Nauczyciele chcą masowych i wiarygodnych testów na obecność koronawirusa. "Nie mam ochoty znowu podjąć gry w rosyjską ruletkę"

Nauczyciele zdają sobie sprawę z powagi sytuacji epidemiologicznej w kraju i wiedzą, że zdalne nauczanie nie może trwać w nieskończoność. Już teraz apelują, aby rząd wprowadził testowanie na obecność koronawirusa nauczycieli i pracowników placówek. - Nie można dopuścić do powrotu do szkół bez masowego testowania nauczycieli - mówi nauczycielka z województwa podkarpackiego.

Edukacja w pandemii wciąż wywołuje wiele emocji w społeczeństwie. Zadziwiający jest fakt, że jeszcze kilka dni temu zapowiadano wprowadzanie narodowej kwarantanny. Tak się jednak nie stało, bowiem rząd najprawdopodobniej doszedł do wniosku, iż nas na to nie stać. Odgórnie nakazano, aby krzywą wypłaszczyć za pomocą wykonywania mniejszej ilości testów. Związek Nauczycielstwa Polskiego od początku pandemii walczy o zorganizowanie przez państwo systemu, który pozwoliłby na dobrowolne i darmowe testowanie nauczycieli i pracowników oświaty. Swój apel tłumaczą tym, iż takie działanie pozwoli uniknąć tworzenia się nowych ognisk zakażenia koronawirusem w sektorze edukacyjnym. - Chcę przychodzić do pracy bez obaw o zdrowie swoje i najbliższych. Co jeśli właśnie przechodzę przez wirusa bezobjawowo i pociągam za sobą zagrożenie zakażenia innych? Warto przeciwdziałać i zapobiegać takim sytuacjom. Apelujemy o wiarygodne testy dla nauczycieli i pracowników szkół - mówi nauczyciel ze szkoły z powiatu wyszkowskiego. 

Szkoła w pandemii. Nauczyciele chcieliby zostać przetestowani na COVID-19

Nauczycielka z województwa podlaskiego dziwi się, że jej koleżanki i koledzy uważają, że poddanie się testom to przyczynienie się do kolejnej teorii spiskowej. Sama uważa, że chodzi tu jedynie o dobro i porządek społeczny.

Jeżeli ten gest nie zagraża zdrowiu i życiu człowieka, to nawet jeżeli mamy wątpliwości w kwestii wiarygodności testów, to przecież nic nie szkodzi, aby poddać się im ze względu na obecną sytuację. Powodem mogą być chociażby umierający ludzie oraz narastające ryzyko zakażenia się najbliższych

- mówi nauczycielka.

Pedagożka przekonuje, że testowanie jest w pełni bezpieczne, a jedynie może być nieprzyjemne. Apeluje do innych nauczycieli o zrozumienie. Twierdzi, że z życia nie możemy czerpać samych korzyści, a w odpowiednim momencie trzeba zauważyć i uczynić pewne zobowiązania w stosunku do społeczeństwa, czasami wbrew własnym przekonaniom.

Są takie okoliczności, że nam to nie zaszkodzi i warto w imię dobra społecznego dostosować się do niedogodności. Nie warto upierać się dla tak niewiele kosztującego wyrzeczenia. To może okazać się ceną życia w społeczeństwie

- przekonuje kobieta.

Inna nauczycielka zadaje sobie pytanie dlaczego my, jako społeczeństwo, jeśli mielibyśmy przyczynić się do tego, aby szybciej wyjść z kryzysu, nie poddamy się testom? Jej zdaniem wystarczy jedynie myśleć nie tylko o sobie i swoim komforcie, lecz także o interesie społecznym. Pedagożka sugeruje, że najlepszym pomysłem byłyby testy masowe, nie tylko dla nauczycieli. 

Jeśli zostałyby przeprowadzone testy przesiewowe dla całego lub dla części społeczeństwa i mielibyśmy wrócić do upragnionej rzeczywistości, to czemu z tego nie skorzystać? Oczywiście pod warunkiem, że wyniki tych testów wiązałyby się z sensownymi i konsekwentnymi dalszymi działaniami, a ich w tym kraju niezwykle mało

- dodaje wychowawczyni. 

"Testy na koronawirusa dla nauczycieli poprawiłyby sytuację w lukach kadrowych"

Jedna z nauczycielek historii uważa, że testy dla nauczycieli są w obecnej sytuacji potrzebne. Swoje zdanie argumentuje tym, że miałoby to ogromne znaczenie dla kadry pedagogicznej, która wiedziałaby, że w swoim otoczeniu ma osoby zdrowe. Dzięki temu nauczyciele mieliby pewność, że są bezpieczni i nie muszą martwić się o swoje zdrowie przynajmniej w pracy. 

