Od 1 września 2025 roku religia będzie nauczana w formie jednej godziny tygodniowo. Nadal będzie to przedmiot dodatkowy, czyli tylko dla chętnych. By nie powodować dezorganizacji w planie zajęć, odbywać się będzie na pierwszej albo ostatniej lekcji. Efekt jest taki, że świeccy katecheci stanęli przed widmem utraty pracy. Czy znajdą dla siebie miejsce w nowej rzeczywistości?
- To nie będzie przedmiot obowiązkowy, będzie na pierwszej lub ostatniej lekcji. I każdy, kto spojrzy realistycznie na to jak rozłożone są przedmioty, ile młodzież w ciągu kształcenia ma religii, a ile innych przedmiotów, to wie, że dobrze jest przywrócić równowagę. Młodzież potrzebuje czasu, żeby się przygotowywać, uczyć, czytać książki, rozwijać się, mieć dodatkowe pasje, i czas wolny, i sport, i dlatego – moja decyzja jest taka – jedna lekcja religii - mówiła 22 stycznia minister Barbara Nowacka w TVN w Rozmowie Piaseckiego.
W praktyce oznacza to, że katecheci nie będą już pracować w tym samym wymiarze godzinowym. MEN, wychodząc im naprzeciw, sygnalizuje jedynie możliwość zdobycia nowych kwalifikacji do nauczania innych przedmiotów.
W przypadku świeckich katechetów okazuje się, samo zdobycie dodatkowych kwalifikacji nie powinno stanowić problemu. Większość z nich takowe posiada. Nie zawsze jednak są chętnie zatrudniani na inne stanowiska. "Dyrektorzy szkół bardzo często odmawiają katechetom powierzenia obowiązków nauczycieli innych przedmiotów ze względu na fakt uczenia religii. Jest zaskakująco dużo sytuacji, gdy nauczyciele nie mogą uczyć informatyki i innych przedmiotów, bo słyszą od dyrektorów, że nie wolno im, bo uczą religii i traktowani są, jakby byli przez to napiętnowani" - wskazuje Stowarzyszenie Katechetów Świeckich w stanowisku przyjętym w sprawie rozporządzenia MEN z 17 stycznia 2025 r. zmieniającego warunki i sposób organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach.
Problem może stanowić też fakt, że dyrektorzy szkół nie chcą wybierać pomiędzy katechetą a nauczycielem, którego sami zatrudnili. "Katecheci mają zrobione dodatkowe kwalifikacje, ale jeśli do tej pory nie byli na tych stanowiskach wykorzystywani, to teraz trudno będzie nam zwolnić jakiegoś nauczyciela, żeby katechetę zostawić. Zastanawiam się, jak sobie z tym problemem poradzić, ale chcę najpierw zobaczyć, co biskup zrobi w tej sprawie. Dlaczego mam brać to na siebie, skoro nie mam nawet takiej delegacji, żeby komuś cofnąć etat" - wyjaśnia jedna z dyrektorek szkoły podstawowej, cytowana przez portalsamorzadowy.pl.