Nauczyciel z Gdyni: Zaczęło się polowanie, a ja mam być przykładnie spalony na stosie

Arkadiusz Ordyniec, nauczyciel historii z liceum w Gdyni, tłumaczy, dlaczego jest oskarżany o zachęcanie uczniów do udziału w strajku kobiet. Grozi mu komisja dyscyplinarna i utrata prawa wykonywania zawodu.

Do szkoły, w której pracuje Arkadiusz Ordyniec - IX Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni - wpłynął mail od pomorskiego Kuratorium Oświaty, wzywający do złożenia wyjaśnień w sprawie rzekomego nakłaniania uczniów do udziału w strajku kobiet. Nauczyciel jest zszokowany, uczniowie stają w jego obronie. Na razie pedagog zwrócił się z prośbą o pomoc do prawnika, szkoła w jego imieniu wysłała do kuratorium wyjaśnienia. Nauczyciel oczekuje przeprosin za fałszywe oskarżenia i szybkiego umorzenia sprawy. 

Jest pan doświadczonym nauczycielem.

Arkadiusz Ordyniec: Bez dwóch zdań. W styczniu minie mi dwadzieścia lat w tym zawodzie. Wybór drogi zawodowej był dla mnie oczywisty. Pierwszy raz prowadziłem młodszych od siebie w szóstej klasie szkoły podstawowej. Zostałem zastępowym chłopaków o rok młodszych w 25. Drużynie Harcerzy im. Janusza Korczaka w Słupsku. W liceum z kolei zostałem drużynowym. Potem ukończyłem historię ze specjalnością nauczycielską w Wyższej Szkole Pedagogicznej (dziś to Akademia Pomorska) w Słupsku. Łatwo policzyć, że odpowiadam za innych i ich wychowanie od ponad 30 lat. Do tej pory nikt nigdy nie miał do mnie żadnych zastrzeżeń w tym temacie.

Wezwanie przed komisję dyscyplinarną Kuratorium Oświaty było więc dla pana zaskoczeniem?

Mail z kuratorium to efekt zapowiedzi ministra Przemysława Czarnka, że wobec nauczycieli zachęcających młodzież do udziału w strajku kobiet będą wyciągane konsekwencje. Oczywiście oficjalnie nazwano to "nadzorem pedagogicznym" i reakcją na domniemane skargi rodziców. O dziwo aż do dzisiaj żaden z rodziców nie zwrócił się z taką "skargą" do szkoły ani do mnie. Zresztą nigdy nie nakłaniałem uczniów do udziału w proteście. Nie robię tego, wiem, że mi nie wolno. A dlaczego akurat mnie to spotkało? Domyślam się, że jest to powiązane z moją drugą pracą. Jestem dyrektorem w biurze poselskim Posła na Sejm RP Tadeusza Aziewicza z Platformy Obywatelskiej. Czysta nagonka. No i można wskazać "winnych pandemii". Kuratorium dostało maila w tej sprawie z Ministerstwa Edukacji. To z Warszawy wyszedł atak.

Nie zdziwiła pana forma prośby o wyjaśnienia? Mail? A gdzie oficjalne pismo?

To jakaś farsa. Oskarża się mnie o narażanie życia i zdrowia wychowanków! Kompletna bzdura! I w tak niby poważnej sprawie ja do dzisiaj nie otrzymałem żadnego pisma! Z kuratorium przesłano jedynie maila do szkoły z oskarżeniami i żądaniem pisemnych wyjaśnień. To skandal! Ja do tej pory tak naprawdę nie wiem, kto mnie oskarża i o co konkretnie.

Dlaczego zwrócił się pan o pomoc do prawnika?

Słysząc zapowiedzi ministra Czarnka, nie miałem wątpliwości, że mam być przykładem dla innych. Pomyślałem, że zaczęło się polowanie, a ja mam być przykładnie spalony na stosie. Od początku protestów, jako pracownik biura poselskiego biorę udział w akcji pomocy prawnej uczestnikom protestu organizowanej przez Pomorską Izbę Adwokacką. Do tej pory nie myślałem, że sam będę tej pomocy potrzebował. W kuratorium źle wybrali, nie dam się zastraszyć. 

Czego spodziewa się pan teraz ze strony kuratorium? 

Właśnie zastanawiamy się z moją prawniczką, mecenas Małgorzatą Kotarską, ale nie mamy pomysłu, jaki będzie kolejny ruch kuratorium. Z jednej strony cała sprawa jest absurdalna i oczekujemy przyjęcia mojej pisemnej odpowiedzi i szybkiego zakończenia sprawy, ale z drugiej strony chciałbym się dowiedzieć, czy taka skarga rodziców rzeczywiście do kuratorium wpłynęła. Nie interesuje mnie oczywiście, którzy rodzice się na mnie poskarżyli, chcę wiedzieć, czy w ogóle ktoś to zrobił. Oczekuję prawdy, sprawiedliwości i przestrzegania podstawowych praw obywatelskich! Tyle że nie wiem, czy mogę na to liczyć.

Boi się pan? O siebie? Pracę? Najbliższych?

Wiem, że mogę liczyć na wsparcie "ludzi dobrej woli", jak śpiewał Czesław Niemen. I wszystkim serdecznie dziękuję za to już okazane! Jak będzie trzeba, będę walczył o prawa obywatelskie dla mnie i dla wszystkich innych Polaków. Myślę, że ta władza może posunąć się bardzo daleko. Tylko głupi by się nie bał. Ale ja muszę ten lęk przełamać, aby móc spojrzeć w lustro i być dalej pedagogiem, historykiem i wychowawcą. Boję się, ale kim bym był, gdybym w chwili próby poddał się i oblał ten ważny i trudny egzamin życiowy. Nazwisko ma się jedno!

O stanowisko w tej sprawie spytaliśmy Pomorskie Kuratorium Oświaty. Czekamy na odpowiedź. 

Zobacz wideo Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko - ustawa o medycynie szkolnej
Więcej o: