Zdarzenie miało miejsce 13 października. Poszkodowane rodzeństwo wylądowało w szpitalu na ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Dzieci trafiły tam kolejno, dzień po dniu. - Nie wiadomo, w jaki sposób zatruły się dzieci - czy przebywały w polu, czy też w pomieszczeniu gospodarczym, do którego rolnik przyniósł puszkę z preparatem - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem RMF MAXX prok. Ewa Ambroziak z płońskiej prokuratury.
"Pewien mężczyzna, który ma swoje gospodarstwo, chciał zwalczyć nornice. Zastosował środek w postaci tabletek, które zakopał w ziemi w dwóch miejscach. Następnego dnia zaczął źle czuć się jego syn. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia chłopca, przetransportowano go do szpitala w Warszawie. Za jakiś czas źle poczuła się jego siostra, również odwieziona do warszawskiego szpitala. Dzieci prawdopodobnie zatruły się gazami, jakie wytwarzały się od wspomnianego specyfiku gryzoniobójczego. Są w ciężki stanie" - czytamy na portalu plonskwsieci.pl słowa szefowej płońskiej prokuratury rejonowej Ewy Ambroziak.
- Ponieważ może chodzić o zatrucie środkiem stosowanym do zwalczania gryzoni, wstępnie zdarzenie zakwalifikowano jako dotyczące art. 160 Kodeksu karnego, który mówi, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech - przytoczył słowa rzeczniczki policji w Płońsku, komisarz Kingi Drężek-Zmysłowskiej portal TVN Warszawa. Nie jest wykluczone, że wstępna kwalifikacja zdarzenia może ulec zmianie.