Nauczycielka: Dyrektorzy dzwonią do sanepidu, aby zgłosić, że pracownik ma COVID-19, ale linia jest zajęta
Szkoła w pandemii. Nauczycielka: To wszystko to jakiś absurd
- Słyszę non stop o wykrytych przypadkach koronawirusa w pobliskich placówkach i jestem przerażona. Dostosowanie się do wytycznych przy najmłodszych uczniach jest abstrakcją - twierdzi nauczycielka nauczania początkowego z woj. mazowieckiego. Dodaje, że sama co jakiś czas zdejmuje maseczkę lub przyłbice, bo trudno jest jej prowadzić zajęcia i mówić do uczniów przez kilka godzin z zakrytymi ustami.
W szkole nie ma dystansu społecznego. Uczniowie siedzą w parach przy ławkach. Klasy są przepełnione
- mówi. Wyjaśniła, że chociaż zajęcia miały być prowadzone w małych grupkach, trudno było zorganizować pracę według tego wymogu w budynku, w którym pracuje, bo nie jest on do tego przystosowany. - Nie ma tyle przestrzeni. Nie ma też wystarczającej liczby nauczycieli. To wszystko to jakiś absurd. Koronawirus będzie szalał w szkołach - twierdzi.
"Uczniowie mieli zastępstwo z czterema różnymi nauczycielami"
Nauczycielka biologii z woj. podkarpackiego twierdzi, że szkoły mają problem z organizacją zajęć. Powodem jest m.in. brakująca liczba pracowników. - U mojego dziecka w trzeciej klasie podstawówki wychowawczyni nie było prawie przez dwa tygodnie. W tym czasie uczniowie mieli zastępstwo z czterema różnymi nauczycielami z nauczania początkowego. Córka zwróciła uwagę, że Panie nawet przyłbic nie stosowały. Cała klasa w czasie przerw nie wychodziła na korytarz, jedynie do sali gimnastycznąej, czy do toalety. Dzieci siedzą w 27 osób w jednej sali przez co najmniej cztery godziny z różnymi nauczycielami - opisuje.
Nauczyciele twierdzą, że rodzice też nie zawsze stosują się do zaleceń. - Dzieci przychodzą z objawami typu kaszel, katar, ból głowy czy nawet gorączka i to my nauczyciele prosimy i tłumaczymy rodzicom, że ich pociechy powinny pozostać w domu w takiej sytuacji. Albo zdarza się, że musimy w trakcie zajęć dzwonić do nich i zgłaszać, że dziecko źle się czuje. Chociaż uczeń twierdzi, że "już od wczoraj tak ma" - opisuje nauczycielka.
"Dyrektorzy dzwonią do sanepidu, ale linia jest zajęta"
Nauczycielka z podstawówki z okolic Warszawy twierdzi, że rząd popełnił błąd, nie pozwalając dyrektorom decydować o tym, kiedy placówka powinna zostać zamknięta lub ile osób powinno zostać objętych kwarantanną.
Słyszałam o tym, że dyrektorzy niektórych szkół dzwonią do sanepidu, bo chcą zgłosić, że nauczyciel jest chory, ale sanepid nie odbiera telefonów albo linia jest zajęta. Trudno jest się do nich dodzwonić
- twierdzi pedagożka. - Jednak nie dziwię się, że to nie działa tak sprawnie i szybko, jak powinno, bo oni dostają setki, czy nawet tysiące telefonów dziennie - dodaje. - Kwarantanną obejmują tylko niewielką liczbę osób, nie wnikając, czy np. ktoś spoza klasy miał kontakt z zakażonym uczniem lub nauczycielem. Słyszałam też, że podejrzenie zachorowania na COVID-19 bywa zatajane przed innymi na prośbę sanepidu - mówi nauczycielka.
"To dyrektor powinien decydować o zawieszeniu zajęć w szkole"
Zanim pracownik sanepidu skontaktuje się z osobami, z którymi zakażony miał kontakt i podejmie jakąkolwiek decyzję, upływa czas, w którego trakcie jest ryzyko kolejnych zakażeń
- twierdzi nauczycielka, która uważa, że "jeśli zamknięcie szkół w całej Polsce nie wchodzi w grę, to powinno się, chociaż wykonywać więcej testów w szkołach i działać dynamiczniej. A jeśli sanepid nie ma warunków do tego, aby pracować sprawniej, rząd powinien pozwolić dyrektorom decydować np. o zawieszeniu zajęć w swoich placówkach. On może szybciej zareagować i tym samym ograniczyć zagrożenie związane z COVID-19".
Cytaty umieszczone w artykule pochodzą z wiadomości nadesłanych przez czytelników do naszej redakcji. Jeśli ty też chcesz się z nami czymś podzielić, napisz: edziecko@agora.pl.
-
Bezwarunkowy dochód podstawowy. Od kiedy? Równo 1200 zł dla każdego, 600 zł dla dzieci
-
Szkoły zamknięte do końca roku 2021? Przemysław Czarnek: Prędzej czy później ten powrót nastąpi
-
Matki w czasach pandemii. Samotne, zapracowane i totalnie za wszystko odpowiedzialne
-
Przerwa świąteczna - Wielkanoc 2021. Uczniowie mogą nastawić się na dłuższy odpoczynek
-
Ulga na dziecko 2021. Nawet 4 tys. złotych dla rodziców, którzy spełnią określone warunki
- Polonistka: Zdalnie to możemy sobie porozmawiać przez telefon, ale nie uczyć
- Obostrzenia na święta. Adam Niedzielski: "Będziemy podejmowali bardziej odważne decyzje". Powiedział też o majówce
- Aleksandra Żebrowska pokazała, jak karmi dziecko. Pierś określiła jednym, zabawnym słowem: instrybutor
- Matki w czasach pandemii. Samotne, zapracowane i totalnie za wszystko odpowiedzialne
- Dziewczynka zmarła po połknięciu baterii. Teraz jej mama przestrzega innych rodziców. "To nie musiało się wydarzyć"