Zapytano uczniów o sytuację rodzinną, finansową i samoocenę. Ankieta była imienna

Uczniowie szkoły w Dęblinie dostali do wypełnienia ankietę. W kwestionariuszu były pytania o sytuację finansową rodziny, uzależnienia rodziców i ich karalność oraz dotyczące samooceny. Rodzicom się to nie spodobało.

„Diagnozowanie sytuacji domowej i szkolnej ucznia” - tak nazywało się badanie, które przeprowadzono w Szkole Podstawowej nr 5 w Dęblinie. Polegało ono na wypełnieniu przez uczniów ankiety. Pytania dotyczyły m.in. wykształcenia, zawodu, ewentualnego alkoholizmu i karalności rodziców oraz samooceny uczniów. Poinformował o tym "Dziennik Wschodni", którego dziennikarze widzieli jeden egzemplarz ankiety.

Uczniowie odpowiadali na kontrowersyjne pytania

Jeśli uczniowie wskazali w jednym z pytań, że sytuacja rodziny jest trudna, mieli określić, z czego to wynika: czy z bezrobocia rodzica, alkoholizmu, choroby, a może wielodzietności rodziny lub innego powodu.

Uczniowie, którzy mają rodzeństwo, mieli opisać tych, którzy są na utrzymaniu rodziców, m.in. zdradzić, czym się zajmują. Poza tym mieli ocenić relacje z rodzicami (osobno z ojcem i matką) w skali od jeden do sześć. Poza tym musieli wybrać, czy ich dom to „bezpieczna kryjówka”, „ruchliwa ulica”, czy „koszary wojskowe”.

Dzieci poproszono także o podanie imienia i nazwiska kuratora, jeśli znajdują się pod jego opieką. Uczniowie mieli również napisać, czy byli notowani przez policję i czy toczy się przeciwko nim sprawa w sądzie. Ankieta zawierała także pytanie o samoocenę dziecka. Zadanie polegało na wybraniu swoich cech przez ucznia spośród następujących: kłótliwy, uczynny, niecierpliwy, brzydki, dowcipny, towarzyski, nielubiany. Na końcu ankiety trzeba było podać numer telefonu do mamy i taty, a także kontakt do siebie. 

Rodzice są oburzeni. "Totalna inwigilacja"

Rodzice w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" powiedzieli, co myślą na temat ankiet przeprowadzonych w szkole, do których uczęszczają ich dzieci.

Szkoła zachęca nasze dzieci do donoszenia na swoich rodziców. Jak za komunizmu 

- powiedziała jedna z matek.

To jest totalna inwigilacja. Pytanie, po co dyrekcji szkoły taka wiedza o rodzinie? 

- wypowiedziała się kolejna. Rodzice uważają, że szkoła nie powinna w taki sposób ingerować w życie prywatne rodziny. 

Tą ankietą szkoła przekroczyła wszelkie granice prywatności uczniów i dobrego obyczaju. Takich rzeczy robić nie wolno. To godzi w intymność ucznia oraz jego domowników 

- skomentował dr Dariusz Perszko, dyrektor Poradni Psychologicznej-Pedagogicznej w Puławach.

Dyrektor szkoły Joanna Pardo nie chciała komentować sprawy w mediach - informuje "Dziennik Wschodni". Kobieta zapewniła tylko, że wypełnienie ankiet było dobrowolne, a same wypełnione przez uczniów ankiety zostaną zniszczone po przeanalizowaniu. Rodziców, którzy mają co do tego wątpliwości, zaprasza na rozmowę.

Kontrowersje wśród rodziców wzbudziły także ankiety, które zawierały pytania na temat seksu. Badanie miało na celu zdiagnozować problemy społeczne, a wywołało jednak duże zamieszanie. Pisaliśmy o tym w artykule: Pytania na temat seksu w ankietach dla uczniów podstawówki. Rodzice oburzeni

Polski system edukacji nie jest idealny. Na co skarżą się rodzice i uczniowie? Obejrzyj film.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA