Uczniowie klas 1-3 szkół podstawowych uczą się zagadnień, bez których nie poradzą sobie z kolejnymi etapami edukacji. Nauka czytania ze zrozumieniem, pisania oraz liczenia nie brzmi jednak kusząco dla małego dziecka. Wielu nauczycieli podkreśla, że uważanie na lekcji nie wystarcza, by uczeń opanował dany materiał. Kluczowe jest także powtarzanie go w domu.
Często to właśnie osoba dorosła musi nauczyć dziecko dyscypliny i przypilnować, aby po powrocie ze szkoły przysiadło do książek. Pod artykułami udostępnionymi na stronie facebookowej edziecko.pl, pojawiły się liczne głosy rodziców. Wiele osób przyznało, że faktycznie nadzoruje swoje dzieci podczas nauki lub pamięta, że niegdyś także sami byli nadzorowani. "Pamiętam gruby zeszyt formatu A-4, w którym tata pisał mi podobne przykłady. Zadania, które musiałam zrobić, nim poszłam do szkoły, bo chodziłam 'na drugą zmianę'. Najpierw lekcje, potem przyjemności... Tata skrupulatnie sprawdzał ów zeszyt, nie było lipy. Im szybciej uporałam się z lekcjami, zadaniami itp., tym więcej czasu miałam na zabawę", "Trzeba dzieciom pobudzić wyobraźnię matematyczną. Jako mama inż. siedząca w domu dawałam korepetycje z matematyki zagrożonym dzieciom. Uważam, że nie ma głupich dzieci. Trzeba im tylko umiejętnie tłumaczyć i chwalić" - pisali.
Niektórzy rodzice przyznali jednak, że zadania z którymi mierzą się ich dzieci, dla nich samych potrafią być zagwozdką. Bywa, iż muszą poświęcić im więcej czasu, aby następnie móc wytłumaczyć je najmłodszym."Czasami treść tych zadań to masakra, nawet dla dorosłych. Niezrozumiałe, tak dziwnie napisane, a w starszych klasach to już w ogóle, nie jestem w stanie wytłumaczyć", "Bo naprawdę czasami dobrze trzeba się zastanowić nad tym zadaniem, nim zaczniemy tłumaczyć je dziecku" "Mój syn ma 10 lat. Poległ właśnie na różnicy między rodzajem żeńskim a niemęskoosobowym. Ktoś z państwa, bez sięgania do źródeł, jest w stanie wyjaśnić dziecku różnicę? Ja się tylko śmieję (bo co mi zostało) I mówię mu, żeby lepiej energię włożył w naukę angielskiego", "Czasem muszę sama się trochę dłużej zastanawiać nad odpowiedzią. A dziecko potrafi szybciej odpowiedzieć. Nie jestem nowicjuszką. Siedziałam już nad książkami z córkami, wnuczkami, a teraz z prawnukami" - czytamy w komentarzach.