Sceny w miejskim autobusie. Ojciec z dzieckiem zostali wyproszeni. "Syn był bliski płaczu"

Kierowcy autobusów mają bez wątpienia szalenie odpowiedzialną pracę. W końcu nie tylko odpowiadają za przewóz pasażerów, lecz także za ich bezpieczeństwo w pojeździe. Pewien ojciec był jednak mocno zdziwiony, kiedy on i jego syn zostali wyproszeni z autobusu miejskiego w Olsztynie. Powodem było to, że mieli ze sobą dziecięcy rower. "Nie wiem, dlaczego tak nas potraktowano" - przekonuje ojciec, który napisał do redakcji Gazety Wyborczej.

Do nietypowej sytuacji doszło w Olsztynie w jednym z autobusów miejskich. Czytelnik Gazety Wyborczej opowiedział o incydencie, który wydarzył się w pojeździe linii 111, zmierzającym z Placu Roosevelta w kierunku Gutkowa. Mężczyzna podróżował z synem, który miał ze sobą dziecięcy rower. Nagle kierowca zwrócił im uwagę. Powód? Zaskakujący. 

Zobacz wideo 10-latek wbiegł prosto pod samochód. Nie upewnił się, czy może bezpiecznie przejść przez jezdnię

Kierowca wyrzucił dziecko z autobusu, bo wszedł z rowerem. "Syn był bliski płaczu"

Kiedy ojciec z synem zajęli miejsce w pojeździe, dowiedzieli się, że nie mogą kontynuować trasy. Kierowca odwrócił się i poinformował, że w jego pojeździe nie można podróżować z rowerem. "Staraliśmy się tłumaczyć, że przecież nikomu nie przeszkadzamy. W naszej obronie stanęła też jedna z pasażerek, ale kierowca stanowczo nakazał nam wysiadać. Syn był już zmęczony po całym dniu, a cała ta sytuacja sprawiła, że był bliski płaczu" - napisał pan Adrian, który ostatecznie zgodził się na opuszczenie pojazdu, bo nie chciał się kłócić z mężczyzną. Postanowił jednak zaczekać na następny autobus, który miał jechać w tym samym kierunku. Kolejny kierowca nie miał żadnego problemu ze sprzętem, jednak u ojca pozostał niesmak po wcześniejszej sytuacji. 

Nie wiem, dlaczego tak nas potraktowano, tym bardziej że regulamin pozwala na przewóz rowerów, a w tym przypadku było dużo miejsca

- opowiadał ojciec dziecka i dodał, że jest mu przykro, bo jego syn był wielkim fanem jazdy autobusami miejskimi i nie raz opowiadał, że w przyszłości chciałby zostać kierowcą MPK. "To było dla niego bolesne doświadczenie i nie zdziwię się jeśli zweryfikuje teraz swoje marzenia" - podsumował. 

To nie pierwszy taki przypadek. Czy kierowcy mają rację?

Podobna sytuacja jakiś czas temu miała miejsce w Trójmieście. Wówczas kierowca, który wyrzucił dzieci z autobusu przez hulajnogi, twierdził, że trzymał się regulaminu. Dagmara Szajda, rzeczniczka prasowa trójmiejskiej jednostki odpowiedzialnej za organizację transportu publicznego, wytłumaczyła, że faktycznie miał do tego pełne prawo.

- Prowadzący pojazdy komunikacji miejskiej, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo przewożonych osób i bagażu, muszą przestrzegać przepisów porządkowych oraz Prawa o ruchu drogowym. I właśnie ze względów bezpieczeństwa przewóz hulajnogi w autobusie lub tramwaju jest dopuszczalny tylko, jeżeli jest ona złożona i stanowi bagaż. Zabrania się przewożenia hulajnóg oraz innych urządzeń transportu osobistego, które nie są złożone. Nie można też zabrać do pojazdu hulajnóg będących flotą systemu wypożyczalni - przekazała rzeczniczka. Dodała też, że hulajnogi nie mogą być przewożone w dowolnym miejscu w autobusie, bo w razie ewentualnego wypadku stanowią zagrożenie dla pasażerów.

Więcej o: