Narodziny dziecka przyczyną rozwodu?

Dziecko przyszło na świat - sama radość. Ale niektórzy młodzi rodzice zaczynają się wtedy kłócić, odwracać się od siebie, a po pewnym czasie zastanawiają się, po co właściwie brali ślub. Kto powinien bać się kryzysu po narodzinach dziecka i jak mu zaradzić?

Amerykańscy specjaliści wśród czterech głównych przyczyn rozwodów wymieniają właśnie narodziny dziecka. Ale od razu zróbmy ważną uwagę: to nie ono jest winne. - Narodziny dziecka powodują gigantyczne zmiany w życiu. I wydobywają na światło dzienne wszystkie problemy młodych rodziców - tłumaczy Justyna Glińska, psycholog i psychoterapeuta z poradni psychologicznej Centrum-Ja.

Żale i pretensje

- Narodziny dziecka to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu człowieka. Ale bez wątpienia też jedno z najtrudniejszych wydarzeń w życiu par - mówi dr Magdalena Rosochacka-Gmitrzak, socjolog z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Dla ilu par w Polsce jest to doświadczenie tak trudne, że się rozpadają? Nie wiadomo, takich badań nikt jeszcze nie przeprowadził. - To temat tabu - mówi dr Magdalena Rosochacka-Gmitrzak. Ale psychologowie mówią, że dotyka często małżeństw z 2-3 letnim stażem. - Z mojej praktyki wynika, że to czas kiedy kończy się etap zauroczenia. Gdy pojawia się dziecko i problemy, a brakuje silnych, pozytywnych emocji pomiędzy młodymi rodzicami, wtedy pojawia się kryzys - tłumaczy Justyna Glińska.

Czas przed urodzinami dziecka to czas na wzajemne poznanie się, wypracowanie modelu bycia razem. - Trzeba nauczyć się akceptować odmienność partnera. Jeśli para nie potrafiła tego zrobić, to pojawienie się dziecka pogorszy sytuację - przekonuje dr Magdalena Rosochacka-Gmitrzak. Bo wtedy kobieta czuje się odcięta od świata zewnętrznego. Zajmuje się dzieckiem, a mąż normalnie chodzi do pracy. Jej koleżanki najczęściej pracują, więc brakuje jej spotkań ze znajomymi. Z drugiej strony mężczyźni czują się odepchnięci - bo w oczach żony spadli na drugie miejsce, za dzieckiem. To sytuacja, w której łatwo o wzajemne żale i pretensje.

Ale to oczywiście nie oznacza, że dla dobrze "zgranych" par narodziny dziecka to bułka z masłem. Dla nich to też będzie rewolucja. Ale trzeba umieć ją wykorzystać, żeby jeszcze lepiej się dotrzeć.

Pakiet antykryzysowy

Co jednak zrobić, żeby pojawienie się dziecka nie spowodowało rozpadu związku? Rada jest jednocześnie prosta i trudna: trzeba rozmawiać. - Nie można pozwolić, żeby złe emocje nawarstwiały się - radzi Justyna Glińska. - Trzeba rozmawiać codziennie, o tym co nas cieszy i o tym co było trudnego, czego oczekujemy od partnera, co nas boli - mówi. Trzeba rozmawiać o wszystkim i nie obrażać się.

Dr Magdalena Rosochacka-Gmitrzak zauważa też, że kobiety zapominają, że są nie tylko matkami, ale i żonami. - Trzeba oddzielić, choć to trudne, rolę macierzyńską od roli małżeńskiej - mówi. To oznacza chociażby, że rozmowy młodych rodziców nie mogą dotyczyć tylko i wyłącznie dziecka. A kiedy ich pociecha śpi, powinni zająć się choć chwilę sobą, a nie liczeniem pieluch i gotowaniem zupek dla dziecka.

- Niezwykle ważne jest budowanie przestrzeni dla bycia parą - potwierdza Justyna Glińska. Warto - jeśli to możliwe - oddać np. dziecko dziadkom na jeden wieczór, żeby bez wyrzutów sumienia wypić lampkę wina i przypomnieć sobie, jak wyglądały wieczory przed ciążą i porodem. Ta - jak mówią specjaliści - pielęgnacja roli małżeńskiej, jest trudna: bo młodzi rodzice są zmęczeni, zestresowani, bo dziecko płacze. Ale trzeba się starać!

Trzeba też pamiętać, że rodzice to dwójka dorosłych ludzi. Oboje mają swoich znajomych i swoje hobby. Rozsądna para powinna uszanować to, że czasami kobieta sama wychodzi na brydża z koleżankami, a czasami mężczyzna przy piwie obejrzy z kolegami Ligę Mistrzów. Powinni też dbać o to, żeby razem spędzać czas ze znajomymi. - Takie kontakty spoza rodziny trzeba pielęgnować. To parze wyjdzie na zdrowie - przekonuje dr Magdalena Rosochacka-Gmitrzak.

Zacznijcie od dzień dobry

Dla osób które nie wiedzą, jak się zabrać do pielęgnowania dobrego związku, popularny amerykański psycholog i psychoterapeuta Mark Goulston przygotował mini poradnik: idźcie spać o tej samej porze, spacerujcie pod rękę, zaczynajcie dzień od "kocham Cię" i "dzień dobry", przytulajcie się po powrocie z pracy, przed snem mówcie "dobranoc", dzwońcie do siebie w ciągu dnia - choć raz. Takie miłe drobne gesty sprawiają, że czujemy się szczęśliwsi.

Ale to nie wystarczy. Dr Mark Goulston radzi też, by starać się chwalić partnera zamiast krytykować. Bo w tej samej sytuacji można zobaczyć i coś dobrego i złego. Dlatego zamiast powiedzieć, że ziemniaki były rozgotowane lepiej skupić się na tym, że kotlet był przepyszny.

Podobno wystarczy 21 dni ćwiczeń, żeby weszło nam w to krew - i będziemy szczęśliwi.

- To oczywiście prawda, że drobne gesty sprawiają, że jest nam lepiej - uśmiecha się Justyna Glińska. - Ale pamiętajmy, że małżeństwo i rodzicielstwo mają również drugą, mniej przyjemną stronę. I o niej też musimy rozmawiać - dodaje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA