Sceny na zebraniu w szkole: Nie wyjdziemy stąd, dopóki nie wybierzemy trójki klasowej

Zaczął się nowy rok szkolny. Początek września to też czas wywiadówek, które dla wielu rodziców są "trudnym obowiązkiem". Także wychowawczyniom nie jest lekko. - U nas co roku jest walka o to, by nie być w trójce klasowej. I wiem od znajomych, że u innych wygląda to bardzo podobnie - mówi Patrycja, mama dziesięcioletniego Henia i dwunastoletniej Natalki.

Wywiadówki "wystartowały" wraz z początkiem września. Niektórzy przyznają, że nie lubią ich do tego stopnia, że po prostu na nie chodzą (zobacz: "Nie chodzę na wywiadówki. To strata czasu. Konkrety są i tak później na grupie na Facebooku"). Są jednak rodzice, którzy poważnie podchodzą do tematu i chociaż nie przepadają za zebraniami, to uważają, że ich obowiązkiem jest wziąć udział w spotkaniu.

Zobacz wideo 300 zł to za mało? Rodzice mówią, ile kosztuje wyprawka szkolna [SONDA]

Wybór trójki klasowej - największe wyzwanie

Najtrudniejszym zadaniem w trakcie wywiadówek jest wybranie trójki klasowej. Wiele osób nie chce brać na siebie tej odpowiedzialności. Szczególnie że często znajdzie się w grupie ktoś, kto nigdy nie jest zadowolony z podejmowanych (w wolnym czasie!) działań rodziców z trójki.

Co roku jest to samo: kiedy na zebraniu przychodzi do wybierania trójki klasowej, wszyscy milkną i odwracają wzrok. Nauczycielka stoi zażenowana i prosi, przekonuje. A rodzice uparcie milczą. Udają, ze coś tam notują, przeglądają w telefonie etc. Nawet ci, którzy kilka chwil wcześniej byli tacy wygadani w innych sprawach, tacy elokwentni i zaangażowani, tak bardzo na sercu im leżał los dziecka i klasy. Od trzech lat jestem w trójce klasowej

- opowiada Ewelina, mama ośmioletniej Hani i sześcioletniego Tymona. Podobne doświadczenia ma wielu innych rodziców. - U nas na hasło 'wybieramy trójkę' da się wyczuć napięcie. Jakby każdy szykował się do walki o to, by w niej nie być i w sumie to chyba tak jest. Ja byłam w trójce klasowej w przedszkolu i obiecałam sobie, że nigdy więcej. Wiecznie ktoś niezadowolony, z pretensjami itp. Część rodziców jest naprawdę cudowna, chętna do pomocy, ale wystarczy jeden czepialski i wszystkiego się odechciewa. Inna kwestia, że to naprawdę zajmuje sporo czasu - dodaje Patrycja.

Siedzimy na tych za małych krzesełkach, z kolanami pod brodą, wchodzi nauczycielką, a ja znów czuję się jak uczniak w szkole. Zaczynamy z grubej rury, od wyboru do rady rodziców. Zapada złowroga cisza. "Proszę państwa, nie wyjdziemy stąd, dopóki kogoś nie wybierzemy. Ja mam czas. Teraz wyjdę i państwo to ustalicie". Czułam, jak strużki potu spływają mi po plechach. Jestem okrutnym introwertykiem, załatwianie czegoś z innymi dorosłymi brzmi jak koszmar. W końcu udało się wybrać rodziców w 20 min

- relacjonuje Sylwia, mama pięcioletniej Zuzi. Z kolei Ula wyznaje, że przed każdym zebraniem tak się stresuje, że "pije herbatki na uspokojenie". Przyznaje, że ma problem z asertywnością i boi się, że gdyby wychowawczyni ją bezpośrednio zapytała, czy zgodzi się być w trójce, to "jedyne co by zrobiła, to kiwnęła głową, chociaż wcale by nie chciała".

Różne typy rodziców na szkolnych zebraniach.
Różne typy rodziców na szkolnych zebraniach. Shutterstock/VPales

Nauczycielom też nie jest łatwo. "My musimy wybrać tych rodziców"

Należy pamiętać, że nauczyciele nie wybierają trójki klasowej, żeby robić rodzicom "na złość". Taki jest ich obowiązek.

Często słyszę, że rodzice nie lubią wywiadówek. Proszę mi wierzyć, nauczyciele nie lubią ich jeszcze bardziej. Tak samo jak wybierania tej nieszczęsnej trójki. Poza tym warto zaważyć, że rodzice nie chcą w nich być ze względu na innych, często roszczeniowych rodziców, a nie nauczycieli. Niestety to ja muszę wybrać trójkę, więc i tak ja wychodzę na najgorszą

- opowiada Renata, nauczycielka z białostockiej podstawówki. - I naprawdę zawsze staram się, by tym rodzicom, którzy zgodzą się być już w tej trójce nie dokładać zbyt wielu obowiązków. Jeśli to możliwe, to zawsze staram się im jakoś pomóc, wesprzeć - dodaje.

Więcej o: