Jestem mamą dziecka żłobkowego i kiedy zapowiedziano program "Aktywny Rodzic" ucieszyłam się, że będziemy mogli z niego skorzystać. Potem przyszło otrzeźwienie. Z czesnego w wysokości 950 zł, nagle od 1 października opłaty wzrosły do 2100 zł. I jak się okazuje, podobne sytuacje zdarzały się w całej Polsce. A co na to samorządy? Niektóre postanowiły nadal wspierać rodziców, inne wycofały się z dofinansowania.
Rodzice od 1 października mogą składać do ZUS wnioski o przyznanie świadczenia "Aktywnie w Żłobku". Dodatkowe 1500 zł (1900 zł w przypadku dziecka z orzeczeniem o niepełnosprawności) to znaczące wsparcie dla wielu rodzin, tym bardziej że opłaty za pobyt dziecka w placówce również poszły znacząco w górę. Dlatego poszczególne samorządy podejmują uchwały dostosowujące opłaty za pobyt w miejskich żłobkach do rządowego dofinansowania. Tu przykład Krakowa i Torunia.
W Krakowie opłaty za żłobki prowadzone przez miasto zrównano z wysokością świadczenia "Aktywnie w Żłobku" - czyli stawkę podniesiono do 1500 zł, co umożliwi takie rozliczanie opłaty za żłobek, w którym rodzice nie będą płacić za pobyt dziecka w żłobku (pozostaną koszty wyżywienia, które nie mogą być pokrywane z rządowego świadczenia). Dodatkowo w przypadku niepublicznych placówek miasto zdecydowało się na udzielenie dotacji w ramach dążenia do zbliżenia opłat w prywatnych żłobkach do cen obowiązujących w tych samorządowych. Wynosi ona teraz 735 zł miesięcznie na dziecko (a w przypadku dziecka z niepełnosprawnością dodatkowo 1260 zł).
Podobnie jest w Toruniu, czyli mieście, w którym mieszkam. Tu dzieci uczęszczające do niepublicznych placówek mają możliwość otrzymania "bonu żłobkowego". Wynosi on 350 zł miesięcznie na dziecko i mogą się o niego ubiegać ci rodzice, którzy płacą za czesne więcej niż 1500 zł (czyli z dopłaty z "Aktywnego Rodzica"). W naszym przypadku opłaty za żłobek wynoszą 2100 zł. 1500 zł mamy otrzymać z ZUS-u, a 350 zł ma dołożyć miasto. To oznacza, że za czesne będziemy dopłacać jedynie 250 zł. Będzie to znacząca ulga, jednak okazuje się, że nie wszystkie samorządy podjęły taką dedycję.
Samorząd Tychów w uzasadnieniu uchwały, która została poddana głosowaniu na sesji rady miasta w czwartek 28 listopada, zapisano, że "dofinansowanie do opieki w żłobku wypłacane do tej pory w wysokości 400 zł (w ramach środków z Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego) wzrosło do wysokości 1500 lub 1900 zł (w ramach świadczenia "Aktywny Rodzic")".
"Mając na uwadze tak znaczny wzrost oraz to, że wysokość nowego świadczenia pokryje znacząco opłatę rodziców za pobyt dziecka w żłobkach niepublicznych, zdecydowano o uchyleniu uchwały. Tym samym żłobki niepubliczne nie będą otrzymywały od nowego roku dotacji z budżetu Miasta Tychy" - brzmi fragment uzasadnienia uchwały cytowany przez serwis Tychy24.net.
Za cofnięciem dopłaty miasta do żłobków było 15 radnych. Przeciw zagłosowało 10 samorządowców.
Rodzice są zaniepokojeni tymi informacjami. "Miasto chce na nas oszczędzić" - piszą oburzeni. "Dotacje te były kluczowe dla zapewnienia wysokiej jakości opieki i różnorodnych zajęć edukacyjnych dla naszych podopiecznych. Bez tych środków finansowych istnieje ryzyko, że będziemy zmuszeni ograniczyć niektóre z oferowanych przez nas usług lub wprowadzić opłaty za zajęcia dodatkowe, takie jak zajęcia umuzykalniające, dogoterapię, logorytmikę czy spotkania z logopedą" - czytamy w mailu do rodziców jednego z tyskich żłobków, cytowanym przez Tychy24.net.