Niebezpieczeństwa - jak mądrze rozmawiać o nich z dzieckiem?

Marta Goszczyńska, psycholog, opowiada nam, jak najlepiej nauczyć dzieci bezpiecznych zachowań, nie wywołując w nich nadmiernego lęku i nieufności.

Czy dzieci rodzą się ufne i pełne niewinności, a świat jest zły i pełen niebezpieczeństw?

Wydaje mi się, że nie można jednoznacznie powiedzieć, że świat jest zły albo dobry: jest i zły, i dobry. Myślę, że dzieci rzeczywiście rodzą się ufne - w takim sensie, że rodzą się całkowicie od nas zależne. Od tego, jak będziemy opiekować się naszymi dziećmi zależy, czy zbudujemy w nich poczucie, że na ludziach można polegać i można się na nich oprzeć, czy wręcz odwrotnie, że ludziom nie można ufać. Te wczesne doświadczenia kształtują naszą postawę wobec świata i to, czy uważamy, że jest on bezpieczny, czy też nie.

Jak w takim razie nauczyć dzieci, że muszą zachować ostrożność, ale jednocześnie nie zastraszyć ich?

- Myślę, że podstawową rzeczą są właśnie pierwsze lata, kiedy to my jesteśmy reprezentacją tego świata. Jeśli chcemy przekazać dziecku, że świat jest bezpieczny, że możemy ufać ludziom, że możemy polegać na dorosłych, to musimy sami spełniać te kryteria - sami musimy być osobami, na które można liczyć. Jednocześnie powinniśmy jednak pokazywać dziecku różne sytuacje, które mogą się zdarzyć, rozmawiać o tym z dziećmi, już nawet z dwulatkami czy półtorarocznymi maluchami. Mówmy: "To jest niebezpieczne. Ulica jest niebezpieczna. Popatrz - jedzie samochód, jak wejdziesz pod niego, to on cię uderzy i może zrobić ci krzywdę". Jeśli dziecko ma rok czy półtora to nie znaczy, że nie rozumie, co do niego mówimy.

Powinniśmy pokazywać niebezpieczeństwa na przykładach, opowiadać dzieciom historie?

Tak, możemy opowiadać o różnych zdarzeniach na przykładzie obrazków, czytać różne książki, ale też pokazywać w rzeczywistości: "Zobacz, przechodzimy przez ulicę, musisz mnie wziąć za rękę. Jedzie samochód, on jest duży, a ty jesteś malutka, to jest niebezpieczne". Oczywiście jest tak, że dziecko próbowało sprawdzić, na ile to jest niebezpieczne więc musimy mu mówić: "Słuchaj, nie mogę Ci pozwolić na to, żebyś sprawdził, jak wygląda zderzenie z samochodem, ale musisz mi uwierzyć na słowo. Jestem starsza i wiem, że to jest dla ciebie niebezpieczne". Tak samo w sytuacji kontaktu z innymi ludźmi. Warto zadbać o ton głosu. Jeśli mówimy, że coś jest niebezpieczne to bądźmy stanowczy, pewni i poważni w głosie. To uwiarygodni nasz komunikat.

Widzę na przykładzie własnych dzieci, że one zakładają, iż ludzie są dobrzy, że istnieją po to, żeby z nimi rozmawiać, żeby się z nimi bawić. Nie mają oporów przed podejściem do obcych i zagadaniem ich. Jak im przekazać, że nie wszyscy są ich przyjaciółmi i nie każda sytuacja jest odpowiednia do zawierania znajomości z obcymi dorosłymi?

Myślę, że rzeczywiście ostrożność jest tutaj ważna. Od kiedy mam swoje dzieci, obserwuję takie zjawisko, że ludzie często podchodzą do małych dzieci, szczególnie niemowląt i dotykają, chcą wziąć na ręce... Robią różne rzeczy, które wynikają niby z dobrych intencji, ale to jednak są obcy ludzie... Ważne, żeby w tym momencie reagować, żeby mówić: "Rozumiem, że pan chciałby się przywitać, ale bardzo proszę nie dotykać mojego dziecka, nie dawać mu słodyczy". To też jest częste - obcy dorośli dają dzieciom cukierki: intencje niby są dobre, ale musimy zachować ostrożność, żeby dziecko nie wpadło przez to w przyszłości w kłopoty. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś obcy da mu cukierka, a ono za nim pójdzie i stracimy je z oczu... Wydaje mi się więc, że jako rodzice musimy być w takich momentach stanowczy: możemy się przywitać, porozmawiać, ale bez kontaktu fizycznego. Nie dotykamy obcych ludzi. Trzeba pokazywać dziecku, że to jest pewna granica.

