Dam radę! Sprytny sposób rozwiązywania dziecięcych problemów

Jak poradzić sobie z problemami, gdy ma się 3, 4 lata? Jest metoda, dzięki której dzieci chętnie mierzą się z wyzwaniami i trudnościami.

Dwulatek złości się z byle powodu; trzylatek bije kolegę w przedszkolu, starsza córka wisi na mamie, gdy ona musi zająć się młodszym dzieckiem... Tak widzą sprawy dorośli. Dzieci podchodzą do tego zupełnie inaczej, ze swojej perspektywy: "złoszczę się, tupię, krzyczę, bo nie potrafię inaczej wyrazić tego, co czuję"; "ten chłopiec ciągle zabiera mi zabawki, którymi chcę się bawić"; "chcę być dla mamy tak samo ważna, jak jeszcze kilka miesięcy temu".

Trudności w poradzeniu sobie z wieloma problemami wychowawczymi wynikają w dużej mierze z tego, że patrzymy na te same kwestie z dwóch różnych perspektyw. Sztuka, którą muszą opanować dorośli, jeśli chcą pomóc dziecku (i sobie zarazem), polega na tym, aby spojrzeć na świat jego oczami, poczuć to, co ono czuje, i zrozumieć przyczyny jego postępowania.

Pozytywne założenie

"Dam radę" - taką krzepiącą nazwę nosi metoda, o której usłyszałam od znajomej psycholożki Jolanty Bylicy. Jej autorem jest fiński psychiatra Ben Furman, który opracował ją w oparciu o swoje doświadczenia w terapii skoncentrowanej na rozwiązaniu. Jola Bylica również pracuje w tym nurcie i od dwóch lat wykorzystuje metodę Furmana w pracy z dziećmi. Pozornie metoda wydaje się dość skomplikowana - mowa jest bowiem aż o 15 krokach, które trzeba stopniowo pokonać, aby rozwiązać dany problem. Jednak w praktyce okazuje się dużo prostsza. Prześledźmy zatem na konkretnym przykładzie, na czym polega.

Franek ma 3 latka, niedawno poszedł do przedszkola. Uwielbia tam chodzić i bawić się z dziećmi, chętnie uczestniczy we wspólnych zajęciach. Jest tylko jedno ale. Zaczął się moczyć, co nie zdarzało mu się już od dawna w domu. Rodzice martwią się, że wynika to z problemów adaptacyjnych w przedszkolu, zastanawiają się, czy dobrze zrobili, posyłając go do przedszkola; rozważają, czy aby go stamtąd nie zabrać. I z tym problemem zgłaszają się do psychologa.

Krok po kroku

1. Burza mózgów

Rozmawiając o problemie Franka, rodzice i psycholog zastanawiają się, co może być przyczyną moczenia się chłopca. Bo skoro Franek z radością chodzi do przedszkola, chętnie o nim opowiada, ma dużo kolegów i miłą panią, problem nie tkwi w trudności z przystosowaniem się do nowych warunków, ale gdzie indziej. Domyślają się, że chłopczyk ma tyle ciekawych rzeczy wokół, że po prostu zapomina o tym, że trzeba pójść do toalety. Wspólnie dochodzą do wniosku, że trzeba pomóc Frankowi nauczyć się rozpoznawać moment, kiedy musi zrobić przerwę w zabawie i pójść do toalety.

2. Rozmowa z dzieckiem

Na kolejne spotkanie rodzice przychodzą z dzieckiem. Psycholog rozmawia z nim. Okazuje się, że jest to również problem dla Franka, bo się tego wstydzi. Uzgadniają, że to, co chłopcu może pomóc, to robienie przerwy pomiędzy zajęciami na wizytę w toalecie.

3. Co zyskasz?

Psycholog i rodzice opowiadają Frankowi, jak będzie fajnie, kiedy nauczy się rozpoznawać, w którym momencie trzeba pójść do toalety: nie będzie miał mokrych majteczek, nie będzie się wstydził, szybciej wróci do dzieci i zabawy z nimi, zamiast przebierać się w szatni.

4. Jak to nazwać?

Dorośli zastanawiają się razem z Frankiem, jak nazwać tę nową umiejętność. Ważne rzeczy mają swoje nazwy. Chłopiec wymyśla ją sam i wszyscy ustalają, że odtąd o przerwie na siusiu nie będzie się mówiło inaczej jak wodospad. To taki tajemny szyfr, który znają tylko wtajemniczeni.

5. Wymyślony pomocnik

Teraz pora na znalezienie pomocnika, superbohatera (może to być ulubiona postać z bajki). Franek ma ukochaną przytulankę - owieczkę z niebieską kokardką. Będzie ją nosił zawsze do przedszkola i to ona będzie mu odtąd pomagać w zdobywaniu nowej umiejętności.

6. Szukamy sprzymierzeńców

Psycholog zastanawia się z Frankiem, kto z dorosłych może mu pomóc. Wybór pada na panią wychowawczynię, która w przerwie między zajęciami będzie wypowiadała magiczne słówko: "wodospad", co dla Franka będzie znaczyło: pora iść do toalety i zrobić siusiu.

