Dzieci wychowane w latach 90. z sentymentem wspominają te przedmioty. Które z nich pamiętasz?

Były obiektem pożądania większości dzieci w latach 90. Kiedy weszło się w posiadanie któregoś z nich, z dumą się go prezentowało na całym podwórku. Do czasu, gdy ktoś przyniósł kolejny gadżet. Niektóre z nich jeszcze mamy w domach.

W latach 90. w polskich sklepach zaczęły pojawiać się produkty, do których dzieci z Zachodu miały dostęp od dawna. U nas jednak był to powiew luksusu. Kolorowe, atrakcyjnie wyglądające gadżety były szczytem marzeń. Dzieciaki szalały z radości, gdy weszły w posiadanie breloczka uplecionego z syntetycznej, mieniącej się linki, czy drewnianych kulek na sznurku, które boleśnie obijały nadgarstki, ale każdy chciał się nimi bawić i przy okazji mocno hałasować. 

Zobacz wideo Po czym poznać, że dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"

Kto pamięta te przedmioty?

Na nagraniu, które jest kompilacją kadrów z przedmiotami rodem z lat 90. XX wieku można zobaczyć charakterystycznego jeżyka, czyli stojak na kredki i długopisy na biurko, plastikową konewkę w kształcie słonika, pudrowe cukierki w kształcie zegarka na rękę, kalejdoskop, czy tęczową, plastikową sprężynę do zabawy. Nie zabrakło też gum do życia z pierścionkami, czy kolorowych koralików na szprychy w rowerze. 

Internauci dobrze pamiętają...

Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników TikToka, którzy pamiętają jeszcze zaprezentowane przedmioty. Pisali: "Jeszcze była naklejka na telefon z diodami. Zanim ktoś zadzwonił, już migało światełko"; "Jeżyka mam do dziś"; "Tego słonia-konewkę to jeszcze mam"; "Pamiętam wszystko, bo wszystko miałam"; "To były moje czasy"; Chyba już jestem stary, bo pamiętam wszystko. Szczególnie kulki tiki taki, w szkole na lekcjach się nimi waliło"; "Te gadżety to niektóre są gdzieś u babci na strychu". Jedna z internautek napisała: "Niedawno kupiłam takiego jeżyka córce. Pomarańczowy. Jak tylko go zobaczyłam, musiałam go mieć".

"Do dziś pamiętam kojący dźwięk kolorowych koralików przyczepionych do szprych mojego roweru. Każdy z nich był na wagę złota. Początkowo bałam się, że w trakcie jazdy je pogubię, ale okazało się, że to niemożliwe" - wspomina Kasia (nazwisko do wiadomości redakcji). "Uwielbiałam też kulki riki-tiki. Już po kilku minutach zabawy miałam poobijany nadgarstek, ale wtedy owijałam go bandamką i dalej snułam się po osiedlu, hałasując kulkami. Bardzo dobrze wspominam te gadżety. Moje dzieci dziś by pewnie na nie nawet nie spojrzały, ale ja wtedy miałam kompletnego świra na ich punkcie. Ja i wszystkie moje koleżanki" - dodaje. 

Pamiętasz te przedmioty? Daj znać w komentarzu

Więcej o: