Zapytała rodziców, czy zaszczepili dzieci. Nie takiej reakcji się spodziewała. "Przerażające, co się dzieje"

Swędzące krostki, czasem dochodzi gorączka, ból mięśni i złe samopoczucie, mowa oczywiście o ospie wietrznej. Są tacy, którzy jej się obawiają i nie zdają sobie sprawy z tego, jakie może dać ona powikłania. "Mam dziecko w żłobku i okazało się dziś, że ktoś przyprowadził malucha do placówki z wysypką. Alergia okazała się jednak ospą" - pisze jedna z mam.

"Moje dziecko chodzi do żłobka i dla lepszej komunikacji rodzice założyli grupę na FB. Przekazujemy sobie informacje, piszemy o zgubionych spodniach, dyskutujemy nad prezentem z okazji Dnia Nauczyciela. Wymieniamy się też informacjami o chorobach. Już przed świętami było gorąco, bo panowała grypa. Teraz walczymy z ospą wietrzną" - zaznacza mama w liście do redakcji eDziecka. "Z chorobą można sobie poradzić. Są lekarze, mamy leki. Z głupotą rodziców jest trochę trudniej" - dodaje kobieta.

Zobacz wideo Ospa wietrzna u dziecka - jak sobie z nią radzić?

Ospa party w żłobku?

Kiedyś natknęłam się na pewien artykuł. Jego bohaterką była jedna z mam, zacięta przeciwniczka szczepień. Urządziła u siebie w domu "ospa party" i zaprosiła inne dzieci. Jej córka właśnie przechodziła ospę wietrzną, więc kobieta stwierdziła, że to dobry moment by inne dzieci same złapały wirusa i nabrały  odporności. Fake? Nic z tych rzeczy, bo podobne historie się zdarzają. Zwolennicy takich - powiedzmy to wprost - skrajnie idiotycznych działań wolą się nimi nie chwalić publicznie, porozumiewają się między sobą w zaufanych kręgach. Pozostają głusi na oficjalne komunikaty, w których lekarze biją na alarm i przestrzegają przed "ospowymi przyjęciami". Celowe wystawianie dziecka na działanie herpeswirusa VZV może mieć tragiczne konsekwencje, ze śmiercią dziecka włącznie.

Mają odwagę nie szczepić, ale nie żeby się przyznać

"Kiedy posłałam dziecko do żłobka, wiedziałam, że będzie chorować. Opowieści innych matek o tym, że rodzice przyprowadzają do placówki chore dzieci, traktowałam jak bajki wyssane z palca. Trochę przesadzone i bardzo mocno podkoloryzowane. Do czasu aż sama nie stałam się świadkiem tego całego cyrku. Nie zliczę, ile razy widziałam, jak dziecko praktycznie "wypluwało płuca", kaszląc, a rodzic w szatni udawał zdziwionego. Lejący z nosa katar, to przecież alergia, a te czerwone policzki to pewnie od mrozu. I tym sposobem moje dziecko przeszło już wiele chorób. Grypa, covid, rumień zakaźny, jelitówka, zapalenie spojówek" - pisze w liście do redakcji mama.

Co najbardziej mnie złości, to fakt, że wielu można byłoby uniknąć, gdybyśmy się zachowywali fair w stosunku do siebie, a przede wszystkim własnych dzieci.

"Teraz w naszej grupie jest ospa. Wiem o czterech przypadkach i codziennie sprawdzam wiadomości z placówki. Śledzę również informacje przesyłane przez rodziców na grupie. Kiedy pojawiły się pierwsze przypadki ospy, zadałam jedno zasadnicze pytanie: 'czy dzieci były szczepione?'. Do dziś nikt mi nie odpowiedział" - zaznacza kobieta i dodaje, że dziwi ją podejście rodziców. "Mają odwagę, by posłać dziecko do placówki, nie szczepiąc go na jedną z bardziej zaraźliwych chorób, ale publicznie o tym powiedzieć już nie?" - dodaje zdziwiona.

Rodzic przyprowadził chore dziecko do żłobka. "Świadome narażanie innych"

"Brak odpowiedzi jest również odpowiedzią. Dla mnie jest jasne, że dzieci, które w grupie mojej córki chorują na ospę, nie były szczepione. Liczę, że w naszym przypadku szczepionka zadziała i choroba nas ominie" - zaznacza mama. "Jednak najgorsze jest to, że ludzie nie myślą. Widzą tylko czubek swojego nosa. Przykład? Właśnie dostałam wiadomość z placówki, w której dyrektorka pod groźbą zerwania umowy prosi rodziców o obserwację stanu zdrowia dziecka. Okazało się, że jakiś rodzic przyprowadził chore dziecko do żłobka. Miało widoczne krostki na ciele, które jednoznacznie wskazywały na chorobę" - dodaje autorka listu. "Przerażające jest to, co się dzieje. Nie wyobrażam sobie, jak można przyprowadzić chorego malucha do placówki, świadomie narażając nie tylko inne dzieci i ich bliskich, lecz także pracowników i ich rodziny" - dodaje.

Są szczepienia dla dzieci przeciw ospie. Bezpłatnie

Ospa jest chorobą niebezpieczną. Niesie za sobą poważne komplikacje zdrowotne. U noworodków i osób z niedoborami odporności może mieć skutek śmiertelny. Stanowi również poważne zagrożenie dla kobiet ciężarnej, gdyż wirus ospy może doprowadzić do uszkodzenia płodu.

Istnieje skuteczna szczepionka chroniąca przed zakażeniem. W niektórych krajach (Stany Zjednoczone, wybrane kraje europejskie) szczepienie przeciwko ospie wietrznej jest obowiązkowe. W Polsce jest ono zalecane dla wszystkich, którzy jeszcze nie chorowali. Jak podaje portal gov.pl, zgodnie z Programem Szczepień Ochronnych dzieci przebywające w żłobkach, klubach malucha i innych placówkach opiekuńczych przeciwko ospie wietrznej są szczepione bezpłatnie.

Więcej o: