Co mówią czytelniczki na forum

Na pewno wiecie, że w Polsce rodzi się z roku na rok coraz mniej dzieci. Jak myślicie - dlaczego tak jest? Co nas hamuje w podejmowaniu decyzji o pierwszym (kolejnym) dziecku? Oto co mówią na ten temat nasi czytelnicy na forum www.edziecko.pl

Poprawić musi się sytuacja ekonomiczna w Polsce. Gdy ludzie mają pewną pracę lub przynajmniej szansę na jej szybkie znalezienie, nie muszą się obawiać, że nie zapewnią swojemu dziecku przyzwoitych warunków bytowych. Zmienić musi się również polityka państwa, bo prowadzi politykę anty-rodzinną.

Marta

Musiałyby się zmienić zarobki mojego męża, bo 750zł za pracę w świątek, piątek i niedziela, dzień i noc, po dwudziestu latach, to jest skandal.

andaba

Bardzo ważna jest dla mnie dobra i satysfakcjonująca praca (nie tylko finansowo, ale i ambicjonalnie), której szkoda mi będzie zostawić nawet na tych kilka miesięcy. Chciałabym podróżować, jest tyle miejsc, które chciałabym zobaczyć, a nie będzie to możliwe z dzieckiem. Mam poczucie, że wielu rzeczy jeszcze nie zrobiłam, nie spróbowałam. Myślę, że kobiety zaczęły więcej oczekiwać od życia i od mężczyzn. Nie wspomnę o tym, jak wielu młodych ludzi nie pozostaje w żadnym związku, bo coraz trudniej iść na kompromisy i znaleźć tego/tą właściwego.

jutka7

Czynnik finansowy? Owszem, ważny. Ale raczej jako skutek. Lubimy móc zaplanować życie. Nie lubimy w nim niespodzianek (a dziecko to nieustające niespodzianki i zmiany planów). W chwiejnej równowadze miedzy samowystarczalnością a dyspozycyjnością, wolnością a odpowiedzialnością - chętniej wybieramy samowystarczalność i wolność. Także dla naszych dzieci. Nie chcemy, żeby musiały być od czegoś zależne: od kiepskich lekarzy, od mających lepsze zabawki rówieśników, od braku własnego pokoju. I czasem nie zauważamy, że taka jednostronna postawa niesie ze sobą tyleż szans, co zagrożeń.

Isma

Jak już się utrzyma pracę to widzi się dziecko z rana robiąc mu "pa-pa" na do widzenia i wraca się wieczorem żeby je wykąpać i położyć spać. Jaki jest w tym sens?

aneta76

Nie ceni się kobiet będących w domu z dziećmi, to raczej druga kategoria. Ostatnio w szpitalu, gdy powiedziałam że wychowuję dzieci, pani wpisała mi w rubryce zawód: "bez zawodu", i już nawet nie spytała o wykształcenie. Niestety, państwo nie wspiera matek, a pracodawcy raczej je tępią.

Wiosna

Najważniejszy stał się pieniądz, odpowiednia pozycja społeczna, obracanie się w kręgach ludzi bogatych i wpływowych... a trudno jest zapracować na sukces, mając na głowie dwójkę dzieci. Dziecko wszak jest skarbonką bez dna... Młodzi ludzie chcą więc najpierw pokończyć szkoły, znaleźć dobrą pracę, kupić mieszkanie... ustawić się... ale gdy osiągną już założony sobie status nie są wcale tacy młodzi... a im ma się więcej lat, tym mniej myśli się o kolejnym dziecku... taka jest moja teoria na ten temat...

Kasia

Dodam jeszcze NIEPŁODNOŚĆ. Ostatnie badania wykazały, iż niemal połowa małżeństw w wieku rozrodczym boryka się z problemami z poczęciem potomstwa. We wszystkich cywilizowanych krajach niepłodność traktowana jest jako choroba społeczna, a cierpiący na nią, otoczeni troskliwa opieka. U nas niestety zostawieni sami sobie bez możliwości korzystania z nowoczesnych metod leczenia.

niepłodna Fiszerowa

W Polsce mówiło się dużo o polityce pro rodzinnej - w tej kwestii rząd skompromitował się na całej linii. Wprowadził większy wat na zabawki i wózki, kobiety ciężarne za dokładniejsze badania w ciąży muszą płacić, wszelkie witaminy dla ciężarnych są kilka razy droższe od zwykłych. Piętnuje się kobiety chcące usunąć ciążę nie proponując żadnej opieki socjalnej i finansowej w zamian. Kobieto, radź sobie sama, ale jak porzucisz dziecko, jesteś dziwką i tyle! Poza tym posiadanie dziecka w Polsce automatycznie wiąże się z ograniczeniami w życiu społecznym - chyba tylko w Ikei i nielicznych restauracjach są miejsca, gdzie można nakarmić i przewinąć dziecko, nie mówiąc o podjazdach dla wózków, zadymionych restauracjach.

