W czasie ostatniej konferencji prasowej, minister edukacji Przemysław Czarnek poinformował o planach resortu dotyczących powrotu uczniów do stacjonarnego trybu nauki. Na początku swojego wystąpienia minister zapewnił, że polskie szkoły są bezpieczne, bo potwierdzone w nich przypadki zarażeń to tylko około dwóch procent z ogólnej liczby zarażeń.
Minister podkreślił, że szkoła to nie tylko nauczanie w samym budynku, ale również mobilność, która ma bezpośredni wpływ na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Miał na myśli przejazdy uczniów, opiekę nad dziećmi, ruch przedsiębiorców związanych z funkcjonowaniem oświaty etc. Jednocześnie stwierdził:
Jesteśmy przekonani, że nic nie zastąpi kontaktu bezpośrednio ucznia z nauczycielem, dlatego mam nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do nauczania stacjonarnego wszystkich uczniów.
Nauczanie zdalne w dobie pandemii koronawirusa Fot. Slatan/Shutterstock
Ministerstwo zdaje sobie sprawę, że w najgorszej sytuacji są obecnie uczniowie, których niebawem czekają ważne egzaminy. To oni w najbliższym czasie będą mieć najwięcej nauki i oni najbardziej potrzebują bezpośredniego kontaktu ze swoimi nauczycielami.
W pierwszej kolejności powrót do szkół będzie dotyczył tych uczniów, którzy najbardziej tego potrzebują, czyli maturzystów, uczniów ósmych klas i szkół zawodowych, którzy są przed egzaminami
- powiedział minister. Czarnek jest ostrożny w tym temacie. Z wiadomych powodów nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Kilkukrotnie podkreślał, że nikt nie wie, jak w najbliższej przyszłości będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna.
Na prośbę o próbę określenia czasu, w jakim uczniowie powrócą do nauczania stacjonarnego, Przemysław Czarnek stwierdził:
Pewnie przez jakiś czas pozostaniemy jeszcze w nauczaniu zdalnym, nie wiemy co będzie w najbliższej przyszłości, jak będzie wyglądał rozwój pandemii koronawirusa (...) Mam nadzieję, że ósmego listopada część uczniów wróci do szkół i będzie uczyć się stacjonarnie.