Telefony komórkowe to jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów, zwłaszcza jeśli chodzi o uczniów szkół ponadpodstawowych. Nauczyciele spierają się o to z rodzicami i uczniami, próbując zakazać używania telefonów w czasie zajęć lekcyjnych. Zdaniem większości uczniów, nikt nie powinien mieć prawa do zabierania telefonów i zabraniania korzystania. Sytuacji nie ułatwia polskie prawo.
Podczas Campusu Przyszłości, który był organizowany w sierpniu tego roku w Olsztynie, na ten temat wypowiedziała się Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, zaznaczając, że telefony komórkowe nie będą w tym roku szkolnym zakazywane w szkołach, dodając:
Chciałabym, żeby na ten temat rozmawiać z dziećmi. Żebyśmy tworzyli polityki, które dotyczą dzieci z ich udziałem.
Niestety mimo wszystko niektóre szkoły stosują własne zasady i wymagają od uczniów, by ściśle ich przestrzegali, jeśli nie chcą mieć żadnych problemów.
Natalia, uczennica klasy maturalnej opublikowała w sieci filmik, w którym pokazała, co uczniowie w jej szkole muszą robić ze swoimi telefonami komórkowymi. To pewien rodzaj walki nauczycieli, by ograniczyć korzystanie z telefonów w czasie lekcji. "Nasza szkoła oszalała i teraz każdy przed lekcją ma włożyć tu swój telefon (współczuję pierwszoklasistom, którzy dopiero co przyszli i się o tym dowiedzieli)" - napisała pod filmikiem.
Jak można się było spodziewać, filmik wywołał sporo kontrowersji i sprzecznych opinii. Zdaniem niektórych to niedopuszczalne, żeby nauczyciele mogli zabierać prywatne rzeczy należące do uczniów. Z drugiej jednak strony, wielu internautów wskazuje na to, że uczniowie są coraz częściej uzależnieni od telefonów, a ich coraz większy sprzeciw, bunt i rozgoryczenie wskazuje na to, że problem jest znacznie większy niż się niektórym wydaje.