Z dzieckiem i na Tinderze? "Napisałam, że jestem matką. Typ myślał, że psa"

Maja Kołodziejczyk
Natalia szybko odpuściła. Jest samodzielną matką i szukała miłości w internecie. Na próżno. - Dla mnie gra nie była warta świeczki. Zamiast pisać z dziesięcioma "randomami", wolałam po prostu się wyspać, żeby rano wstać i mieć siły na kolejny dzień - mówi. Aplikacje randkowe zachęcają klientów obietnicami, że każdy ma szansę na miłość. "Każdy", ale tylko dopóki nie zostanie matką?

Dorośli ludzie po studiach, zajęci pracą i codziennymi obowiązkami, mają zwykle określone grono znajomych. Nie poznają już tylu nowych osób, jak za czasów akademickich imprez. Tu z pomocą przychodzą aplikacje randkowe. Za ich pomocą szczęścia szukają także samodzielni rodzice, którzy chcą się otworzyć na nowe związki. Nie jest to jednak łatwe. W tym świecie hasło "dziecko" generuje problemy.

"Kobiety ocenia się surowo"

- Samodzielne matki często szukają partnerów, którzy są nie tylko zgrani z nimi emocjonalnie, duchowo, fizycznie, ale też gotowi na odpowiedzialność związaną z obecnością dzieci - wyjaśnia w rozmowie z eDzieckiem psycholożka Katarzyna Kucewicz. Nowy mężczyzna nie pojawi się bowiem jedynie w ich życiu, lecz także w życiu ich dzieci. 

Mogą preferować partnera, który wykazuje cierpliwość i dojrzałość, co wspiera w wychowaniu potomstwa. Rodzicielstwo wprowadza dodatkowe warstwy ocen w doborze partnera, ponieważ stabilność i gotowość do zaangażowania mają bezpośredni wpływ na to, jak się będzie żyło nie tylko kobiecie, lecz także całej rodzinie

- wyjaśnia.

Przeglądając liczne wpisy w mediach społecznościowych, sama zauważyłam, że społeczeństwo często znacznie surowiej patrzy na samodzielne mamy szukające potencjalnego partnera niż na samodzielnych ojców. - Kulturowe i społeczne normy często promują obraz matki jako piastunki domowego ogniska i krytykują kobiety, które nie pasują do tego wizerunku. Niestety, stereotypy utrwalane przez tradycyjne role płciowe wciąż mają się dobrze. Rozbijanie ich wymaga społecznej świadomości i edukacji, która promuje różnorodność doświadczeń rodzicielskich, ale mijają lata i dalej w moim poczuciu kobiety ocenia się surowo, jako te, którym coś nie wyszło - tłumaczy psycholożka.

Zobacz wideo Dziecko w samej bieliźnie samotnie spacerowało po mieście. Jego rodzice byli pijani

"Wielokrotnie spotykam się ze zbyt szybkimi próbami mieszania dziecka w relację"

Dominika prowadzi profil na TikToku @teen.mom.diary, na którym dzieli się z odbiorcami doświadczeniami związanymi z macierzyństwem. - Z tatą mojego dziecka rozstałam się, gdy synek miał zaledwie pół roku. Po upływie roku od burzliwego zerwania otworzyłam się na nowe relacje i założyłam konto na portalu randkowym - mówi nam.

Na początku nie uwzględniła w opisie, że ma synka, ale zawsze informowała o tym drugą stronę przed planowanym spotkaniem. - Po upływie pewnego czasu dopisałam jednak tę informację, aby nie tworzyć zbędnych nieporozumień i po to, by móc nawiązywać relację jedynie z mężczyznami zainteresowanymi relacją z samodzielną mamą. Z perspektywy czasu uważam to za dobre rozwiązanie - dodaje.

Tym, co drażni ją na portalach randkowych, jest stereotypizacja samodzielnych mam. - Dodatkowo często spotykam się ze zbyt szybkimi próbami mieszania mojego dziecka w relację, a jednak zanim do tego dojdzie, chcę mieć pewność co do drugiej osoby. Jestem mamą, więc to oczywiste, że wszelkie spotkania muszę planować, tak aby zapewnić opiekę dla mojego syna. Nie zawsze spotyka się to ze zrozumieniem ze strony mężczyzn, którzy nie są gotowi na tego typu relację i pragną pełnego spontanu - podkreśla.

"Pewien chłopak myślał, że jestem mamą jakiegoś zwierzątka"

Kolejnym problemem jest również ghostowanie, czyli sytuacja, w której druga osoba bez słowa wyjaśnienia nagle przestaje odpisywać na wiadomości, nie odbiera telefonu, usuwa nas z portali społecznościowych albo blokuje.

