Wrzesień to czas powrotu uczniów do szkoły i czas pierwszych wywiadówek. Podczas zebrań wychowawczyni omawia z rodzicami plany na nadchodzący rok, wybierana jest trójka klasowa i ustalane są ważne kwestie dotyczące dzieci. Wielu rodziców stara się więc na nich być. Są jednak tacy, którzy wychodzą z założenia, że wszystkiego mogą dowiedzieć się później.
Gosia w ostatnim roku nie była na żadnej wywiadówce. I doszła do wniosku, że nie będzie na nie chodzić. Jej zdaniem w ten sposób oszczędza czas i nie musi słuchać "opowieści rodziców, którym wydaje się, że każdy chce słuchać niekończących się historii o ich dzieciach".
Kiedyś zwalniałam się z pracy, żeby tylko zdążyć do Jarka na wywiadówkę. Wychodziłam z założenia, że tak trzeba, tak wypada. Nie wiem, może to akurat w naszej klasie tak jest, ale doszłam do wniosku, że na tych zebraniach w większości jest gadka o mało istotnych rzeczach. Tak naprawdę te ważne dałoby się omówić w maks 15 minut
- opowiada nasza czytelniczka. - Ale oczywiście, zawsze znajdą się rodzice, którzy przy okazji chcą pochwalić swoje dziecko, coś o nim opowiedzieć. Nie wiem po co. Myślą, że będę im zazdrościć, że np. Hania nauczyła się w wakacje robić szpagat, a Michałkowi wyszły negatywnie testy na alergię. Litości, to nie jest miejsce na tego typu rozmowy. Wiem, że wychowawczyni nie wypada tego powiedzieć, więc siedzimy dwie godziny na małych, twardych krzesełkach i czekamy.
Nasza czytelniczka Gosia przyznaje, że po zebraniu zawsze pisze na grupie rodzicielskiej, że "nie mogła być na zebraniu ze względów osobistych" i czy ktoś mógłby jej przekazać, co było na wywiadówce.
Rodzice chętnie przekazują informacje, zazwyczaj jest to kilka punktów, które dotyczą np. opłat, wycieczek, zajęć itp. W sumie często kilka minut po zebraniu wszystko wiem. Moja szwagierka strasznie mnie krytykuje, że tak robię, mówi, że to cwaniactwo i przecież jak coś trzeba ustalić, to mnie nie ma i co by było, gdyby wszyscy tak robili
- wyjaśnia mama Jarka i Rozalki. - Ja wychodzę z założenia, że jak jest coś ważnego, to mogę się wypowiedzieć na grupie i tyle. Szczerze, to uważam, że zebrania mogłyby odbywać się przez internet, z góry ustalone - w pół godziny trzeba ustalić to i to. I wszystko. No ale wtedy niektórzy rodzice nie mieliby okazji pochwalenia się swoimi dziećmi na forum. Żeby nie było - szanuję to, mają taką potrzebę ok, ale ja nie muszę tego słuchać - dodaje.
Czy uważasz, że rodzice powinni mieć obowiązek chodzenia na wywiadówki? Daj znać, co o tym myślisz w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl.