Niektórzy już od listopada żyją świętami. Ozdabiają domy, podwórka, rozglądają się za prezentami. Nie każdy jednak poddaje się tej atmosferze. Są osoby, które czują się w tym czasie wręcz przytłoczone. Przeszkadza im bieganina, tłumy, intensywne światła, muzyka itp. - Nigdy nie byłam fanką świąt. Zawsze kojarzyły mi się z ogromem roboty, ciągłą bieganiną, kłótniami rodziców: czy choinka jest za mała, czy za duża albo, czy karpia kupić jednego, dwa, a może cztery - opowiada nasza czytelniczka.
I jeszcze to wieczne sprzątanie, nawet strychu, na który nikt nie zaglądał. Dziś myślę, że to właśnie ten nadmiar świątecznych obowiązków, które były na mnie od zawsze chyba nakładane w sumie mnie do nich zniechęcił.
Maria przyznaje, że już jako dziecko w jej domu nie było świątecznej radości. – Te śmiechy przy stole oprószonym mąką, to tylko w reklamach są. W życiu wygląda to zupełnie inaczej – mówi. Intensywne i nerwowe przygotowania sprawiły, że w jej rodzinie na święta wszyscy byli zbyt zmęczeni i zestresowani, by czuć radość. Źle wspomina też nadmiar jedzenia, które potem rodzice kazali jeść przez tydzień, żeby się nie zmarnowało.
Maria od kilku lat sama jest mamą i przyznaje, że stara się, by jej dzieci miały radosne święta. Nie ukrywa jednak, że cały czas marzy o tym, by w końcu spędzić je w ciepłych krajach.
Chciałabym, zamiast stać w kuchni i coś szykować, leżeć na leżaku, opalać się, pływać i bawić się z dzieciakami na plaży. Chciałabym nic nie musieć, odpocząć i cieszyć się chwilami z mężem i dziećmi. Naprawdę to jest dla mnie ważniejsze, niż jedzenie ryby w galarecie z wujkiem Wieśkiem, którego widzę raz do roku, właśnie na święta
- relacjonuje nasza czytelniczka. – Niestety moi rodzice są bardzo konserwatywni, przywiązani do tradycji. (…) Gdy kiedyś wspomniałam przy rodzicach o wyjeździe, to ojciec rzucił hasło "chyba cię pogięło". I wiedziałam, że to znaczy, iż lepiej do tematu nie wracać – Jestem przekonana, że wpadliby w szał, gdybym naprawdę się na to zdecydowała. Mąż kusi mnie, mówiąc, że przecież z czasem złość by im przeszła, jednak ja nie lubię kłótni i niesnasek. Może kiedyś… - dodaje.
Co ciekawe, mąż naszej czytelniczki bardzo lubi spędzać święta tradycyjnie, jednak mimo wszystko chętnie spełniłby marzenie żony i zabrał ją oraz dzieci na zagraniczny wyjazd. Jego zdaniem, wtedy nasza czytelniczka zatęskniłaby za coroczną krzątaniną, świątecznym jedzeniem i całym rozgardiaszem, na który narzeka. – Nie wydaje mi się, żeby miał rację, ale może? Szkoda, że przez mój bojaźliwy charakter w najbliższym czasie się o tym nie przekonamy – śmieje się Maria.
Czy zdecydowałbyś/abyś się spędzić święta w ciepłych krajach? A może wręcz przeciwnie, uwielbiasz ten świąteczny rozgardiasz i nie wyobrażasz sobie spędzić Bożego Narodzenia bez swojej rodziny? Daj znać w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl