Europa odmraża szkoły. Jak wyglądają lekcje? "Chodzą na dwie godziny dziennie"

Kilka państw w Europie zdecydowało, że dzieci i młodzież po kilkutygodniowej izolacji wyjdą z domów i spotkają się z kolegami i nauczycielami. Uznano, że nauka, nawet w reżimie sanitarnym, ale w szkolnych murach, uratuje zdrowie psychiczne najmłodszych. Chodzą na dwie godzinny dziennie, uczą się w małych grupach, szkoły są dezynfekowane co kilka godzin.

Dania, Niemcy, Szwajcaria, Holandia - to niektóre z państw europejskich, które zdecydowały się na odmrożenie szkolnictwa. Uczniowie wrócili w szkolne mury. Nie wszyscy jednak w tym samym czasie. W Niemczech w większości szkół jako pierwsi ruszyli uczniowie starszych klas podstawówek, w Danii najpierw puszczono najmłodszych.

Rządzący wyszli z założenia, że - poza osobami starszymi - dzieci i młodzież to najbardziej doświadczona przez pandemię grupa wiekowa. Psychologowie w Danii zwracali uwagę na to, że wielomiesięczne pozbawienie dzieci społecznej interakcji odbije się boleśnie na ich psychice.

W Holandii - z uwagi na higienę psychiczną - rząd już kilka tygodni temu pozwolił na uprawianie sportu młodzieży między 12. a 18. rokiem życia, mogą ćwiczyć na świeżym powietrzu na szkolnych boiskach.

Od 11 maja uczniowie znad Renu wrócili do szkół, ale tylko tych podstawowych, średnie nadal są zamknięte. Żeby ograniczyć liczbę dzieci w salach, klasy podzielono, pół dnia uczy się pierwsza grupa, pół druga.

Podobnie zorganizowano naukę w szkołach w Niemczech. Dzieci są podzielone na niewielkie grupy, mają ze sobą minimalny kontakt, w ciągu dnia organizowane są przerwy na mycie rąk. Żeby każda grupa mogła przebywać w osobnej klasie, wprowadzono system zmianowy.

Mama z Berlina: Rodzice poczuli ulgę

Magdalena Zięba-Schwind, krakowianka mieszkając od 15 lat w Berlinie, mama dwóch chłopców, 10-latka i 14-latka, opowiada nam, jak wygląda powrót do nauki w szkołach w Berlinie.

- Młodszy syn jest w piątej klasie, starszy w ósmej. Dwa tygodnie temu do szkół ruszyli uczniowie szóstych klasy, od początku tego tygodnia naukę w budynku rozpoczęły pierwsze, drugie, trzecie, czwarte i piąte klasy. W klasie młodszego syna normalnie jest 32 uczniów, podzielono ich na dwie grupy. Teraz jest po 16 uczniów w klasie. Rano spotykają się przed szkołą, powinni zachować między sobą półtorametrowy odstęp, każde dziecko ma na buzi maskę. Dzieci naszą maseczki na korytarzach, w toalecie i podczas wejścia do szkoły. W klasie nie ma obowiązku siedzenia w maseczce. Zanim wejdą do szkoły, dezynfekują ręce. Jest kilka wejść do budynku. Młodsze klasy wchodzą przez ogródek, starsze głównym wejściem. Pierwsza grupa uczniów przychodzi na 8:30, kolejna na 11:15. Ławki są ustawione w odstępach, wszystkie dzieci mają stałe miejsca. Między wyjściem pierwszej grupy uczniów, a wejściem kolejnej, korytarze, klamki, ławki, toalety są dezynfekowane - opowiada nam mama dwóch chłopców, która zwraca uwagę też na to, że dzieci mają tylko dwa przedmioty. - Nie przechodzą z klasy do klasy, lekcje mają tylko w jednej sali, z jedną nauczycielką, tylko z matematyki i niemieckiego. Te przedmioty uznano za priorytetowe. Syn na razie chodzi do szkoły na dwie godziny dziennie. Starszy ruszy do szkoły w piątek, na początek tylko raz w tygodniu na trzy godziny.

Czy w Niemczech rodzice poczuli ulgę od momentu, kiedy dzieci, chociaż na kilka godzin dziennie, wychodzą z domu do szkoły?

- Chyba tak. Eksperci w niemieckich mediach ostrzegali, że zdrowie psychiczne dzieci ucierpi w czasie izolacji. Uznano, że nadszedł czas na stopniowy powrót dzieci do szkół, oczywiście na nowych zasadach - mówi nam Polka z Berlina.

W Niemczech nie pozostawiono rodzicom wyboru. Nauka jest obowiązkowa i zdrowi uczniowie muszą wrócić do szkoły. Tylko dzieci z tzw. grupy ryzyka mogą zostać w domach, ale wówczas rodzice muszą wysłać pocztą do szkoły zaświadczenie lekarskie.

Ze względu na federalną strukturę Niemiec, każdy z landów ma prawo stosować własne reguły. W drugiej prawie kwietnia część z 16 krajów związkowych pozwoliła wrócić do szkół uczniom czwartej klasy szkoły podstawowej oraz maturzystom.

W Szwajcarii kary za nieposyłanie dzieci do szkoły

"Cieszę się, że wracam do szkoły, mam już dość nauki na odległość. Przez dwa miesiące widziałem tylko jednego przyjaciela, nie mogę się doczekać, kiedy znów spotkam się z kolegami z klasy" - mówił w dzienniku "Le Temps" siedmioletni Emile z Genewy. Inni uczniowie nie byli już tacy zadowoleni.

"Nie chcę wracać do szkoły. Podoba mi się izolacja, wstaję, kiedy chcę, mam własny harmonogram" - mówiła w tym samym artykule Nina, dziesięciolatka z Fryburga.

