Na lekcjach online są nie tylko uczniowie. Rodzic do nauczyciela: Siedzę tu już 20 minut i nic nie rozumiem

Odgłosy odkurzacza, suszarek, płacz młodszego rodzeństwa, kłótnie rodziców, rozmowy telefoniczne - to od kilku tygodni tło lekcji online. Zdarza się też i tak, że rodzice biorą aktywny udział w lekcjach swoich dzieci, pozwalają sobie na komentarze: "ale jak pan to tłumaczy?". Czy rodzic może uczestniczyć w lekcjach zdalnych? Radca prawny mówi, że to sytuacja bezprecedensowa.

Nauczyciele nieustannie szukają najlepszych rozwiązań organizacji szkoły zdalnej. Na rożnych grupach dyskusyjnych w portalach społecznościowych pedagodzy wymieniają się doświadczeniami na temat pracy w aplikacji Zoom czy Teams, dzielą się swoimi pomysłami uatrakcyjniania lekcji online. Piszą także o licznych przeszkodach i kłopotach technicznych, organizacyjnych, m.in. o tym, że uczniowie nie biorą udziału w lekcji, że w czasie lekcji grają, czatują. Mówią również o tym, że warunki ich pracy nie zawsze są idealne.  

Kiedy rozmawiałam z nauczycielami, przygotowując się do artykułu Nauczanie zdalne. "Nie włączy kamerki, bo ma podbite oko. Nie włączy mikrofonu, bo w domu awantura", jedna z nauczycielek opowiedziała mi o tym, że podczas jej lekcji kształcenia zintegrowanego w III klasie rodzic jednego z uczniów odkurza mieszkanie. Za każdym razem prosi, aby wyłączyć urządzenie, bo nie jest w stanie prowadzić lekcji, hałas przeszkadza wszystkim uczniom na lekcji.

"Mógłby pan wyjaśnić to jeszcze raz?" 

Dariusz Chętkowski, pisarz, publicysta i polonista z XXI Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa w Łodzi, autor bloga BelferBlog zwrócił uwagę na jeszcze inny problem. Bywa, że rodzice cicho uczestniczą w lekcjach online swoich dzieci i od czasu do czasu pozwalają sobie na rożnego rodzaju komentarze.

Zdarza się, że na lekcji prowadzonej online obecny jest rodzic. Nieoficjalnie, ma się rozumieć. Swoją obecność potrafi jednak nagle zakomunikować takim oto wejściem: "Przepraszam, ale nie rozumiem, co pan mówi. Siedzę tu już 20 minut i nic nie rozumiem. Mógłby pan wyjaśnić to jeszcze raz?"

 - czytamy w poście "Rodzice na lekcjach online".

Chętkowski zwraca uwagę na to, że w czasach sprzed epidemii również zdarzało się, że rodzic był obecny na lekcjach. Jednak zawsze na określonych warunkach.

"Miewałem rodziców na lekcjach, gdy jeszcze szkoły były otwarte. Rzadko, ale się zdarzało. Zawsze było to jednak uzgodnione, np. z powodu choroby dziecka rodzic chciał się czegoś dowiedzieć i przy okazji posiedzieć na lekcji. Proszę bardzo. Nigdy jednak nie była to obecność ukryta. Teraz jednak trzeba założyć, że oprócz ucznia na lekcji może ktoś jeszcze być, np. bliski krewny" - czytamy na blogu nauczyciela języka polskiego.

Cztery pokoje, troje dzieci i my, rodzice, pracujący zdalnie. "Najstarsze uczy się w łazience"

W rodzinach z dwojgiem, trojgiem dzieci organizacja lekcji online to nie lada wyzwanie. Opowiada o tym mama trojga dzieci z Warszawy:

- Mąż i ja pracujemy zdalnie, mamy troje dzieci, najstarszy syn w liceum, najmłodszy w drugiej klasie w podstawówce. Cała trójka ma lekcje online w tym samym czasie. Mamy cztery pokoje, a pięć osób potrzebuje się odizolować. Najstarszy syn zamyka się w łazience, aby mieć spokój. Czasami ja pracuję w tym samym pokoju, w którym moja córka ma lekcje, więc biernie uczestniczę w jej zajęciach.

Radca prawny Katarzyna Szostak-Tebbens zwraca uwagę na to, że nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z nauczaniem zdalnym na tak szeroką skalę i niektórych przepisów prawa oświatowego nie da się analogicznie przenieść ze szkół do domów uczniów.

