Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w połowie września szef Ministerstwa Edukacji Narodowej Dariusz Piontkowski przedstawił kilka zmian w szkołach. Nowa organizacja placówek ma obowiązywać tylko w trudnym okresie pandemii.
Największe zmiany będą dotyczyły czasu trwania zajęć lekcyjnych
- zauważył Dariusz Piontkowski.
Nauczanie indywidualne w trybie zdalnym na wniosek rodziców i możliwość skracania zajęć do 30 minut są wśród zmian wprowadzonych przez ministerstwo edukacji
- dodał szef MEN.
Oznacza to, że wszystkie lekcje w szkołach odbywają się normalnie. Skróceniu mogą ulec wyłącznie lekcje zdalne. Lekcje po 30 minut wdraża dyrekcja placówki. Możliwe jest także wydłużenie czasu zajęć do 60 minut. Wszystko zależy od typu zajęć, układu planu lekcji i potrzeb danej szkoły.
Wśród zalet krótszych lekcji zdalnych wymienia się przede wszystkim to, że uczniowie siedzieliby znacznie krócej przed komputerem. Nie odbiłoby się więc to negatywnie na ich zdrowiu czy zdolności skupiania uwagi. Dodatkowo byłaby to też oszczędność dla samorządów. Już teraz brakuje nauczycieli, a do kształcenia hybrydowego potrzeba ich więcej.
Związek Nauczycielstwa Polskiego w rozwiązaniu lekcji po 30 minut widzi jednak same negatywy. Dla niektórych nauczycieli oznaczałoby to mniejsze uposażenie, dla innych byłoby podstawą do obniżania dodatku motywacyjnego.
Nowa organizacja czasu pracy dla nauczycieli i wynagrodzenia, które rząd ma przecież opracowane i czeka na dogodny moment, wcale nie będą korzystne dla osób pracujących w samorządowych placówkach
– mówił Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, w rozmowie z serwisy.gazetaprawna.pl