W szwajcarskim systemie federalnym to kantony są odpowiedzialne za sprawy edukacyjne, to one mają ostatnie słowo w kwestii tego, na jakich zasadach uczniowie rozpoczną naukę. Od 11 maja w Szwajcarii wszyscy uczniowie do 16. roku życia powinni jednak wrócić do szkolnych ławek.

Niektóre kantony zdecydowała się na "powrót do normalności" i uczniowie od momentu otwarcia szkół, mają stały plan zajęć, wszystkie lekcje, oczywiście w reżimie sanitarnym. Inne kantony, np. Zurych, zdecydowały się na stopniowe odmrażanie nauki. W stolicy kantonu na pierwsze cztery tygodnie nauki wszystkie klasy podzielono na dwie grupy, dzieci mają okrojone lekcje. Edukacja w pełnym wymiarze prawdopodobnie będzie tam uruchomiona za miesiąc.

Rodzice, którzy nie zdecydują się wysłanie dziecka do szkoły zapłacą w Szwajcarii grzywnę. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, w której dzieci posiadają zaświadczenie lekarskie i są w tzw. grupie ryzyka. W takim przypadku będą mogły pozostać w domu i kontynuować naukę zdalną.

"Jeśli obowiązkowe nauczanie ponownie wejdzie w życie, rodzice, którzy zatrzymają swoje dzieci w domu, będą podlegać grzywnom” - mówił Peter Hoffmann, ekspert prawny specjalizujący się w prawie szkolnym, w dzienniku "The Local".

Dania. "Wszyscy wiemy, że to niemożliwe, aby dzieci w szkołach nie zbliżały się do siebie"

W Danii przedszkola i szkoły podstawowe są otwarte od 16 kwietnia. W całym kraju wprowadzono taki sam system: klasy podzielono na grupy, w każdej może przebywać 10-12 dzieci. Dzieci mają kontakt tylko z jednym nauczycielem, klasy i grupy przedszkolne nie kontaktują się ze sobą. Uczniowie wchodzą do szkół o różnych godzinach po to, aby uniknąć spotkania się przy wejściu. Uczniowie jedzą lunch osobno i mają wydzielone strefy na placu zabaw. W Danii dzieci mają też przerwy na mycie i dezynfekowanie rąk.

W Danii nie ma obowiązku noszenia maseczek. Ten pomysł oczywiście był brany pod uwagę, ale psychologowie dziecięcy od razu go odrzucili mówiąc, że to jest niemożliwe, żeby pracować z małymi dziećmi w maseczkachW Danii nie ma obowiązku noszenia maseczek. Ten pomysł oczywiście był brany pod uwagę, ale psychologowie dziecięcy od razu go odrzucili mówiąc, że to jest niemożliwe, żeby pracować z małymi dziećmi w maseczkach fot: Shutterstock/Altrendo Images

Anita Jønson, Polka mieszkająca w Kopenhadze od 15 lat, mama dwóch synów: pięcioletniego i opowiadała nam, że zanim otworzono w Danii przedszkola i szkoły, rodzice otrzymali pakiet informacji od rządu na temat ewentualnego ryzyka.

"Na początku opinie były bardzo spolaryzowane. Niektórzy rodzice uważali, że ich dzieci będą w grupie ryzyka zakażenia się, inni spokojnie do tego podeszli, uznali, że to najwyższy czas, aby wrócić do aktywności w nowej rzeczywistości. Dostaliśmy od rządu i służb zdrowia wytyczne, jak ma teraz wyglądać opieka nad dziećmi. Wielu rodziców te informacje uspokoiły. Zaprowadzam synów do żłobka i przedszkola, z każdym kolejnym dniem jest coraz więcej dzieci" - mówiła Polka z Kopenhagi w naszym tekście "Mama z Danii: Wszyscy wiemy, że to niemożliwe, aby dzieci w szkołach nie zbliżały się do siebie".

Anita Jønson zwróciła również uwagę na to, że w Danii nie ma obowiązku noszenia maseczek przez nauczycieli i uczniów. - Ten pomysł oczywiście był brany pod uwagę, ale psychologowie dziecięcy od razu go odrzucili mówiąc, że to jest niemożliwe, żeby pracować z małymi dziećmi w maseczkach. Wprowadzono za to częste mycie rąk, w tych szkołach, które otworzono, w klasach zero - pięć są dodatkowe zlewy, środki do dezynfekcji, nawet na podwórkach, placach zabaw i boiskach szkolnych.

W Danii od 11 maja obowiązuje tzw. druga fala odblokowywania ograniczeń. W placówkach edukacyjnych zmniejszono zalecany dystans między uczniami z dwóch metrów do jednego. Umożliwi to przyjęcie większej liczby przedszkolaków i uczniów do klas. W Danii sytuacja zmienia się zgodnie z wytycznymi, które są regularnie podawane do publicznej informacji.

A kiedy uczniowie wrócą do szkół u nas?

Przedszkola i żłobki są otwarte od 6 maja (szczegóły w artykule: Przedszkola otwarte. Dzieci przyjmowane na podstawie punktów. Kto ma pierwszeństwo?). Na dzisiejszej konferencji (13 maja) premier Morawiecki i szef MEN-u Dariusz Piontkowski poinformowali, że w ramach III etapu znoszenia obostrzeń od 18 maja będą otwarte szkoły policealne, a od 25 maja zostaną otwarte szkoły dla uczniów klas jeden-trzy. Możliwe będzie także organizowanie konsultacji dla ósmoklasistów i maturzystów. Więcej w tekście: Szkoły otwarte dla uczniów klas 1-3. Placówki mają zapewnić dzieciom opiekę od 25 maja

Więcej o:
Copyright © Agora SA