Iwona Iwińska, pedagog, nauczycielka języka polskiego z Warszawy: Na początku panował chaos. Za dużo wymagaliśmy od dzieci, zależało nam, żeby dużo pracowały. Baliśmy się, że bez kontaktu z uczniami niczego ich nie nauczymy. Kiedy pojawiła się możliwość spotkań online wszystko się wyprostowało. Teraz to dobrze funkcjonuje.
Rozmawiamy ze sobą, sporo spraw możemy wyjaśniać podczas lekcji na bieżąco, dzieci zadają pytania, rozwiewamy wątpliwości. Chociaż różnie ta relacja przebiega na różnych poziomach edukacji.
Na edukację w systemie online najbardziej są otwarte dziesięciolatki i jedenastolatki, czyli uczniowie V klas. Im dzieci starsze, tym częściej wygaszają na lekcjach ekrany.
Prowadzę lekcje w VII klasie i nikogo nie widzę, każdy uczeń kryje się pod ikonką misia lub innego zwierzaka. I nie mogę poprosić, aby włączyli kamery, bo często tłumaczą, że, albo mają popsute, albo nie mają ich w komputerze. Bardzo trudno mówi się do wygaszonych ekranów. Ja zawsze jestem widoczna. Proszę uczniów, aby wyznaczyli chociaż jednego reprezentanta, który włączy ekran, żebym przynajmniej do jednego ucznia mówiła.
Myślę, że to jest kwestia wieku i okresu dojrzewania. Nastolatki nie chcą, aby ich prywatność została oceniona. Obawiają się, że źle wyglądają na ekranie, że ktoś ich będzie krytykował, a oni nie będą mogli się bronić. Boją się krytyki swojego wyglądu i pokoju. Moja koleżanka, która uczy w liceum, mówiła mi, że licealiści już nie mają tego problemu. Wszyscy uczniowie się pokazują, nawet w piżamach i zaspani.
Kiedy zaczynaliśmy lekcje online czwartoklasiści odkryli czata i było ciężko pracować. Nie pisali tam żadnych obraźliwych rzeczy, bawili się tym narzędziem, wysyłali sobie naklejki, literki. Mam wrażenie, że już im się to znudziło. Z każdym kolejnym tygodniem coraz mniej zajmują się czatem, aktywnie uczestniczą w lekcjach.
Zauważyłam, że ci uczniowie, którzy mieli kłopoty z koncentracją w szkole, w systemie online nie mają takich potrzeb, aby zaistnieć na forum klasowych, wyróżnić się. Mam wrażenie, że podczas lekcji online lepiej się koncentrują, mniej rzeczy ich rozprasza.
Ostatnio moja klasa pisała wypracowanie podczas lekcji. Tematy do wyboru wysłałam im przed lekcją. Mogli wypracowania napisać im rodzice, mogli przepisywać z internetu, ja nie jestem w stanie tego sprawdzić. Wypracowania wypadły znakomicie.
Nie. Wiem, że dzieci nie przepisywały, ich prace nie były napisane przez dorosłych. Znam możliwości swoich uczniów, znam ich język, słownictwo, uczę ich od trzech lat, to wystarczający czas, aby poznać dzieci. Ich wypracowania były napisane ich słowami, ich językiem, w ich stylu. Mam wrażenie, że lekcje online sprzyjają lepszej koncentracji i skupieniu.
Teraz nie. W pierwszych tygodniach lekcji zdalnych nie wszyscy uczniowie się logowali, ale to z powodów technicznych. Rodzice organizowali dodatkowe komputery, bo nie wszyscy mieli na czym pracować. Chwilę to trwało, zanim się wszystkie dzieciaki zameldowały.
Nie. Uczniowie przystosowali się do pracy online, już się z tym systemem oswoili, wdrożyli się, mają poczucie bezpieczeństwa. Dla nich lekcje online stały się normą. Nie wiem, czy wysyłanie ich do szkoły, w której będą miały mierzoną temperaturę, ich klasy zostaną podzielone, czyli nie wszyscy będą uczyć się ze swoja klasą i ze swoim nauczycielem jest dobrym rozwiązaniem.
Myślę, że do końca roku szkolnego powinniśmy utrzymać nauczanie zdalne. To nie jest też tak, że dzieci się ze sobą nie spotykają, żyją w izolacji, nie mają ze sobą kontaktu. Mieszkam w pobliżu szkoły, widzę, że uczniowie po lekcjach wychodzą na boisko. Bawią się, grają, mają ze sobą kontakt nie tylko online.
Tak. Dla tych uczniów, którzy mają trudną sytuację w domu, problemy rodzinne, dla nich realny kontakt z nauczycielem, którego lubią i któremu ufają jest potrzebny. My wyczuwamy swoich uczniów, często na podstawie gestów, półsłówek, widzimy, że dziecko może mieć problemy i nie ma komu o tym opowiedzieć. Konsultacje to szansa dla dzieci, które np. są gnębione w domu, żeby z niego wyjść. Dla dzieci konsultacje w szkole mogą być oknem, możliwością kontaktu z innym światem.
Wierzę, że dzieci ruszą do przodu. Nauka zdalna nie jest załamaniem edukacji. Mam takie wrażenie, że ten trudny czas sprawił, że my wszyscy się czegoś nauczyliśmy. W V i VI klasie poprosiłam uczniów, aby napisali kilka zdań na temat: "Świat stanął na głowie". Dzieci napisały szczerze i od siebie. Najczęściej o tym, że dostrzegły, że takie zwyczajne czynności, małe radości, są niesłychanie ważne.
O tym, że epidemia pokazała im, co jest ważne. Jedna uczennica ciekawie to ujęła piszą, że nie tylko tęskni za szkołą, ale też widzi jak ważną prace wykonują lekarze i jak bardzo są nam potrzebni. Inna zwróciła uwagę na to, że „teraz chodzimy w maskach” po to, aby przekonać się, jak wspaniale jest oddychać świeżym powietrzu. Dzieci często pisały o tym, że izolacja sprawiła, że wreszcie spędzają dużo czasu z rodzicami.
Iwona Iwińska - nauczycielka z ponad 30-letnim stażem. Z pasją uczyła uczniów na każdym poziomie edukacji: w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum. Od 18 lat jest egzaminatorem maturalnym, obecnie jest także egzaminatorem na egzaminie ósmoklasisty. Wcześniej egzaminowała również uczniów na poziomie gimnazjum. Mama wspaniałych dzieci i dumna babcia.
Powinno cię również zainteresować:
Europa odmraża szkoły. Jak wyglądają lekcje? "Chodzą na dwie godziny dziennie"
Przedszkola i szkoły w Europie otwierają drzwi. Obowiązkowe noszenie maseczek, zakaz dotykania się
Mama z Danii: Wszyscy wiemy, że to niemożliwe, aby dzieci w szkołach nie zbliżały się do siebie