Mamy więc mówić obcej, starszej osobie, że nie chcemy, żeby dotykała naszego dziecka, tak? A czy powinniśmy też mówić dziecku, że nie musi się zgadzać na buziaki, przytulanie, itp.?

Zdecydowanie tak. I tak samo musimy uczyć dzieci, że jeśli chcą wziąć cukierka od obcej osoby to najpierw muszą przyjść się nas zapytać, czy mogą go wziąć. Zawsze. Na początku to wymaga od rodziców dużej czujności. Musimy pokazać dziecku, jak reagujemy w takich sytuacjach, mówić na przykład: "Wolałabym, żeby Pani zapytała mnie czy może Pani dać cukierka mojemu dziecku" albo powiedzieć do dziecka: "Zawsze najpierw mnie zapytaj". Jeśli widzimy, że dziecko mimo tego podchodzi do kogoś i bierze cukierka to mówimy mu, np.: "Synku, chcę żebyś pytał mnie czy możesz wziąć cukierka zanim to zrobisz" - trzeba od razu modelować takie zachowanie, żeby je utrwalić. To ma być automatyczne: najpierw biegnę spytać mamę. Sami róbmy tak samo z obcymi dziećmi. Pytajmy o zgodę ich rodziców lub prośmy dziecko aby skonsultowało to z mamą.

Dziecko wzięło jednak cukierka bez pytania nas o zgodę. I co dalej? Kazać dziecku oddać słodycze? Co zrobić w takiej sytuacji?

To rzeczywiście jest niefortunna sytuacja. Możemy powiedzieć "Widzę, że wziąłeś cukierka zanim zapytałeś mnie o zgodę. Nie zgadzam się, żebyś brał jedzenie od nieznajomych. Chciałabym, żebyś teraz oddał cukierka. Jeśli masz ochotę na słodycze, powiedz mi o tym. Dam Ci cukierka w domu. Następnym razem zapytaj mnie najpierw." Niestety musimy być konsekwentni. Jeśli pozwolimy dziecku zjeść tego cukierka, znacznie osłabimy nasz komunikat. Prawdopodobnie to, co powiemy potem, nie będzie miało już dla niego większego znaczenia. Przecież zjadło cukierka! Prawdopodobnie dziecko będzie zrozpaczone, złe. Da nam wyraźnie odczuć że jest niezadowolone. Warto wtedy powiedzieć np. "Doskonale rozumiem że jesteś wściekły/smutny, że musiałeś oddać cukierka. Pamiętaj, żeby zapytać mnie następnym razem. W ten sposób unikniemy takiej sytuacji."

Niektórzy rodzice mają problem z tym, że nie są na tyle asertywni, żeby zwrócić uwagę obcej osobie, zwłaszcza komuś starszemu. Nie chcą jej zrobić przykrości, sprowokować niemiłych uwag, itd.

Warto zadać sobie pytanie, co jest priorytetem: nasze dziecko czy uczucia tej obcej osoby. Myślę, że dla większości matek odpowiedź jest jednoznaczna. Najważniejsze jest moje dziecko i chcę je nauczyć, że ma swoje ciało, które należy chronić. To ono będzie decydować w przyszłości na ile chce wejść w kontakt fizyczny. Małe dzieci są bezbronne i to my jesteśmy od tego, żeby je bronić przed takim kontaktem, bo to jest pewnego rodzaju przekroczenie granic.

A jak z przedszkolakami? Czy im należy już mówić o takich sprawach jak np. molestowanie?

Myślę, że należy rozmawiać z dziećmi, ale wtedy, gdy dziecko samo poruszy taką sprawę albo kiedy wraz z rodzicem natknie się na jakiś ważny temat, np. w książce. Myślę, że powinniśmy sami z siebie bombardować wyobraźni dziecka poważnymi zagrożeniami, bo wtedy budujemy sytuacje lękowe. Dziecko czuje, że coś może być zagrażającego, ale w zasadzie nie wie, o co w tym chodzi - i wtedy wkracza wyobraźnia i zaczyna się ten lęk podkręcać. Natomiast kiedy dziecko realnie dotknie jakiejś sytuacji, usłyszy o czymś w przedszkolu, to na pewno w jakiejś formie nam to przekaże. Wtedy można z nim porozmawiać i opowiedzieć o tym.

Jak najlepiej to zrobić?

Świetna techniką przekazywania dzieciom różnych rzeczy jest czytanie i opowiadanie bajek. Np. jeśli mamy jakąś trudną sytuację i nie bardzo wiemy, jak porozmawiać z dzieckiem o tym bezpośrednio, to można to ubrać w bajkę, której bohaterem jest chłopiec lub dziewczynka, podobni do naszego dziecka. Sytuacja, która spotyka bohatera też jest podobna i w bajce jest rozwiązanie, które chcielibyśmy, żeby nasze dziecko w przyszłości zastosowało. Takie bajki można kupić, ale można je też wymyślać.

Musimy też pamiętać o modelowaniu - to najlepsza droga do nauki! Dziecko uczy się przez to, jak my się zachowujemy i jak reagujemy. Nawet jeśli czasem zdarzy nam się krzyknąć, to jest naturalne. Trzeba dziecku tłumaczyć, jak ma sobie radzić z tym, że na przykład inne dziecko w piaskownicy je bije. Nie odciągać na bok, bo to nie jest wyjście: dziecko spotka różne dzieci w swoim życiu i musi wiedzieć, jak postąpić. Trzeba mu wytłumaczyć, co może zrobić, np. może powiedzieć temu dziecku: "Nie zgadzam się, żebyś mnie bił. Jeśli jeszcze raz mnie uderzysz, nie będę się z tobą bawił." Ważne jest to, żebyśmy to my, rodzice, uczyli dzieci, jak sobie mają radzić w różnych sytuacjach. Z naszych lekcji będzie mogło korzystać przez całe swoje życie.

Boję się, że dziecko mogłoby nie powiedzieć mi, że spotkało je coś złego. Jak sprawić, żeby dzieci nie bały się mówić rodzicom o przykrych zdarzeniach?

Przede wszystkim dziecko musi się czuć z nami bezpiecznie i mieć do nas zaufanie, ale musi też wiedzieć, że my, jako rodzice, wytrzymamy to - w takim sensie, że nie zrobimy z tego afery, histerii, nie zaczniemy płakać, Ważne żeby dziecko miało poczucie, że może się o nas oprzeć, że może nam powierzyć nawet najtrudniejsze sprawy, a my spróbujemy poszukać rozwiązania razem z nim. Swoim przykładem musimy pokazywać, że jesteśmy w stanie stawić czoła różnym trudnym informacjom, które ono nam przekazuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może być trudne, bo fala emocji czasami wydaje się być trudna do opanowania. Myślę, że jeżeli rodzic jest przy dziecku od początku życia, słucha, spędza z nim czas, to ono będzie wiedziało, że może przyjść do niego z problemem. Trzeba uważnie słuchać, bo dzieci bardzo dużo rzeczy mówią podczas zabawy, a my nie zawsze jesteśmy wystarczająco czujni. W koloryzowaniu i fantazjowaniu może być dużo prawdy. Warto podpytać, jeśli coś nas niepokoi w takich pozornie zmyślonych historiach.

A co z odgrywaniem scenek, np. "zatrzymuje się samochód i pan prosi, żebyś wsiadła i pokazała mu jak dojechać do przedszkola"? Co sądzi Pani o takim sposobie?

Zdecydowanie każda metoda, w której dziecko może przećwiczyć różne sytuacje, jest świetna. Samo mówienie to za mało.

Nie wystarczy więc powiedzieć: nie podchodź do psa, bo może cię ugryźć?

Nie. To kolejna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę. Zamiast tylko mówić "Uważaj, bo pies może cię ugryźć", warto pokazać dziecku, jak ma podejść do psa, żeby ten go nie ugryzł. Czyli na przykład: "Zapytaj najpierw właściciela czy możesz pogłaskać". Jeśli się zgodzi: "Zapytaj, jak najlepiej ułożyć rękę, żeby dla psa było to przyjemne". Od początku trzeba pokazywać dziecku, jak może coś robić w bezpieczny sposób. Warto eksperymentować, doświadczać w bezpiecznych warunkach.

Marta Goszczyńska - psycholog psychoterapeuta, Pracownia Terapii i Rozwoju w Warszawie

Copyright © Agora SA