- To sytuacja bezprecedensowa. Inaczej są prowadzone lekcje tradycyjne w szkolnej klasie, inaczej te online w domu ucznia. Obecność rodzica na lekcji online może być wręcz uzasadniona, chociażby w sytuacji uczniów młodszych, którym trzeba pomóc o obsłudze komputera podczas lekcji. Najmłodsi uczniowie być może potrzebują też rodzica podczas lekcji, który pomaga w przystosowaniu się dziecka do nowej formy zajęć. Może się zdarzyć tak, że nadzór rodzica jest wręcz konieczny, bo dziecko zamiast uczestniczyć w lekcji gra, udziela się na czacie, otwiera inne strony w sieci, które nie są związane z tematem zajęć. Nie wszystkie rodziny mają też taki komfort, aby każde z dzieci pracowało w osobnym pomieszczeniu. Czasami rodzic jest w tym samym pokoju, w którym odbywa się lekcja zdalna, ale nie uczestniczy w lekcji, bo w tym czasie zajmuje się np. swoją pracą - mówi mecenas z Warszawy i tłumaczy, że ewentualne nieporozumienia warto wyjaśniać na linii dyrektor szkoły/wychowawca - rodzic.

- Wtrącenie się rodzica do lekcji, komentowanie pracy nauczyciela to zakłócanie zajęć całej klasy. Takie zachowania mogą spowodować dyskomfort innych uczniów, o których prawach nie wolno nam zapominać - podkreśla radczyni prawna.

Rodzic na lekcjach? Przed epidemią tylko na tych otwartych

Przepisy prawa nie zabraniają sytuacji, w której rodzic obserwuje lekcję. W warunkach szkolnych rodzic mógł brać udział w lekcjach, kwestie te są uregulowane w wewnętrznych przepisach, czyli w statucie szkoły. Obserwacja zajęć lekcyjnych przez rodziców ma charakter wyjątkowy, musi być prowadzona w określonych warunkach, najczęściej na tzw. lekcjach otwartych.

"Osoby obserwujące lekcje nie powinny ingerować w żaden sposób w zaplanowany temat oraz tok zajęć, a także powinny odpowiednio się zachowywać" - tłumaczy prawnik Tomasz Lewicki na stronie Oświata i prawo.

Lewicki zwraca też uwagę na to, że przed epidemią kwestia uczestniczenia rodziców w lekcji wymagała konsultacji z rodzicami:

"Może się okazać, że nie każdy rodzic lub prawny opiekun dziecka będzie chciał wyrazić zgodę na obserwowanie w czasie lekcji swojego dziecka przez innego rodzica. Innymi słowy, to wewnątrzszkolne przepisy powinny określać krąg osób, które obok dyrektora mogą prowadzić obserwację (np. wicedyrektor, doradca metodyczny, wizytator, opiekun stażu)" - czytamy.

Przepisy prawa nie zabraniają sytuacji, w której rodzic obserwuje lekcję. W warunkach szkolnych rodzic mógł brać udział w lekcjach, kwestie te są uregulowane w wewnętrznych przepisach prawa, czyli w statucie szkołyPrzepisy prawa nie zabraniają sytuacji, w której rodzic obserwuje lekcję. W warunkach szkolnych rodzic mógł brać udział w lekcjach, kwestie te są uregulowane w wewnętrznych przepisach prawa, czyli w statucie szkoły Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich można zapoznać się z treścią poradnika "Jak bezpiecznie prowadzić lekcje online? Poradnik dla nauczycieli i dyrektorów". We wprowadzeniu do poradnika przeczytamy m.in. o tym, że epidemia rodzi potrzeby, które jeszcze do niedawna były dla wielu abstrakcją. Czytamy:

"Tak naprawdę każdy z nas - choć na różnych polach - znalazł się w sytuacji, która jest dla niego nowa. Aby to oswoić, dopracować potrzeba czasu i zwiększonego zaangażowania. Niewątpliwie jednym z wielkich wyzwań, które stworzyła epidemia, jest masowa zdalna edukacja. Dyrektorzy, nauczyciele mają często obawy przed nową formą pracy z uczniami, niektórzy czują się niepewnie, a nawet bezradnie. Wiedza się nie zmieniła, ale kompetencje, których dziś potrzeba, by ją przekazać, są zupełnie nowe".

Powinno cię również zainteresować:

Kiedy dzieci wrócą do szkół? Morawiecki proponuje kilka etapów. Kto wróci jako pierwszy?

Wychowawczyni z domu dziecka: Już dużo dzieci czeka na miejsca, a co będzie za trzy miesiące?

Znikający uczniowie. Pedagog: Rodzice ignorują lekcje, wolą, aby dzieci pomagały w gospodarstwie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.