Córka Szymona Hołowni, Mania, nie została przyjęta do katolickiej szkoły ze względu na jego poglądy. Fakt ten oburzył ministerkę edukacji Barbarę Nowacką, która stwierdziła: "To jest krzywdzenie dziecka i jestem tym bardziej zdumiona, że szkoła niepubliczna, ale przede wszystkim katolicka w ten sposób piętnuje dziecko". Placówka - Społeczna Szkoła Podstawowa nr 96 im. Świętej Rodziny w Otwocku - wydała oświadczenie, w którym napisano m.in.: "W przeciwieństwie do szkół publicznych, nie gwarantujemy powszechnej dostępności miejsc dla kandydatów". "Nasz dziennik" poprosił o komentarz pedagożkę i doradczynię rodzinną - Agnieszkę Jackowską.
W wywiadzie Jackowska powiedziała, że szkoła katolicka, która jest szkołą prywatną, zgodnie ze statutem, może decydować o przyjęciu lub nieprzyjęciu danego dziecka. "Decyzja o tym, kto zostanie przyjęty, musi wynikać ze spełnienia określonych kryteriów szkoły. Nie ma takich wytycznych, które by zmusiły placówkę do przyjęcia ucznia, jeżeli np. w ocenie dyrekcji nie pasuje on do profilu szkoły. Oczywiście, trudno w przypadku małego dziecka mówić o jakichś jego ukształtowanych poglądach. Jest ono przecież dopiero formowane. Dlatego oczywiste jest patrzenie na to, jakie jest podejście rodziców" - wyjaśnia Jackowska.
Agnieszka Jackowska przypomniała, że Szymon Hołownia budował swoją rozpoznawalność jako katolik zaangażowany w duszpasterstwo dominikanów, jednak nie wszystkie jego działania zyskują jej aprobatę. "Jednak jego decyzje jako marszałka Sejmu w sposób jaskrawy zaprzeczają nauce Kościoła katolickiego. On poparł finansowanie mrożenia ludzkich embrionów z budżetu państwa. Poparł legalność pigułki 'dzień po', która wbrew temu, co w mediach się głosi, może mieć działanie aborcyjne. Promował referendum na temat legalności zabijania dzieci poczętych. I co więcej – Hołownia akceptował ustawy, które były nakierowane na ułatwianie tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci poczętych" - stwierdziła w tonie typowym dla środowisk anti-choice.
Pedagożka stwierdziła też, że szkoła, nie przyjmując Mani, zachowała się w porządku wobec rodziców innych uczniów. "Rodzice wybierający dla swoich dzieci szkoły katolickie chcieliby, aby wzrastały one w środowisku, dla którego ważne są te same wartości. Dlatego, jeśli dyrekcja szkoły zdecydowałaby się przyjąć do społeczności dziecko, którego rodzice mają poglądy sprzeczne z poglądami pozostałych rodzin, to złamałaby zobowiązania wobec nich" - wyjaśniła.
Jackowska w wywiadzie wypowiedziała się także na temat nagłośnienia sprawy dopiero we wrześniu, chociaż rekrutacja do placówki odbyła się jeszcze przed wakacjami. "To wygląda na świadomą strategię mającą skompromitować szkoły katolickie i przyspieszyć proces rugowania katechezy ze szkoły" powiedziała i dodała: "Niewątpliwie 'wrzucenie' tego tematu akurat w tym momencie do mediów – tuż po rozpoczęciu roku szkolnego – wzmacnia antykościelny rządowy przekaz. To rodzaj cynicznej manipulacji. Chodzi o to, aby naród odwrócił się od Kościoła".
Przypomnijmy, że sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak Szymon Hołownia, jako dumny tata umieścił na swoim koncie na Facebooku zdjęcie Mani, która rozpoczyna swoją przygodę ze szkołą. "Wspaniała dziewczyna rusza dziś we wspaniałą przygodę, a twoim jedynym zadaniem jest wspierać ją, by miała z tego tyle szczęścia, ile zdoła unieść" - napisał.
Czy twoim zdaniem szkoła postąpiła słusznie? Daj znać w komentarzu