"Przez 8 lat zawoziliśmy dzieci 30 km do szkoły. Pociągi są dwa na godzinę"

Tysiące polskich uczniów boryka się z wykluczeniem komunikacyjnym. Jesienią i zimą jest to szczególnie uciążliwe. Nasi czytelnicy dzielą się swoimi spostrzeżeniami. - Brak samodzielności bardzo kształtuje charakter. Niezależnie czy pochodzi się z miasta, czy wsi - przekonuje jeden z naszych czytelników pod wpisem na Facebooku.

Zgodnie z Konwencją o prawach dziecka, każde dziecko ma prawo do edukacji, rozwoju swoich talentów, zdolności oraz uczestnictwa w zajęciach rekreacyjnych i życiu kulturalnym. Niestety, z powodu wykluczenia transportowego coraz więcej dzieci i nastolatków w Polsce jest odcięta nie tylko od usług zdrowotnych, edukacji i kultury, lecz także często od przyjaciół i znajomych. W uczniach potęguje się zmęczenie, stres, a także coraz więcej z nich narzeka na brak czasu, zdolność skupienia się i negatywną kondycję psychiczną. Są też takie dzieci, które martwią się, że ich miejsce zamieszkania ograniczy ich w wyborze dalszej ścieżki edukacyjnej. Ten problem zauważają także nasi czytelnicy. 

Mając małe dzieci, w życiu nie zamieszkałabym na wsi. Co innego, jak dzieci są już większe i samodzielnie jeżdżą autobusem 

- napisała jedna z internautek pod postem na naszym facebookowym profilu.

Zobacz wideo Bierze 200 złotych za korepetycje z matematyki. "Nie jestem instytucją charytatywną"

Wykluczenie transportowe w Polsce narusza podstawowe prawa dzieci. "Zawsze będą tacy, którzy będą chcieli mieszkać na wsi, a inni w mieście"

Po publikacji artykułu "Zamarzył mi się domek na wsi, to mam. Pół dnia spędzam w aucie, wożąc dzieci do szkoły i na zajęcia" wielu naszych czytelników zabrało głos i podzieliło się własnymi doświadczeniami związanymi z dojazdami dzieci. "Ja bym nie zamienił mojej wioski na hałaśliwe miasto, ale fakt, że auto, a najlepiej dwa w rodzinie to podstawa, bo komunikacja leży"; "Wolę mieszkać w mieście, gdzie dzieci mają do szkoły niecały kilometr, niż na wsi i pełnić funkcję kierowcy przed pracą i po pracy"; 

Zawsze będą tacy, którzy będą chcieli mieszkać na wsi, a inni w mieście. Ja zrobiłem tak, że mam mieszkanie w mieście, a dom na wsi

"Jak się ma dzieci, to lepiej mieszkać w mieście, bo wszędzie jest bliżej. Na starość to tylko wieś"; "Wolę wieś, ale dla dzieci zamieszkałbym w mieście. Przez 8 lat zawoziliśmy dzieci razem z żoną 30 km do szkoły. Pociągi są dwa na godzinę"; "Wykluczenie komunikacyjne najbardziej dotyka dzieci w wieku 10-18 lat. Te dzieci nie wsiądą w samochód i są całkowicie zależne. To jest osiem lat intensywnego rozwoju, gdy brak samodzielności bardzo kształtuje charakter. Niezależnie czy to miasto, czy wieś, dzieci w tym wieku muszą mieć zapewnioną komunikację" - czytamy w komentarzach.

Wśród komentujących pojawił się także głos rodzica, który przyznał, że wielkie aglomeracje wcale nie cieszą się tak dużym zainteresowaniem, dlatego w pełni rozumie wyprowadzkę z dziećmi na wieś. "Rozumiem, że ktoś może narzekać, mieszkając tam, gdzie to wykluczenie komunikacyjne realnie istnieje, ale we współczesnej wsi np. w centralnej Polsce, to wszystko funkcjonuje lepiej i szybciej niż w wielkim mieście. Pracuję w Warszawie z ludźmi również stamtąd i wszyscy dojeżdżamy do pracy w podobnym czasie (choć mam do niej 100 km), do podstawówki są gimbusy, szkoła średnia również autobus lub pociąg (na stację rowerem). Oczywiście samochód trzeba mieć, ale w XXI wieku samochodu nie ma ten, co nie chce mieć. W życiu żadnych blokowisk" - napisał. 

Co trzecie dziecko może mieć problem z dostępem do transportu publicznego

Dane statystyczne nie pozostawiają złudzeń - tylko do największych miast wojewódzkich Polski dojeżdża codziennie ponad 140 tysięcy uczniów. Sytuacja powoduje, że dzieci wykluczone transportowo nie mają takich samych szans, jak rówieśnicy i nie mogą w pełni wykorzystywać swojego potencjału. I nie chodzi tu już o kwestię przemieszczania się z punktu A do B, ale również zagadnienia dotykające społeczności, które zmagają się z izolacją i utrudnionym dostępem do edukacji oraz możliwości rozwoju. Szczególnie istotne to jest ze względu na nowe technologie, które w zasadzie powinny eliminować granice komunikacyjne i wykluczenie społeczne, a niestety wciąż rzucają swoje mroczne cienie na pole edukacji i intelektu. 

Czy można liczyć, że coś się zmieni? Badania z ostatnich lat niestety nie napawają optymizmem. Niektórzy eksperci sugerują nawet, że problem może się tylko pogłębić. Jak alarmuje UNICEF, w latach 2014-2020 prawie dwukrotnie zmalała liczba tras obsługiwanych przez przewoźników. Jakby tego było mało, gminy zdają się nie reagować na problem. "Transport lokalny (wraz ze szkolnym) był jedną z najczęściej wskazywanych kategorii malejących wydatków w budżetach gmin" - czytamy na stronie organizacji.

Wolelibyście mieszkać w mieście? A może marzy Wam się domek na wsi, nawet jeśli będzie to się wiązało z długimi i częstymi dojazdami? Dajcie znać w komentarzach lub napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl.

Więcej o: