Maluchy, które przyszły (lub dopiero przyjdą) na świat w latach 2025 - 2039 to pokolenie Beta. Urodzeni w XXI wieku, a część z nich na pewno dożyje też XXII. Od początku będą żyć w świecie, w którym Chat GPT i asystenci sztucznej inteligencji są dostępni dla każdego. Przez naukowców bywają nazywane też "dzieci nadziei". Dlaczego?
Już teraz przychodzą na świat maluchy z pokolenia Beta. Od pierwszych chwil będą otoczone technologią, która będzie towarzyszyła im na każdym kroku. Mimo to według naukowców mają być bardziej odporni na uzależnienie od technologii jak - Zetki czy Milenialsi. Dlatego badacze nazywają pokolenie Beta "dziećmi nadziei", bo mają szansę wypracować równowagę między technologią a naturą. Ich mocną stroną ma być przede wszystkim empatia, a także umiejętność docenienia różnorodności. Prognozuje się, że Bety będą żyły nie w czasach przeludnienia, lecz w zrównoważonej liczebnie populacji. Choć mają mieć większe kompetencje, by znaleźć balans między światem realnym a wirtualnym, jednak nie będą wolni od technologicznych zagrożeń.
Badacze uważają, że pokolenie Beta może mieć kłopoty ze wzrokiem i postawą. Powszechne mogą być też zaburzenia snu spowodowane właśnie nadmiernym korzystaniem z ekranów. Dodatkowo Bety mogą być mniej kreatywne niż poprzednicy i mieć duże problemy z nawiązywaniem więzi międzyludzkich. Szczególnie jeśli sztuczna inteligencja stanie się powszechna i spełnią się najczarniejsze scenariusze - chłopak lub dziewczyna wygenerowani przez AI zastąpią tych prawdziwych. Zdaniem badaczy to nie jest jedynie pomysł rodem z antyutopijnego serialu "Black Mirror", lecz realna groźba.
Pokolenie Beta będzie świadkami postępujących zmian klimatycznych i co za tym idzie, kurczących się zasobów naturalnych. Mimo to mają być bardziej świadomi tych niekorzystnych zmian, którym będą aktywnie przeciwdziałać.