Rodzice nie chcą religii w szkołach, ale wigilie już tak? "Tylko dzień piernika. Żadnych kolęd i opłatka"

Wigilie klasowe coraz bardziej tracą swój religijny charakter. "To są raczej spotkania świąteczne przy ciastku i Mariah Carey w tle" - twierdzi polonistka, która na przełomie ostatnich lat zauważyła duże zmiany.

Boże Narodzenie coraz bliżej. W wielu polskich szkołach przed przerwą świąteczną organizowane są tzw. wigilie klasowe. W zależności od szkoły i klasy mogą mieć różny przebieg. Niektórzy ograniczają się do symbolicznego podzielenia opłatkiem, a inni przynoszą do szkół tradycyjne potrawy i wspólnie śpiewają kolędy. W ostatnich latach odnotowano jednak masową rezygnację uczniów z uczestnictwa w katechezie, a co za tym idzie, w wielu placówkach wigilie klasowe tracą swój religijny charakter.

Zamiast wigilii, dzień piernika

Nasze czytelniczki przyznały, że w klasach ich dzieci zamiast typowej, katolickiej wigilii organizuje się świeckie zamienniki. "W klasie u mojej córki zabroniono mówić na wigilię klasową - Wigilia. Zamiast tego jest zimowe spotkanie świąteczne i dzień piernika. Nie można śpiewać kolęd i podzielić się opłatkiem", "W tym roku w klasie mojego syna nie będzie wigilii klasowej. Wychowawczyni zaproponowała spotkanie z rodzicami i wspólne dekorowanie upieczonych wcześniej przez nich pierniczków. Wszystkim pomysł bardzo się spodobał, za klasowe pieniądze kupiliśmy już kolorowe lukry i inne ozdoby do dekoracji pierniczków. Dzieciaki nie mogą się doczekać. Myślę, że to fajny pomysł. Nie ma u nas nagonki: nie chcemy klasowej wigilii, bo to katolicki zwyczaj. Nikt się nad tym nie zastanawia i nie robi burzy. Gdyby wychowawczyni zaproponowała klasową wigilię, nikt zapewne nie miałby nic przeciwko temu" - twierdziły. Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Wybitna polska sportsmenka już wkrótce zostanie mamą. "Nie jest to łatwy stan, boję się porodu"

"Szkolne wigilie powoli umierają"

Podobne podejście do tematu ma uczennica, która podzieliła się swoimi przemyśleniami na Twitterze. "U mnie od zawsze była tradycja wigilii klasowej nie jako czegoś religijnego, ale takiego spotkania i wspólnego jedzenia, śpiewania, dawania sobie prezentów. Taka miła rodzinna atmosfera" - przekonywała. Podobne zjawisko obserwowała polonistka z warszawskiej podstawówki. Przyznała, że na przestrzeni lat dostrzegła duże zmiany w kwestii podejścia do religijnych zwyczajów. "Szkolne wigilie powoli umierają. Przynajmniej u nas w Warszawie. Religijny wydźwięk zależy od klasy. Organizuje się klasowe wigilie, dzieci przynoszą ciasta, czasem dochodzą jakieś gry świąteczne. Łamanie opłatkiem odchodzi do lamusa, podobnie jak śpiewanie kolęd - których akurat żałuję, bo to element naszej polskiej kultury. Choć dzisiejsze uroczystości też zwyczajowo nazywa się wigiliami, to są raczej spotkania świąteczne przy ciastku i Mariah Carey w tle. Łamanie opłatkiem stworzono na wzór przełamania się chlebem. Jak ktoś nie chce, może nie dopatrywać się w tym analogii do 'ciała Chrystusa', a raczej do gestu pokoju. Wiele zależy od interpretacji i nastrojów w klasie. My nauczyciele raczej staramy się wyczuć energie klasy i rodziców. A ci nadal lubią spotkania świąteczne, choć jest w nich znacznie więcej swobody w porównaniu do tego co było jeszcze 15 lat temu" - wyznała nauczycielka.

Więcej o: