Szkoły w Polsce są zamknięte od 16 marca, a od 12 marca ograniczono ich funkcjonowanie. Między 12 a 25 marca nie prowadzono zajęć dydaktyczno-wychowawczych. Od 26 marca wprowadzono zdalne nauczanie.
W wywiadzie dla Radia ZET w sprawie otwierania szkół, wypowiedział się dr Paweł Grzesiowski, pediatra i immunolog. Na pytanie, czy spodziewa się wzrostu zachorowań po odmrożeniu szkół doktor odpowiedział:
Tak, tego się spodziewam.
Dodał, że niestety nie może oszacować, jaką skalę taki wzrost mógłby osiągnąć, ponieważ obecnie nie ma żadnych mierników, które by na to pozwoliły. Opowiedział o tym, że jako społeczeństwo najczęściej zarażamy się w odległości dwóch metrów, w dużych skupiskach ludzi. Do momentu, kiedy te skupiska są wygaszone, jak twierdzi dr Grzesiowski zachorowań będzie mniej. Wzrost zachorowań wystąpi po kolejnym etapie odmrażania gospodarki, zaobserwujemy go nie wcześniej niż po trzech tygodniach.
W sprawie powrotu uczniów do szkół, zdaniem doktora, można ewentualnie myśleć o powrocie do stacjonarnej nauki w szkołach średnich i na uczelniach:
W tym roku szkolnym szkół już bym absolutnie nie otwierał, żeby uniknąć dużych zgrupowań dzieci na małej przestrzeni i tłoku w komunikacji miejskiej.
Grzesiowski dodał, że skoro otworzono żłobki i przedszkola, to na tym należałoby poprzestać. Jego zdaniem rozważyć można otwarcie szkół średnich i uczelni, choć pozostaje kwestia, czy jest sens na niecały miesiąc nauki uruchamiać całą machinę. Na pytanie, czy w jego ocenie we wrześniu uczniowie będą mogli wrócić w “szkolne mury”, powiedział:
Jeśli nie dojdzie do nowych, nieobliczalnych wydarzeń w wakacje, a raczej nie dojdzie, to można to rozważać. Ale oznacza to wzrost zachorowań i nie miejmy złudzeń, że jeśli ten wirus będzie funkcjonował w społeczeństwie, to będzie również dotyczył dzieci w wieku szkolnym.