Nauczyciele zalani biurokracją. Dyrektorzy apelują: Dla urzędników "dowody" ważniejsze niż uczniowie

Szkoła online to nie tylko wyzwanie pedagogiczne. Zdalne nauczanie wiąże się także z tym, że nauczyciele muszą wypełniać tysiące ankiet, druków i tabelek. Jak przekonują dyrektorzy placówek oświatowych, dokumentów jest tak dużo, że szkoły toną w biurokracji.

Nauczanie zdalne to więcej biurokracji?

Choć wydawać by się mogło, że zdalne nauczanie powinno wiele rzeczy uprościć, to jednak w rzeczywistości bardzo skomplikowało życie zwłaszcza nauczycielom i dyrektorom szkół. Nie chodzi jednak o sposób prowadzenia zajęć, lecz o stosy dokumentów, które szkoły zobowiązane są wypełniać i przesyłać do kuratoriów. Dyrektorzy są na tyle przeciążeni biurokracją narzuconą im przez urzędników, że Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty zamierza nawet wystosować apel do Ministerstwa Edukacji Narodowej. 

Chcemy zwrócić w nim uwagę na biurokratyczne podejście do rozliczenia zdalnego nauczania, które nie poprawia jego jakości

- mówi "Gazecie Prawnej" Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Pleśniar krytykuje między innymi obowiązek wypełniania ankiet przysyłanych przez kuratoria. "Dla urzędników ważniejsze niż sami uczniowie staje się zbieranie 'dowodów', że się ich w ogóle uczy" - czytamy na cytowanej powyżej stronie. 

Rekordziści wypełniają po 14 ankiet

Co zawiera dokumentacja, którą szkoły muszą skrupulatnie wypełniać? Od 12 marca kuratoria regularnie wysyłają do placówek rozbudowane ankiety. Niektórzy dyrektorzy zobowiązani są dostarczyć kuratorium nawet po 14 ankiet.

Kuratoria pytają w nich np. o liczbę uczniów w placówce, o realizowany nadzór pedagogiczno-psychologiczny, czy jest zgodny z wytycznymi, jak wygląda forma kontaktu nauczycieli z uczniami i rodzicami, czy i w jaki sposób zostały przeprowadzone próbne egzaminy ósmoklasistów, jakie inicjatywy podejmują szkoły, by wspomagać zdalne nauczanie 

- objaśnia Marek Pleśniar w rozmowie z "Gazetą Prawną".

Zobacz wideo Kiedy odbędą się matury? Minister podał terminy

Nauczycielka: Pracuję po 12 godzin dziennie

Konieczność wypełniania niezliczonych arkuszy tabelek odbija się na wszystkich. Nauczyciele zamiast przygotowywać materiał do lekcji godzinami siedzą i wypełniają ankiety. Nierzadko to one zajmują im większość czasu. 

Obecnie pracuję po 12 godzin dziennie. W tym czasie tworzę raport dla dyrekcji, opisuję zrealizowane lekcje, ale przede wszystkim poświęcam długie godziny na pracę z uczniami, która ma teraz zupełnie inny charakter niż do tej pory. Zdalne nauczanie nie oznacza przeniesienia tradycyjnych lekcji na platformę internetową, ale wymusza cały szereg zmian organizacyjnych na każdym poziomie, na które polski system edukacji nie był przygotowany. Wszyscy dają z siebie, ile mogą

- mówi nam nauczycielka języka polskiego z warszawskiej podstawówki. 

Zdaniem szefa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty ankiety nie tylko wysyłane są zbyt często, lecz także poruszają mało istotne z punktu widzenia szkoły problemy. Jak przyznaje Pleśniar, za mało kuratoria interesują realne sprawy np. oprogramowanie do zdalnej nauki czy trudności, na które napotykają dyrektorzy i nauczyciele. Urzędnicy żądają natomiast szczegółowych opisów prowadzenia lekcji. 

Problem przeciążania szkół papierologią sygnalizował już w marcu Sławomir Broniarz. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego tłumaczył sytuację faktem, że w całej Polsce nie wypracowano jeszcze spójnych mechanizmów działania. 

Nie ma jednolitego modelu zbierania informacji, dyrektorzy są przeładowani działaniami, bo cała odpowiedzialność za proces edukacji zdalnej spadła na nich. Niestety, w efekcie wielu z nich terroryzuje rady pedagogiczne zadaniami, które zlecili kuratorzy

- mówił w rozmowie z TVN24.

Od wypowiedzi Broniarza minął miesiąc. Od tego czasu nic się nie zmieniło, stąd pomysł Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, by wystosować do MEN oficjalny apel. 

Kuratorium odpiera zarzuty

Szkoły toną w biurokracji? Kuratoria nie widzą problemu. Jak tłumaczy w "Gazecie Prawnej" Anna Kij, dyrektor wydziału jakości edukacji w Kuratorium Oświaty w Katowicach, urzędnicy realizują jedynie cele wyznaczone im przez MEN. 

Dostaliśmy polecenie z resortu, by zapytać o konkretne rzeczy związane z nauczaniem na odległość.

Innego zdania jest natomiast Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zdaniem rzeczniczki resortu Anny Ostrowskiej, to kuratoria same wybrały taką drogę do egzekwowania nadzoru pedagogicznego.  

Nie wymagamy od nauczycieli i dyrektorów nadmiernej biurokracji. W ramach monitorowania sytuacji w szkołach i placówkach zapytaliśmy kuratorów o proste dane liczbowe, których podanie nie wymagało specjalnych przygotowań ze strony nauczycieli lub dyrektora. Pracownicy kuratoriów realizują działania z zakresu nadzoru pedagogicznego (...)

- mówi "Gazecie Prawnej" Ostrowska..

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.