- Spotkałam się z tym i nie mogę zrozumieć, dlaczego nie można wprost powiedzieć, że nie jest się zainteresowanym relacją z samodzielną mamą. Był to jeden z czynników, który skłonił mnie do dodania w opisie informacji o dziecku, natomiast nie wyeliminowało to tego typu sytuacji do końca - tłumaczy i wspomina:

Pewien chłopak myślał nawet, że jestem mamą jakiegoś zwierzątka domowego, np. psa albo kota. Każdy ma prawo do decydowania, z kim chce wchodzić w relację, więc mężczyźni też mogą odrzucać mnie ze względu na dziecko, natomiast komunikacja jest kluczowa.

Psycholożka podkreśla, że ghosting odzwierciedla brak emocjonalnej dojrzałości drugiej strony i wcale nie oznacza, że coś z nami nie tak. Jest to mimo wszystko doświadczenie bardzo trudne, czasami wymagające sporego wsparcia społecznego, by wrócić na rynek matrymonialny. - O ghostingu dużo się mówi w mediach, więc czasem zachęcam pacjentki, by rozejrzały dookoła siebie, że absolutnie nie są same, że ta forma znikania z relacji, niestety, jest znakiem naszych czasów. Ale frustrację i złość po doświadczeniu takiego odrzucenia tak czy siak trzeba przeżyć, przeboleć, przepłakać. Czas na szczęście często pozwala nam zapomnieć, zdystansować się, a nawet odczuć wdzięczność, że dłużej nie marnowaliśmy czasu z kimś, kto absolutnie nie jest gotowy na poważną i opartą na szacunku relację - tłumaczy.

"Mogę wpaść, jak twój syn zaśnie"

Dominika podkreśla jednak, że nie wszystkie doświadczenia z randkowaniem online były negatywne. - Byłam w jednej dłuższej relacji z osobą, którą poznałam przez portal randkowy. Mimo że się zakończyła, spędziliśmy wspólnie wiele dobrych chwil - mówi nam.

Dodaje, że trafiała także na innych mężczyzn, którzy prowadzili pogłębione rozmowy, byli ciekawi i dokładali wszelkich starań, aby przed spotkaniem jak najlepiej się poznać. A jacy nie zyskali jej zainteresowania?

Zanim umówię się na randkę, kluczowe dla mnie jest to, jak płynie rozmowa, czy druga strona też stara się czegoś o mnie dowiedzieć, czy zadaje jedynie nudne pytania (co tam, co robisz?). Istotnym aspektem jest również podobne poczucie humoru i pewien rodzaj taktu, czyli niezadawanie zbyt osobistych pytań na początku poznawania się lub nierzucanie tekstami typu "zastąpię twojemu synkowi ojca", lub "mogę wpaść, jak twój syn zaśnie"

- podsumowuje Dominika.

Aplikacja randkowa
Aplikacja randkowa shutterstock.com/Dmytro Zinkevych

"Musiałabym zawieźć dzieci do babci albo ojca"

Z aplikacji randkowych korzystała też Natalia. Zalogowała się na jeden z portali po rozwodzie, kiedy jej dzieci miały sześć i dziewięć lat. - Nigdy nie ukrywałam w profilu, że jestem mamą, wręcz wybijałam tę informację, aby od razu stawiać sprawę jasno i nie tracić czasu na ludzi, którzy nie są zainteresowani rozwódką z dwójką dzieci. Miałam bardzo duże zainteresowanie, sporo mężczyzn mnie zaczepiało - wspomina i dodaje gorzko:

Kiedy pisaliśmy jednak, jeszcze przed spotkaniem, panowie stawiali sprawę jasno, dość bezpośrednio: póki będziesz miała dla mnie czas, twoje małe dzieci mi nie przeszkadzają.

W praktyce zorganizowanie wolnego czasu na randki i wspólne wyjazdy wiązało się ze wcześniejszym zapewnieniem dzieciom opieki. - Myślę, że gdyby bardzo mi na tym zależało, pewnie bym to zorganizowała. Ale kiedy pomyślałam sobie, że miałabym na siłę wciskać dzieci do znajomych, babci, do ich ojca, który założył nową rodzinę i dla "starych" dzieci nie miał już za wiele czasu, to mi zwyczajnie robiło się ich żal. Jakbym miała je podstawiać komuś pod drzwi jak walizki, a sama ruszać w tango z nieznajomym z internetu - dodaje.

Psycholożka: Samodzielna mamo, nie rezygnuj z siebie

Nie oznacza to jednak, że samodzielne mamy powinny mieć wyrzuty sumienia w sytuacji, gdy czasami skorzystają jednak z pomocy niani albo babci, by się z kimś spotkać lub zrobić coś dla siebie.

