Jana Coombs mieszka z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Wraz z mężem wychowuje czwórkę dzieci: siedmiomiesięczne niemowlę, przedszkolaka oraz dwóch uczniów szkoły podstawowej (drugiej i czwartej klasy). Rok szkolny w USA zaczyna się wcześniej niż w Polsce, bo już w drugiej połowie sierpnia. W większości miast na razie zajęcia odbywają się przez internet.
17 sierpnia Coombs udostępniła na Facebooku zdjęcie pięcioletniego syna, który płacze przed ekranem komputera podczas nauki. Przyznała, że postanowiła opublikować to zdjęcie, aby pokazać, jak trudna dla dzieci i rodziców jest nauka zdalna.
Zrobiłam to zdjęcie, ponieważ chciałam, aby ludzie zobaczyli rzeczywistość
- powiedziała Coombs dla telewizji WXIA. - A potem syn podszedł, przytuliliśmy się i ja płakałam razem z nim - dodała. Troje z czwórki dzieci Coombsów ma lekcje online. Jana przyznała, że to walka dla wszystkich, w tym dla niej i jej męża Luke'a.,
Większość tego, czego dzieci się nauczą, zaraz zapominają, ponieważ nie mają bezpośredniego kontaktu z klasą
- powiedział Luke. - Mamy na głowie domowe obowiązki i mnóstwo e-maili dziennie od wszystkich nauczycieli. Staramy się nadążyć ze wszystkimi aplikacjami, kodami, platformami. Biegamy od jednego komputera do drugiego - powiedziała Jana. Ona i jej mąż chcieliby, aby dzieci mogły wrócić do szkół.
Nie wygląda to dobrze. Z jednej strony zagrożenie epidemiologiczne i duże ryzyko zakażenia, gdy dzieci pójdą do szkoły, a - z drugiej - przykre konsekwencje nauki zdalnej, które widać na zdjęciu.
Moje dziecko też wczoraj płakało. Tęskni za szkołą. Wiem, co czujecie
- czytamy w komentarzach na Facebooku pod zdjęciem opublikowanym przez Janę Coombs.
Ten problem oczywiście nie dotyczy tylko amerykańskich dzieci i ich rodziców. Przez pandemię doświadczyli tego uczniowie na całym świecie, w tym w Polsce.
- Myślę, że tak jak moje pokolenie pamięta stan wojenny, tak nasze dzieci będą pamiętały pandemię. Zmienił się ich uporządkowany poprzez konieczność wychodzenia do szkoły świat - przyznała niedawno w rozmowie z nami psycholożka Sylwia Sitkowska.
Być może jednak - przynajmniej większość - z polskich uczniów - ma trudny nauki zdalnej za sobą. Od nowego roku szkolnego mają wrócić do placówek. Na jak długo i czy to możliwe, że na stałe? Czas pokaże.
Chociaż w ostatnich tygodniach liczba nowych zakażeń koronawirusem w USA nieco spadła, wciąż notowane jest ich ok. 40 tys. dziennie. O trybie nauki podczas pandemii w USA decydują władze poszczególnych miast i stanów. W efekcie rozwiązania i zasady organizacji zajęć dla uczniów bardzo różnią się w poszczególnych miejscowościach.
Według platformy Burbio nieznaczna większość szkół publicznych w kraju będzie prowadzić jesienią zajęcia tylko przez internet. W Nowym Jorku dzieci mają częściowo wrócić do nauki stacjonarnej. Władze zachęcają dyrektorów szkół do organizowania nauki na świeżym powietrzu. Spośród szkół, które się otwierają, wiele zaplanowało naukę rotacyjną: niektóre grupy uczniów przychodzą do klas, inne uczą się w domach przez internet, potem - w określone dni lub tygodnie - następuje zmiana.