będzie kontynuowało proces budowy tak zwanej opieki środowiskowej, zarówno dla dorosłych jak i młodzieży.
W zakresie psychiatrii i psychologii będziemy organizowali zespoły opieki środowiskowej dla młodzieży. To one na poziomie powiatowym będą gwarantowały zmianę modelu lecznictwa z opartego na hospitalizacji, która w przypadku młodzieży wywoływała poważną stygmatyzację w jej otoczeniu, na rzecz opieki środowiskowej
- dodał.
Z dr hab. Maciejem Jakubowskim, ekonomistą i socjologiem z UW, prezesem Fundacji Evidence Institute i byłym wiceministrem edukacji rozmawiał dziennikarza portalu internetowego "Głosu Nauczycielskiego" Jarosław Karpiński. Ekspert w wywiadzie naświetlił kolejny problem, związany z przejściem na lekcje online. Okazało się, że nawet kilkanaście procent uczniów nie uczestniczy w zdalnym nauczaniu.
Myślę, że może to dotyczyć nawet kilkunastu procent uczniów, którzy w ogóle nie uczestniczą w zajęciach online lub logują się od czasu do czasu. Dokładnie nie znamy jednak tej skali, bo polskie badania w tym zakresie były przeprowadzane na niereprezentatywnych próbach, czyli na pytania odpowiadali tylko ci respondenci, którzy chcieli. Ale nawet w tych niepełnych badaniach aż kilkadziesiąt procent uczniów deklaruje, że zdalna nauka jest znacznie mniej efektywna niż ta prowadzona tradycyjnie. Są jednak bardziej profesjonalne badania robione w innych krajach
- przyznał ekonomista.
Zdaniem dr hab. Macieja Jakubowskiego wielu uczniów, nawet jeśli loguje na platformach edukacyjnych, to wcale nie uczestniczy w zajęciach.
Trudno jest bowiem skontrolować ich udział w lekcjach. Nauczyciele nieraz też nie wiedzą, jak mogą to sprawdzić. Można to kontrolować, ale wymaga to nieco innej metodyki nauczania niż w tradycyjnej klasie. Niekorzystne jest też to, że lekcje online są krótsze, ponieważ dużo czasu trzeba poświęcać na rozwiązywanie problemów związanych np. z logowaniem, ze zrywanymi połączeniami internetowymi itp.
- ocenił ekspert.