Dbanie o własne potrzeby emocjonalne jest ważne dla dobrostanu psychicznego zarówno matki, jak i dziecka. W psychoterapii często redefiniujemy rolę osobistą, aby pomóc samodzielnym rodzicom zrozumieć, że zasługują na miłość i szczęście, i że rola rodzica to nie jedyne ich powołanie.

- Kluczowe jest także prawidłowe zarządzanie czasem między obowiązkami rodzicielskimi, zawodowymi a życiem osobistym. Bo kiedy się tu gubimy, możemy mieć często złudne poczucie, że w naszym kalendarzu nie ma miejsca na nową osobę - zauważa w rozmowie z eDzieckiem psycholożka.

"Zamiast pisać z dziesięcioma 'randomami', wolałam po prostu się wyspać"

Bazując na swoich doświadczeniach, Natalia stwierdza, że mało kto chce się angażować w związek z kobietą, która ma dzieci z innym. 

Zdarzały mi się sytuacje, kiedy świetnie się pisało, zdzwoniliśmy się, rozmowa się kleiła, jednak na informację, że dzieci są ze mną, słyszałam: "przepraszam cię, muszę już kończyć". I ja to rozumiem

- twierdzi.

"Mniej męski", bo ojczym

Katarzyna Kucewicz zwraca również uwagę na jeszcze jedno zjawisko. - Mężczyźni, zwłaszcza ci o bardziej tradycyjnych poglądach, mogą obawiać się, że będą postrzegani jako mniej "męscy", bo godzą się na wchodzenie w już gotową strukturę rodzinną, a nie tworzą własnej. Ma to związek z tradycyjnymi oczekiwaniami względem roli mężczyzny. Na szczęście coraz więcej osób dostrzega, jak różne są modele i że taki model - wychowanie nieswojego biologicznie dziecka - nie uwłacza w żaden sposób męskości, a wręcz dla wielu kobiet jest dowodem na nią - tłumaczy ekspertka.

Mama na tinderze
Mama na tinderze shutterstock.com/SB Arts Media

Dla mnie gra nie była warta świeczki

Natalii bardzo przeszkadza fakt, że na korzystanie z aplikacji trzeba poświęcić bardzo dużo czasu. W jej opinii jest to męczące. - Jestem przekonana, że gdybym potraktowała portal randkowy jak drugi etat, miała czas na pisanie, odzywanie się do każdego, dzwonienie, spotykanie się, selekcjonowanie, to w końcu "wypracowałabym" jakąś znajomość. Tylko żeby to zrobić, trzeba mieć naprawdę bardzo, bardzo dużo czasu, jasno postawione cele i desperację, że za wszelką cenę chce się związku. Dla mnie gra nie była warta świeczki. Zamiast pisać z dziesięcioma "randomami", wolałam po prostu się wyspać, żeby rano wstać i mieć siły na kolejny dzień. Tym bardziej że 90 proc. tej pisaniny nie przynosi żadnych efektów - przyznaje.

Moja rozmówczyni nie ukrywa, że dużo może zależeć od samego podejścia. - Mam znajomą, też mamę dwójki dzieci, która portal randkowy potraktowała jak biznes. Pełna strategia, wyznaczone godziny, kiedy się tym zajmuje, umawianie spotkań, jedno po drugim, czasami po kilka dziennie, robienie notatek o potencjalnych partnerach metodą plusów i minusów. Do tego codziennie fryzjer, zrobione paznokcie, przemyślanie stylizacje, zawsze na tip-top. Pół roku i "załatwiła" sobie drugiego męża. Ale ona naprawdę znalezienie męża w sieci potraktowała jak pełnoetatową pracę - mówi.

"Dostawałam zdjęcia penisów, gołych klat, selfików na tle kibla"

Na pytanie, czy na portalach randkowych doświadczyła jakichś przykrych sytuacji, Natalia odpowiada twierdząco. Zaznacza jednak, że nie robiło to na niej większego wrażenia. - Zdarzało mi się ni stąd, ni zowąd dostawać info: "Ale masz beznadziejny opis. Nie życzę powodzenia" albo ktoś się ze mną umawiał i w ostatniej chwili pisał: "Nie przyjdę". I kasował historię konwersacji. Albo dostawałam zdjęcia penisów, gołych klat, selfików na tle kibla w stroju Adama. Takich ludzi po prostu z automatu usuwałam. To jest na portalach randkowych klasyka - twierdzi.

Natalia zrezygnowała z korzystania z aplikacji randkowych. Stwierdziła, że taka forma poznawania potencjalnej drugiej połówki po prostu nie jest dla niej. - Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie rzucić wszystkiego i zająć się "chłopami", by układać się pod nich i pod ich oczekiwania. Lubię moje życie, mam bardzo dużo znajomych, nie narzekam na samotność. Wyszłam z założenia, że jak kogoś spotkam, to super, a jak nie, to też super.

Więcej o: