Prawo oświatowe określa dość jasno, kiedy uczeń może przejść do kolejnej klasy. Pod uwagę brane są oceny, jednak równie ważna jest obecność na zajęciach. Okazuje się, że właśnie z tego powodu można powtarzać rok. Mowa oczywiście o nieklasyfikacji. Co to oznacza w praktyce? Według zapisu jest to sytuacja, w której nie można ustalić śródrocznej lub rocznej oceny kwalifikacyjnej ze względu na nieobecności ucznia przekraczającą ponad połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia.
"Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku albo wszystkich zajęć edukacyjnych, jeżeli brak jest podstaw do ustalenia śródrocznej lub rocznej oceny klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na tych zajęciach przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia w okresie, za który przeprowadzana jest klasyfikacja" - podaje art. 44k ust. 1 ustawy o systemie oświaty.
W praktyce oznacza to, że oprócz samej obecności, w grę wchodzi też warunek braku podstaw do ustalenia rocznej oceny z zajęć (np. uczeń nie ma wstawionych ocen do dziennika, bo nie pisał testów i innych sprawdzianów). Minimalna liczba ocen wymagana do klasyfikowania ucznia powinna znaleźć się w statucie szkoły.
Tu też należy dopowiedzieć, że zgodnie z tym przepisem, uczeń nieklasyfikowany, ale np. podsiadający usprawiedliwienie swojej nieobecności (np. choroba, pobyt w szpitalu), może zdawać egzamin klasyfikacyjny. Natomiast w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności taki egzamin można pisać tylko za zgodą rady pedagogicznej.
Należy zwrócić uwagę, że nauczyciel nie ma obowiązku nieklasyfikowania ucznia z powodu nieobecności w określonym wymiarze. Może oczywiście to zrobić, ale też nie musi podjąć kroków do tego dążących. To nauczyciel decyduje, czy skorzysta z takiej możliwości. Mówi o tym Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 kwietnia 2007 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych (Dz.U. z 2007 r. nr 83, poz. 562).