Matura 2020 rozpoczęła się 8 czerwca o godz. 9. egzaminem z języka polskiego. Niektórzy byli zaskoczeni, ponieważ otrzymali arkusz z datą majową. Dyrektor CKE wyjaśnił, że to nie jest błąd. Największe wątpliwości wzbudził jednak fakt, że wykres Google Trends, który wskazuje najczęściej wyszukiwane frazy pokazał, że już od godziny 8:00 wyszukiwano frazę "wesele elementy fantastyki", a jednym z tematów do wyboru na tegorocznej maturze było właśnie "Wesele". W związku z tym policja bada, czy doszło do przecieku.
Marcin Smolik, dyrektor CKE w rozmowie z DGP stwierdził, że nie wydaje mu się, że doszło do wycieku. Wyjaśnił, że matura budzi większe emocje, dlatego pojawiają się podejrzenia przecieków czy fałszywe alarmy bombowe. Sprawę jednak bada policja. - "Ustaleniami zajmą się śledczy. Testy rozwożone są do szkół od 5 do 8. Egzamin zaczyna się o 9. Udostępniliśmy policji listę szkół (było ich 180), które otrzymały pakiety z testami maturalnymi przed godziną 7, wtedy zaczęło się wyszukiwanie w Google" - powiedział.
Dyrektor CKE przyznał, że od maturzystów nie wymaga się wiedzy encyklopedycznej, ale lektury muszą znać. - "Nie bawimy się w to, żeby przyłapać ucznia. Jak na tegorocznej maturze z polskiego pojawiały się fragmenty do rozpoznania, to zawierały takie słowa, jak Gerwazy i Stolnik. Jak ktoś ich nie rozpoznaje, to znaczy że ma spore luki" - dodał.
Matura 2023 - będą zmiany. Dyrektor CKE zapowiedział, że na maturze w 2023 r. zdający będzie mógł sam zadecydować, co chce napisać: rozprawkę, esej czy felieton. "Ma wypowiedzieć swoje własne zdanie i uzasadnić je takimi argumentami, które rzeczywiście to poprą. Nawet jeśli zdanie będzie odchodzić od tego, co jest klasycznie uznawane, to jeśli będzie logiczne i poparte dobrze argumentami, to egzaminator będzie musiał to przyjąć" - wyjaśnił.
Teraz pozwoliliśmy maturzystom pisać bez odniesienia się do konkretnych lektur – tylko do tekstów kultury. I zdarza się, że musimy zaliczyć, jak ktoś odwołuje się do Shreka czy Boba Budowniczego
- powiedział Smolik. Dodał jednak, że niestety niektórzy tylko streszczają te animacje. "Chcemy, żeby dzięki zmianie egzaminu byli ludzie, którzy czytają bardziej uważnie, wypowiadają się bardziej precyzyjnie. Bo naprawdę nie chodzi o to, żeby przez cztery strony polać wodę, napisać tekst praktycznie o niczym, tylko żeby pisać i mówić to, o co ktoś nas prosi" - wyjaśnił dyrektor CKE.