1 września 2020 roku rozpoczął się zupełnie inny niż dotychczas rok szkolny. W związku z pandemią COVID-19 niemal do końca sierpnia otwarcie szkół było zagrożone. Uczniowie wrócili jednak do nauki stacjonarnej, a tylko nieliczne szkoły prowadzą nauczanie w formie zdalnej.
We wszystkich placówkach obowiązują surowe restrykcje sanitarne. A w razie zakażenia koronawirusem przez kogokolwiek z osób przebywających na terenie szkoły, dana placówka będzie zamknięta, a wszyscy uczniowie przejdą na naukę zdalną.
Co ważne, nie ma żadnej podstawy prawnej, która mówiłaby o tym, że rodzice muszą zrzec się prawa do roszczeń w przypadku zakażenia koronawirusem przez ich dziecko.
W obowiązującym systemie prawnym nie istnieje podstawa prawna zobowiązująca rodzica do podpisywania oświadczenia o świadomości ryzyka i zrzeczeniu się ewentualnych roszczeń w przypadku zakażenia koronawirusem
- poinformowała rzeczniczka prasowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Anna Ostrowska.
Oświadczenie rzeczniczki ministerstwa jest wynikiem pojawiających się w mediach społecznościowych doniesień o dokumentach do podpisu, które dostają od szkół rodzice. Dyrekcja niektórych placówek prosi rodziców, aby zrzekli się praw do jakichkolwiek roszczeń.
Treść takich oświadczeń brzmi zazwyczaj następująco:
Oświadczam, że oddając dziecko pod opiekę szkoły działającej w czasie stanu pandemii COVID-19: jestem świadomy/świadoma istnienia licznych czynników ryzyka grożących zarażeniem się COVID-19: a) dziecku, b) rodzicom/opiekunom, c) innym domownikom, i w przypadku zachorowania nie będę wnosił skarg i zażaleń
Przedstawicielka MEN-u tłumaczy jednak, że nawet jeśli rodzice podpiszą takie oświadczenie, wciąż mogą starać się o odszkodowanie. Nie ma żadnego przepisu mówiącego o tym, że nie mogą wystąpić na drogę sądową z powództwem o odszkodowanie w przypadku zakażenia koronawirusem.
Ocena zasadności takiego roszczenia będzie każdorazowo przedmiotem rozstrzygnięcia właściwego sądu
- tłumaczyła Ostrowska.