To nigdy nie jest łatwa decyzja i nie jest podejmowana pochopnie. To ostateczność. Zgodnie z informacjami Fundacji Dobrych Inicjatyw, decyzje sądu o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej dotyczą skrajnych przypadków wymagających interwencji, gdzie prawidłowy rozwój, zdrowie czy życie dzieci jest zagrożone. A nawet gdy taka decyzja zapadnie, nie ma gwarancji, że sytuacja ulegnie poprawie. Wszystko przez kryzys w pieczy zastępczej, który właśnie osiągnął punkt krytyczny.
Polski system pieczy zastępczej pęka w szwach. Brakuje rodzin zastępczych, przybywa dzieci wymagających objęcia taką opieką. Zgodnie z informacjami Fundacji Dobrych Inicjatyw, obecnie poza rodzinnym domem wychowuje się co setne dziecko. Jest ich ponad 77 tysięcy. W sądach rodzinnych w ciągu trzech kwartałów 2024 roku toczyły się tysiące spraw, z czego 1153 zakończyło się orzeczeniem o konieczności umieszczenia małoletniego w rodzinie zastępczej. Tymczasem w ciągu ostatnich trzech lat liczba dzieci, które pomimo postanowienia sądu nie zostały umieszczone w pieczy zastępczej, znacznie wzrosła. W 2021 roku było to 500, w I kwartale 2024 roku - 1460. Wszystko z powodu braku miejsc, więc zamiast do bezpiecznego domu, dzieci wracają do dysfunkcyjnej rodziny.
- Naszym obowiązkiem jest zapewnienie miejsca w rodzinie zastępczej lub domu dziecka wszystkim potrzebującym tego dzieciom. Dostęp do bezpiecznego dzieciństwa, a także stworzenie optymalnych warunków do rozwoju to prawo dzieci, którego nie możemy dłużej ignorować - mówi Bartłomiej Jojczyk, prezes Fundacji Dobrych Inicjatyw. - Mimo że są podejmowane działania służące rozładowaniu tej kolejki i pierwsze ich efekty są widoczne, to skala problemu jest przerażająca. W styczniu br. w kolejce nadal oczekuje 1333 dzieci, a liczba małoletnich kierowanych do pieczy zastępczej stale rośnie. Niezbędne jest monitorowanie sytuacji i prognozowanie zapotrzebowania na miejsca w pieczy zastępczej - dodaje.
O kryzysie pieczy zastępczej rozmawialiśmy niedawno z Łukaszem Kaliszewskim, zawodowym tatą zastępczym z Grodziska. - Od lat boryka się z katorżniczym przeciążeniem zasobów rodzin, brakiem wsparcia na poziomie ustawowym, brakiem pomocy na poziomie lokalnym - samorządowym i po stronie wielu PCPR-ów - a także terapeutycznym i psychologicznym. Tak wobec dzieci, jak rodzin zajmujących się nimi - mówi. Ostrzega, że w Polsce mamy do czynienia z prostym i niezawodnym przepisem na społeczną tragedię. - Składnikami są tu: zaniedbane socjalnie rodziny zastępcze pracujące na oparach, urzędnicy, którzy zbyt często niewiele sobie z tego robią, bo nigdy nie przeszli metra w tych butach oraz dzieci, które przy sprzyjających warunkach mogą nienawidzić tak pierwszych, jak drugich - dodaje Kaliszewski.
Przekaż 1,5 proc. podatku, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo