Efekt szkolny wyjaśnia nagły wzrost zachorowań na koronawirusa. I nie widać końca epidemii

Obserwujemy wzrost zakażeń na koronawirusa i wszystko wskazuje na to, że epidemia wciąż przybiera na sile. Według wiceministra zdrowia zmagamy się z efektem szkolnym, czyli skutkiem powrotu dzieci do szkół podczas pandemii.

W rozmowie z portalem "Onet" Waldemar Kraska przyznał otwarcie, że do wzrostu zachorowań na koronawirusa przyczynił się powrót dzieci do szkół. Podobną sytuację obserwujemy nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.

Wzrost zakażeń efektem szkolnym

Ten rekord zarażeń koronawirusem to przede wszystkim efekt zakończenia wakacji. Wróciliśmy do pracy, a dzieci do szkoły. Mamy tzw. efekt szkolny, czyli wzrost zachorować związany z powrotem dzieci do nauki w placówkach

- mówił wiceminister zdrowia.

Waldemar Kraska zwrócił uwagę na fakt, że wybuchło kilka nowych ognisk koronawirusa, w tym w Tomaszowie Lubelskim, gdzie w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym jest zakażonych 60 osób, w tym również nauczyciele i dzieci z niepełnosprawnościami. Wiceminister zdrowia twierdzi, że chociaż na szczęście większość osób przechodzi chorobę bezobjawowo, zbyt szybko uwierzyliśmy, iż epidemia powoli wygasa, a to nieprawda.

Przypominamy, że od rozpoczęcia roku szkolnego obowiązującym modelem pracy w szkołach są zajęcia w trybie stacjonarnym. Możliwe jest przejście na mieszany tryb edukacji, ale tylko w sytuacji, gdy dyrektor danej placówki podejmie taką decyzję za zgodą sanepidu. W przypadku większego zagrożenia epidemiologicznego istnieje możliwość całkowitego przejścia na edukację zdalną, jednak również na podstawie pozytywnej opinii sanepidu i decyzji dyrektora.

Zobacz wideo Katarzyna Hall: Szkoła powinna mieć możliwość elastycznego reagowania
Więcej o:
Copyright © Agora SA