Są ludzie, którzy decyzję o rodzicielstwie podejmują w kilka minut i tacy, którzy potrzebują znacznie więcej czasu. Pewna kobieta podzieliła się swoją wyjątkową historią z serwisem Kidspot, ze względu na to, że dotyczy ona nie tylko jej, ale również jej bliskiej rodziny, chciała pozostać anonimowa.
Kobieta oraz jej mąż zgodnie twierdzili, że bardzo chcieliby mieć trójkę lub czwórkę dzieci. Ich decyzja była gruntownie przemyślana i przeanalizowana. Udało się zajść w pierwszą ciążę, jednak nie obyło się bez zagrożenia i poważnych komplikacji. Gdy lekarz dał pozwolenie na drugą ciążę, nie kryli radości, choć jej przebieg również był trudny i stresujący. Na koniec, po udanym porodzie, podjęto decyzję o przeprowadzeniu zabiegu histeroktomii. Dzieci dorastały, para była niezwykle szczęśliwa, ale wciąż nie potrafili przestać myśleć o tym, że chcieliby mieć większą rodzinę. Pojawiły się myśli o adopcji.
W zeszłym roku, gdy nasze dzieci miały trzy i cztery lata, postanowiliśmy rozważyć adopcję i/lub opiekę zastępczą, ponieważ czuliśmy, że wciąż mamy miejsce i miłość dla większej liczby dzieci w naszym życiu.
- wspomina kobieta na łamach serwisu.
W tym samym czasie szwagierka kobiety wyszła za mąż. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży bliźniaczej. Nie potrafiła ukryć rozczarowania i stresu. Kiedy bliźniaki miały 6 tygodni, para została poproszona o opiekę nad nimi, ponieważ szwagierka z mężem wybierali się na wesele przyjaciół. Dwa tygodnie później szwagierka poprosiła parę o rozmowę. Nie spodziewali się, że usłyszą, że życie z bliźniakami jest znacznie trudniejsze niż przypuszczali. Zapytali czy nie chcieliby ich adoptować.
Uznali, że to będzie najlepsze rozwiązanie, ponieważ będą mogli nadal się z nimi widywać i uczestniczyć w ich życiu (kiedy im wygodnie). Mój mąż i ja byliśmy w szoku. Przez następny miesiąc rozmawialiśmy z nimi o tym więcej i chodziliśmy z nimi na wiele sesji terapeutycznych.
Ostatecznie przeszli przez cały proces, zrzekli się praw rodzicielskich i dzieci zostały oficjalnie adoptowane przez małżeństwo. "Straciłam do nich cały szacunek, kiedy w zasadzie przyznali, że ich dzieci są niedogodnością, której chcieli się pozbyć" - podsumowuje mama czwórki dzieci.