Testy na koronawirusa dla nauczycieli poprawiłyby sytuację w lukach kadrowych. Obecnie mamy około 15 procent nauczycieli na zwolnieniu. Ja sama bardzo chciałabym zostać przebadana. Miałam kontakt ze sporą liczbą zakażonych nauczycieli

- twierdzi pedagożka.

"Zamknięcie szkół wybiórczo nie przyniosło oczekiwanych efektów"

Nauczyciel matematyki i informatyki z województwa lubuskiego twierdzi, że regularne poddawanie się testom na koronawirusa jest niezbędne, aby utrzymać największe standardy bezpieczeństwa w szkołach. Nadmienia, że nie chodzi tylko o pedagogów, lecz także o pracowników całej placówki. 

Należy pamiętać, że uczniowie po powrocie do domu mają styczność z domownikami, niekiedy znajdującymi się w grupie podwyższonego ryzyka. Od września obserwowaliśmy działania spowodowane nieprzemyślaną do końca strategią. Zamknięcie szkół wybiórczo nie przyniosło oczekiwanych efektów

- mówi pedagog.

Matematyk odniósł się także do kwestii powrotu do szkół w najbliższych tygodniach. Wyznaje, że to jego osobista refleksja, która wynika z obserwacji środowiska szkolnego, a nie z wiedzy na temat specyfiki epidemii, bowiem pedagog specjalizuje się w innych dziedzinach życia. 

Nie uważam, póki co, żeby powrót do szkół w najbliższych tygodniach, czy nawet miesiącach zimowych był bezpieczny i tylko osoby bez wyobraźni mogą tę opinię kwestionować

- dodaje nauczyciel. 

"Testy powinno się robić serologiczne, by stwierdzić, kto przeszedł chorobę i jest odporny"

Łukasz Konecki, nauczyciel etyki ze Szkoły Podstawowej nr 65 w Warszawie twierdzi, że jego zdanie uległo zmianie przez dynamicznie zmieniającą się sytuację związaną z epidemią, która tak drastycznie dotknęła środowisko szkolne. 

Uważam, że nie jest sensowne robienie wszystkim nauczycielom powracającym do pracy testów PCR, bo one dają wysokie fałszywie ujemne wyniki, gdy przez chorobę przechodzi się bezobjawowo. Powinno się robić testy serologiczne, by stwierdzić, kto przeszedł chorobę i jest odporny

- wyznaje pedagog. 

Pedagodzy spierają się, czy testy są wiarygodne 

Nauczycielka biologii z województwa podkarpackiego otwarcie mówi o tym, że testowanie nauczycieli nie ma sensu, bowiem jej zdaniem w Polsce testy robione są w niedokładny sposób. 

Jestem magistrem biologii i mam o tym pojęcie. Każdy test, aby był wiarygodny, powinien być powtórzony. Im ważniejsze są wyniki, tym więcej powtórzeń się wykonuje. Nie ma sensu robić takich drogich testów, jeśli są niewiarygodne. A to źle opisane, a to źle pobrane, a to źle wpisane wyniki

- zdradza biolożka. 

Pedagożka twierdzi, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem byłoby ograniczenie wszelkich kontaktów i wprowadzenie narodowej kwarantanny, która zniwelowałoby ogniska koronawirusa w wielu miejscach. 

Należy ograniczyć kontakty, wprowadzić jednolite i przez wszystkich przestrzegane nakazy. Testować wielokrotnie obsługę szpitalną, obsługę żłobków i przedszkoli

- dodaje nauczycielka. 

Z kolei pedagożka z województwa mazowieckiego jest innego zdania i zwraca się do swoich kolegów i koleżanek, aby nie kompromitowali środowiska nauczycielskiego i przestali mówić o tym, że testy są niewiarygodne. Prosi, aby nauczyciele zweryfikowali wiedzę, zanim cokolwiek napiszą na ten temat, bowiem jest mnóstwo publikacji o testowaniu na obecność koronawirusa. Kobieta twierdzi, że mimo to każdy powinien mieć prawo do wykonania testu. 

Ja na przykład chciałabym po powrocie do nauki stacjonarnej mieć swobodny dostęp do testów. Mieszkam w dużym, zatłoczonym mieście, pracuję w szkole, gdzie jest tłok i już w niej były przypadki koronawirusa u uczniów, jak i personelu. Nie mam ochoty znowu podjąć gry w rosyjską ruletkę. Może ktoś z mniejszej szkoły, w mniej zatłoczonym środowisku mieć inne zdanie, ale proszę go nie narzucać innym. No, chyba że to trolle i boty

- dodaje nauczycielka.

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Epidemia przybrała na sile. „Wiążemy to ze szkołami”
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.