7. Wzmacniamy wiarę dziecka we własne siły

Rodzice i psycholog zapewniają Franka, że wierzą, iż wkrótce uda mu się pamiętać o chodzeniu do toalety: "Jesteś dużym chłopcem i na pewno ci się to uda". O tym zapewni go też wychowawczyni w przedszkolu.

8. Jak będziemy świętować?

Ważnym elementem planu jest obietnica wspólnego świętowania zdobycia nowej umiejętności: "Jak uczcimy to, że nauczysz się robić w przedszkolu siusiu do toalety? Pójdziemy razem na lody? Zrobimy w domu wielką pizzę? A może pójdziemy do zoo?". Franek wybiera wyprawę na lody.

Dla małego dziecka te 8 kroków to podstawa działania. Ze starszymi dziećmi można "kroczyć" dalej, robiąc kolejne kroki: opowiedzieć dziecku, jak będzie wyglądał jego świat, gdy zdobędzie nową umiejętność; wybrać osoby, które dziecko chciałoby poinformować o zdobywaniu nowych umiejętności; stworzyć lub narysować szczegółowy planu działania; wymyślić sposób lub hasło - przypominajki, które będą wspierały dziecko na drodze zdobywania nowej umiejętności; zorganizować zaplanowane wcześniej świętowanie, gdy trudność zostanie pokonana; umożliwić dziecku podzielenia się sposobem na radzenie sobie z problemami z innymi dziećmi; zaproponować mu zdobycie kolejnej umiejętności przy użyciu tej samej metody.

Tajemnica sukcesu

Franek nauczył się trafiać w porę do toalety zaledwie w ciągu kilku dni. Hasło "wodospad", owieczka z niebieską kokardką i wizja wyprawy na lody z pewnością bardzo mu pomogły. Podobnie jak wiara w jego możliwości i wsparcie bliskich osób. Tajemnica jego sukcesu, a także wielu innych dzieci, które radzą sobie z problemami dzięki metodzie Bena Furmana, polega głównie na tym, że dzieci uwielbiają zdobywać nowe umiejętności. Jeśli zatem zdanie "Nie rób siusiu w majtki" uda się przetłumaczyć na "Fajnie nauczyć się robić siusiu do toalety i nie moczyć spodenek" - to połowa sukcesu za nami. A gdy jeszcze dziecko dowie się, jakie korzyści będzie miało z tego, że zdobędzie nową umiejętność, jesteśmy na dobrej drodze. Zaangażowaniu malucha sprzyjają również "dobre duszki" zwane przez Furmana superbohaterami: przytulanki, postaci z bajek, ukochany piesek czy kotek, a także wsparcie i zaangażowanie rodziców, opiekunów, czasem też rodzeństwa i rówieśników. Miło jest czuć, że ma się wokół życzliwe osoby, które pomagają poradzić sobie z trudnościami. Niezmiernie ważna jest też wizja świętowania, które ma być ukoronowaniem sukcesu - dzieci bardzo lubią celebrować ważne wydarzenia. Lepiej jednak nie obiecywać im wycieczki do Disneylandu, jeśli trudno będzie się z tej obietnicy wywiązać. Ale pójście z rodzicami na wyjątkowo duży plac zabaw może być wystarczającą zachętą.

Osiągnąć cel

Łatwiej osiągnąć cel, gdy dokładnie wiadomo, dokąd się zmierza. A także gdy ma się wsparcie rodziców, pomoc i zrozumienie. Nie z każdym problemem można się szybko uporać. Nie każdą umiejętność zdobywa się w kilka dni. Czasem jest to proces, który trwa kilka tygodni lub miesięcy. Zdarza się, że spotkania z psychologiem trzeba powtarzać kilkakrotnie, aby umocnić malucha w jego postanowieniach. Metoda "Dam radę" przewiduje zestaw pomocy, które mogą wspierać dziecko i rodziców na co dzień. Może to być zeszyt, w którym odnotowuje się z dzieckiem jego postępy, plakat z rozpisanym planem powieszony na widoku, a także przypominajki w postaci karteczek nalepionych w różnych częściach domu. Od początku trzeba jednak pamiętać, aby cel, w tym wypadku umiejętność, którą dziecko ma zdobyć, był realny do osiągnięcia przez 3-, 4- czy 5-latka. Musi też być bardzo precyzyjnie określony, a dziecko musi dokładnie wiedzieć, do czego się zobowiązuje. Mając do czynienia z większym problemem, lepiej podzielić pracę z dzieckiem na kilka etapów i zdobywać kolejne umiejętności małymi krokami.

*Jolanta Bylica

psycholożka pracująca w nurcie skoncentrowanym na rozwiązaniach, czyli wychodząc od problemu w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań dla danej osoby. Prowadzi pracownię psychologiczną "Strefa Rodzica" (strefa-rodzica.pl).

Więcej o:
Copyright © Agora SA