gupik

Według mnie - przyczyną jest rozdarcie pomiędzy dobrobytem a biedą. No i "wieczna młodość". Dobrobyt - to wszystko, co można mieć, co jest takie miłe i wygodne w użyciu, te ciuszki, kosmetyki, urlopy, samochody, sprzęt... ale także pozycja społeczna (wywalczone, wydrapane pazurami i zębami miejsce pracy, i dla jednych to może być PR officer w korporacji, a dla innych kobiet sprzedawczyni w spożywczym, ale na etat), możliwość kształcenia się, poznawania świata. Jest tak wygodnie i miło, że szkoda to zmieniać. Tyle jeszcze dóbr do zdobycia, tyle niezaliczonych imprez, wypadów w góry, tyle nieprzesłuchanych płyt. Na dodatek jesteśmy wiecznymi dziećmi, na kobietę koło 40-stki mówi się nadal "dziewczyna", nie chcemy dorastać, odcinać się od dzieciństwa, brać odpowiedzialności za siebie i jeszcze, nie daj Boże, za potomstwo. Druga strona zagadnienia - bieda. Nie tyle nawet rzeczywista nędza, chociaż ona dotyka tylu z nas. Ale brak poczucia stabilizacji, uczucie zagrożenia, życiowej gorączki. Dawniej życie toczyło się prostym korytkiem, nic nadzwyczajnego się nie działo. Teraz wszystko jest płynne i zmienne, na nic nie można liczyć, świat jest jak kalejdoskop, ale niestety, w naszym kraju barwy szkiełek dalekie są od słodkiego różu.

odalie

Ja napiszę z punktu widzenia właściciela małej firmy. Nie stać mnie najzwyczajniej w świecie na zatrudnienie pracownika. Chcąc zapłacić pracownikowi na przykład 1699,59zł do ręki (2500zł brutto) muszę ponieść koszt 3019,75 zł. Koszty utrzymania pracownika w Polsce są horrendalnie wysokie. To nie złośliwość pracodawców decyduje o tym, że matki tracą pracę.

asiek_k

Zdaje mi się, że z nastaniem czasów "postmodernistycznych", czyli po zakończonym z sukcesem "dorobku industrialnym" wartości tradycyjne jak rodzina, odzyskują znaczenie, i znów będzie się rodziło więcej dzieci - co chyba, przynajmniej po części, obserwujemy już we Francji? Bo przecież skuteczna polityka pro rodzinna nie jest abstrakcyjnym wymysłem rządzących, tylko wyrazem sprzyjających nastrojów w społeczeństwie - tego, że sami ludzie w coraz większym stopniu uznają dzieci za istotną wartość nie tylko w życiu jednostki, ale też dla społeczeństwa. Jak na razie w Polsce przeważa pogląd, że to, czy ktoś ma dzieci, to jego prywatny interes, przeważają głosy oburzenia przy drobnych nawet niewygodach spowodowanych przez istnienie dzieci w otoczeniu (hałasują w sąsiedztwie, robią w pieluchę w pociągu, itp. itd.), i taka opinia społeczna nie sprzyja temu, żeby wkładać wysiłki (finansowe, organizacyjne) w politykę pro rodzinną...Ja mam dzieci, bo tak mi się podoba, i nic mnie nie zmusiło, kiedy nie chciałam, jak też nic mnie nie hamowało, kiedy chciałam, i nic tu kraj, w którym akurat mieszkam, nie ma do rzeczy.

Judyta

Wkurza mnie fakt, że nie mamy szans na znalezienie pracy po odchowaniu dzieci. Przecież kury domowe są najlepszymi menadżerami, logistykami, specjalistami w dziedzinie finansów i planowania strategicznego. Codziennie stawiamy czoła konfliktom między naszymi dziećmi, działamy jak balsamy na naszych zestresowanych mężów i nie-mężów, planujemy wydatki, rządzimy naszymi mini państwami... Czy jakiś facet podjąłby się tego na dłuższą metę? Dlaczego więc tak trudno znaleźć pracę?

xymena.l

Mieszkam w Polsce i dzieci mam dużo. Nie brakuje mi ani dłuższego macierzyńskiego, ani płatnego wychowawczego. Brakuje mi: podatku liniowego i rozliczania podatku z dochodu na głowę, większej elastyczności pracodawców - np. możliwości wracania do pracy stopniowo.

wieczna-gosia

Ja dodałabym jeszcze: Nową sytuację, jaką jest zdanie na samodzielność. Jesteśmy pierwszym pokoleniem w którym ma to miejsce na tak masową skalę. Zwłaszcza dla kobiet ten brak wsparcia ze strony starszego pokolenia ma duże znaczenie w podejmowaniu decyzji o rozmnażaniu. Nie chodzi mi pomoc finansową lecz właśnie wsparcie. Kiedyś albo mieszkało się w 3 pokolenia w jednym domu/mieszkaniu, albo przynajmniej rodzina była blisko. Teraz nierzadko od rodziców, rodzeństwa dzielą nas setki kilometrów. A nawet jeśli mieszkają w tej samej miejscowości to codzienny pęd ogranicza kontakt. Kobiety czują się osamotnione. Zawsze istniały rozmaite przeszkody, a to sytuacja ekonomiczna, a to polityczna, ale wiedziało się, że się nie zostanie samemu ze wszystkimi problemami na głowie, że nas to wszystko nie przerośnie.

migotka_muminek

A co Wy o tym sądzicie? Czy rzeczywiście trudno jest być matką w Polsce? A co Wy zrobiłybyście na miejscu premiera? Piszcie do nas na adres: justyna.dabrowska@agora.pl

Z góry dziękujemy!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.