"Bardziej denerwują mnie rodzice, którzy nie zwracają uwagi na zachowanie swoich dzieci, niż płaczące maluchy" [LIST]

Nasza czytelniczka zabrała głos w sprawie podróżowania z dziećmi. Jej zdaniem wystarczy pamiętać o kilku zasadach, aby podróż - zarówno tym, którzy podróżują z dziećmi, jak i tym, którzy robią to bez nich - minęła w przyjemnej atmosferze.

Jestem mamą bliźniaków i pracuję w turystyce - rozumiem obie strony tej dyskusji. W pierwszą podróż samolotem z chłopakami wybraliśmy się tuż przed ich drugimi urodzinami. Dlaczego tak późno? Trochę ze względów zdrowotnych (wcześniaki), trochę ze względów organizacyjnych (kto ma bliźniaki, ten wie, że przerwy pomiędzy karmieniem a przewijaniem jednego i drugiego dziecka prawie nie istnieją, więc ciężko korzystać z uroków odwiedzanego miejsca), trochę przez to, że pracując w turystyce, słyszałam i widziałam niejedno w samolocie.

Ponieważ nie wiedziałam, jak dzieciaki zareagują na podróż samolotem, zabrałam na wakacje również swoich rodziców. Moje obawy okazały się zbędne: jeden przespał start, drugi lądowanie, a w czasie podróży jeździli samochodzikami w przejściu - nikt się krzywo nie patrzył, więc mam nadzieję, że to nikomu nie przeszkadzało. Zresztą chyba lepiej oglądać dzieciaki bawiące się na podłodze, niż płaczące i kopiące fotel innego pasażera.

Zobacz wideo

Latam samolotami kilka razy do roku i bardziej denerwują mnie rodzice, którzy nie zwracają uwagi na zachowanie swoich dzieci, niż płaczące maluchy. To, że dziecko po kilku godzinach podróży zaczyna marudzić, a potem płakać - mogę zrozumieć. Ale tego, że rodzice na to nie reagują - nie.

Wiem, że uspokojenie małego dziecka nie jest łatwe. Wiem, że niektóre dzieci reagują odwrotnie i zaczynają głośniej płakać, gdy próbujemy je uspokoić, ale pamiętajmy, że nie jesteśmy sami w samolocie.

Nie każdy ma dzieci, nie każdy wie, jak z nimi postępować, ale odruchem każdego człowieka jest próba uciszenia/uspokojenia płaczącego dziecka, więc obudźmy w sobie ten naturalny instynkt i chociaż delikatnie spróbujmy wpłynąć na zachowanie naszej pociechy. Czasem wystarczy zwykłe "Jasiu, nie wolno kopać w fotel" czy "Pssst! Nieładnie tak krzyczeć na cały samolot", a współpasażerowie już patrzą na nas przychylniej i nawet jeśli dziecko nie zastosuje się do naszych uwag, to reakcja otoczenia będzie łagodniejsza. Dotyczy to również podróży innymi środkami lokomocji.

Argumenty za podróżowaniem z dziećmi:

  • cena. Za dziecko do lat dwóch minimalna opłata, za dziecko 2-12 najczęściej opłata tylko za bilet (pobyt w hotelu gratis);
  • jeżeli karmimy piersią, to nie ma problemu z tym, co dać dziecku do jedzenia na miejscu;
  • rozbudzanie w dzieciach ciekawości świata, zmiana otoczenia, poznawanie nowych miejsc i kultur;
  • małe dziecko nie zapamięta podróży do końca życia, ale przynajmniej przez jakiś czas ją wspomina i to jest urocze;
  • rodzice z dziećmi też mają prawo do podróżowania, zwiedzania i wypoczynku;
  • wspólnie spędzony czas! To jest argument, wobec którego wszystkie inne stają się nieważne! Ja biorę urlop po to, aby spędzić czas z rodziną. Owszem, od czasu do czasu zdarza mi się jakiś weekend we dwoje z mężem lub przyjaciółką, no i wyjazdy służbowe, ale urlop - tylko razem z dziećmi!

Rady, jak obalić argumenty przeciwników podróżowania z małymi dziećmi:

  • jeżeli karmisz piersią, spróbuj nie epatować gołą piersią. Pamiętaj, że współpasażerowie mogą być przedstawicielami innej kultury czy wyznania;
  • jeżeli dziecko zaczyna rozrabiać, zwróć mu uwagę. Nawet jeżeli cię nie posłucha, dasz znać współpasażerom, że widzisz i słyszysz co się dzieje;
  • zaplanuj przed podróżą, czym może się zająć dziecko w samolocie (zabawka, gra itp). Spróbuj zaangażować współpasażerów lub stewardessę w odwrócenie uwagi dziecka, kiedy zaczyna płakać;
  • okaż odrobinę empatii w stosunku do współpasażerów.

Karolina

Co sądzicie o podróżowaniu z dziećmi? Jakie są Wasze sposoby, aby przetrwać podróż? Piszcie na adres: edziecko@agora.pl

Więcej o: