Pojechaliśmy do szwedzkiej podstawówki. Tutaj nie tresuje się dzieci do wyścigu szczurów

W malutkiej miejscowości Bräcke w środkowej Szwecji mieszka nieco ponad 1500 osób. To ciche miasteczko w prowincji Jämtland otoczone jest lasami, kryształowo czystymi jeziorami i górami. Wieczorem na ulicach jest pusto i cicho; podczas spaceru spotkaliśmy zaledwie kilku mieszkańców. Obraz Bräcke zmienia się diametralnie rano, gdy do tutejszej szkoły podstawowej zjeżdżają się dzieci z pobliskich wiosek i osad. Przyjeżdżają rowerami lub szkolnymi autobusami. To szkoła podstawowa - obok urzędu gminy - jest tu najważniejszym, tętniącym życiem miejscem.

Materiał jest częścią projektu serwisu Edziecko.pl o skandynawskiej szkole. Chcesz zobaczyć, czym różni się od polskiej? Przeczytaj więcej na stronie: www.edziecko.pl/skandynawskaszkola

***

Chociaż prowincja Jämtland nie należy do najbogatszych w Szwecji, boryka się z problemem wyludnienia i brakiem pracy, to na szkołę nie brakuje funduszy. Szwedzi po prostu wychodzą z założenia, że najlepsza inwestycja to ta w dzieci. Bez dobrze zorganizowanych i mądrze zarządzanych szkół miasteczka umierają. W Szwecji szkoła to życie, to przyszłość. Wydatki na edukację w stosunku do PKB w tym kraju są jednymi z najwyższych w UE.

Siedzieliśmy z dziećmi w Szwecji w szkolnych ławkach

Przez kilka dni – dzięki uprzejmości i gościnności gospodarzy Bräcke – mieliśmy możliwość wtopienia się w życie szkoły podstawowej Expedition. Pisząc "gospodarze", mam na myśli dyrektorów placówki, bo w Szwecji są liderami – nie tylko w szkole, ale i w lokalnej społeczności. Ludzie im ufają i wiedzą, że to, co robią, robią dobrze. Relacje na linii rząd–dyrektorzy–nauczyciele–rodzice i dzieci opierają się na wzajemnym zaufaniu.

Poznaliśmy dyrektorów szkoły w Bräcke, nauczycieli i uczniów. Siedzieliśmy z dziećmi na lekcjach, spędzaliśmy wspólnie przerwy na boisku szkolnym. Przyglądaliśmy się, jak uczniowie i nauczyciele pracują w szkolnych pracowniach (praktyczne zajęcia w Szwecji są spektakularne). Byliśmy na lekcjach w lesie. Bo w Szwecji, szczególnie na prowincji, to oczywiste, że przynajmniej jeden dzień w tygodniu dzieci wszystkie zajęcia mają w terenie, w tym matematykę i język szwedzki.

Do Szwecji przyjechaliśmy po to, aby zobaczyć i zrozumieć, jak Szwedzi organizują szkoły podstawowe. Nie wypytywałam nauczycieli i dyrektorów o wyniki, testy, rankingi, średnie na koniec roku. Nie to jest w szwedzkim szkolnictwie elementarnym najistotniejsze. Tutaj na poziomie szkół podstawowych raczej nie tresuje się dzieci do wyścigu szczurów i rywalizacji. Ich oceny, postępy, wyniki w nauce, średnie na świadectwie są ważne, ale nie najważniejsze.

Najważniejsze jest, aby dzieci nauczyły się żyć

Szwedów od lat kojarzymy z innowacyjnością i nowymi technologiami, nieźle sobie radzą w tych dziedzinach. Szkolnictwo wyższe w Szwecji jest na wysokiej pozycji w międzynarodowych rankingach. Szwecja jest też jednym z krajów europejskich, w których prowadzi się najwięcej badań na świecie. Uczelnie tworzą tam najczęściej ludzie, którzy wcześniej uczyli się w szwedzkich podstawówkach – szkołach uczących zaradności, umiejętności odnajdywania się w różnych życiowych sytuacjach.

Dzięki temu, że mogłam pobyć z dzieci i nauczycielami przez kilka dni, nie mam wątpliwości, że w szwedzkiej podstawówce najważniejsze jest to, aby dzieci nauczyły się żyć. I aby po jej ukończeniu, w wieku 16 lat, potrafiły wbijać gwoździe, umiały wyprasować sobie ubranie, wiedziały, jak zrobić szalik, uszyć bluzę z kapturem, zacerować dziurę czy ugotować obiad.

Dyrektor szkoły Expedition Seved Hallerström tłumaczył mi, że nie wolno pomijać praktycznej strony edukacji, bo nie da się całej swojej wiedzy opierać jedynie na teorii. Podczas jednej z naszych rozmów (akurat byliśmy w pracowni do rzemiosła) powiedział, że szkoła jest po to, aby pokazywać, że mamy dwie półkule mózgowe – jedna jest odpowiedzialna za teorię, druga za praktykę – i one muszą się stale ze sobą komunikować.

– Wiadomo, że w przyszłości dzieci będą pracować w różnych zawodach, ale zawsze będą czerpać z tego, że potrafią łączyć praktykę z teorią. Żeby zostać dentystą, trzeba wiedzieć, jak posługiwać się wiertarką dentystyczną. Mamy uczniów, którzy nie są rewelacyjni z angielskiego czy z matematyki, ale są świetni w rzemiośle, doskonale radzą sobie na zajęciach, na których wykonują przedmioty z drewna. To są bardzo przydatne umiejętności, cenione na rynku pracy. Mając je, można bez problemu znaleźć pracę, zostać artystą, założyć własną firmę – jest wiele możliwości.

***

Czytaj więcej o szwedzkiej szkole:

- Nie każdy musi iść na studia, aby wieść szczęśliwe życie. Tutaj dzieciom mówi się to już w podstawówce

- Szwedzcy uczniowie wiedzą, jak obsłużyć pralkę, uprać wełnę i koce. A ty nadal dzwonisz do mamy

- Dyrektor szwedzkiej szkoły o uczniach z Polski: Są rewelacyjni z matematyki i fizyki

- Polską i szwedzką szkołę dzieli przepaść. Uczeń może wejść do gabinetu dyrektora i powiedzieć: Cześć, Seved

Przyglądałam się z wielką ciekawością, czasami ze zdumieniem, temu, jak tworzy się szwedzką szkołę. Mój redakcyjny kolega Damian Obstawski rejestrował szkolne życie kamerą. Z naszej wyprawy przywieźliśmy filmowy reportaż, który przybliży wam realia tamtejszej edukacji.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA