Prywatne przedszkola będą zamykane? Prognozy niestety nie są optymistyczne

Przedszkola oficjalnie mogą zostać otwarte od dnia 6 maja. Otwarcie żłobków i przedszkoli jest zaleceniem dla samorządów. Co z prywatnymi placówkami?

Dnia 6 maja wiele żłobków i przedszkoli zostało otwartych. Nie wszystkie, ponieważ otwarcie placówek jest decyzją samorządów. Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, w środę opiekę nad dziećmi umożliwiło ponad 1 tys. 600 przedszkoli i oddziałów przedszkolnych, w większości w małych miejscowościach. 

Przedszkola zamknięte z powodu pandemii koronawirusa

Przez wiele tygodni zarówno żłobki, jak i przedszkola z powodu panującej pandemii koronawirusa były zamknięte. Rodzice musieli zostać ze swoimi dziećmi w domach, co dla wielu mogło być dużym problemem. Teraz kiedy nastąpiło odmrożenie placówek, niestety nie wszyscy mogą się tym cieszyć. Z dużym problemem boryka się wiele przedszkoli prywatnych. Takie miejsca nie mogą liczyć na pomoc od państwa, ponieważ nie kwalifikują się na rozwiązania tarczy antykryzysowej. Portal Businessinsider zapytał parę prywatnych placówek, jak radzą sobie w tym ciężkim dla wszystkich czasie. Każde z przedszkoli odnotowało problemy finansowe, a tylko nieliczne nie mają obaw o swoją przyszłość. 

Pomimo tego, iż placówki obniżają czesne, rodzice rezygnują. Wiele z tych miejsc, w szczególności małe placówki bardzo prawdopodobnie zbankrutują. W przypadku przedszkoli, przyjmujących ok 30 dzieci, do końca maja zrezygnuje ok. 50-60 proc. ich rodziców. Właścicielka przedszkola w jednym z największych polskich miast powiedziała:

Klienci co chwilę odchodzą. Mimo, że obniżyliśmy czesne o 50 proc. żeby tylko utrzymać rodziców i móc solidarnie odciążyć rodziców 

Przedszkola prywatne - co dalej?

Prowadzenie prywatnego przedszkola to stałe wysokie koszty. Potrzebna jest duża przestrzeń i wystarczająca liczba opiekunów. Wynajem to zazwyczaj kwota od kilku do  kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego dochodzą koszty wyżywienia. Jedna z właścicielek prywatnego przedszkola na temat całej sytuacji wypowiedziała się następująco:

W perspektywie dłuższego czasu i kosztów, które mamy, myślimy o większych zmianach. Koszty są wysokie i w miarę odchodzenia rodziców tracimy płynność. Nie wspominam nawet o tym, że od dwóch miesięcy jako osoby prowadzące przedszkole w zasadzie nie tylko nie mamy żadnego dochodu, ale dokładamy do tego. W kwietniu uratowało nas, że personel zgodził się na zmniejszenie liczby godzin i tym samym pensji. Ale co będzie w maju, nie wiemy, szczególnie, że ze względów bezpieczeństwa raczej się nie otworzymy

Tarcza antykryzysowa, nie obejmuje w większości prywatnych przedszkoli, ponieważ prowadzą je osoby fizyczne. Zgodnie z prawem nie prowadzą one działalności gospodarczej, tylko placówki oświatowe. Z tarczy mogą korzystać tylko przedsiębiorcy prowadzący działalność.

Zobacz wideo Minister edukacji podał terminy egzaminów w szkołach
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.