Opiekunka wysadziła dzieci na trasie "w szczerym polu". Powód? Były "niegrzeczne"

Opiekunka dzieci ze szkolnego autobusu wyrzuciła uczniów w szczerym polu na zewnątrz pojazdu. Powodem miało być ich nieodpowiednie zachowanie. Wójt gminy Lipno Łukasz Litka uznał ten krok za niedopuszczalny i zapowiedział, że zażąda wyciągnięcia konsekwencji od właściciela firmy prowadzącej dowóz uczniów.

Ta sytuacja mogła skończyć się prawdziwą tragedią. Jako pierwszy o kuriozalnej sytuacji, która wydarzyła się w autobusie szkolnym dowożącym dzieci do szkoły w Lipnie pod Lesznem, poinformował portal elka.pl. 

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej szkoły? "Regularność zmian w systemie edukacji daje nam mocno w kość"

Byli niegrzeczni w szkolnym autobusie. Opiekunka wysadziła ich "w polu"

We wtorek 24 września w autobusie dowożącym uczniów do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Lipnie pod Lesznem doszło do nietypowego incydentu. Opiekunka pilnująca dzieci postanowiła dać nauczkę dwóm piątoklasistom, którzy w jej opinii zachowywali się nieodpowiednio podczas podróży ze szkoły do domu. Wychowawczyni miała poprosić kierowcę, aby zatrzymał się "w szczerym polu" i wysadził dzieci z autobusu. Tym samym uczniowie musieli wracać do domu pieszo. 

Rodzice skierowali sprawę do wójta gminy

Przerażeni rodzice o incydencie powiadomili wójta gminy Lipno Łukasza Litka, który natychmiast zwołał spotkanie opiekunów dzieci i dyrektora szkoły. Jak się okazało, wychowawczyni z autobusu nie była zatrudniona przez placówkę oświatową, a samą firmę transportową. Wójt zapowiedział, że będzie domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec pracownicy. W rozmowie z radiem Elka uznał ten krok za niedopuszczalny.

Opiekunka zabrała głos. "Arogancja i chamstwo"

Incydent w Lipnie wywołał wiele emocji w mediach społecznościowych. Wśród komentujących pojawiły się głosy o tym, że dzieciom pozbawionym opieki dorosłego mogła stać się krzywda. Na reakcję internautów postanowiła odpowiedzieć sama opiekunka. W rozmowie z Radiem Elka kobieta przekazała, że uczniowie od jakiegoś czasu sprawiali problemy wychowawcze i nie reagowali na prośby wychowawczyni. 

Ich zachowanie, arogancja, a nawet chamstwo w stosunku do mnie i innych dzieci przekroczyło wszelkie granice, stąd moje działanie

- powiedziała opiekunka. Dodała, że akurat tego dnia uczniowie bawili się w autobusie w puszczanie bąków, co nie podobało się innym podróżującym. Kobieta przekonywała również, że niegrzeczni uczniowie nie zostali narażeni na żadne niebezpieczeństwo i szli do domu polną drogą, którą w zasadzie nie jeżdżą żadne pojazdy. 

Będę zawsze stała na straży porządku i odpowiedniej atmosfery w autobusie, nie wystraszę się takich dzieci, które sprawiają problemy. Porządek w autobusie musi być tak samo, jak i w szkole

- podsumowała.

Więcej o: