Prawdziwa edukacja rozpoczyna się tak naprawdę w szkole. Przedszkole jest miejscem, gdzie dziecko uczy się wielu rzeczy, ale wszystko odbywa się w formie zabawy, bez zbędnej presji. Są dzieci, które potrafią czytać, mając 5 lat i takie, które dopiero w pierwszej klasie opanowują tę umiejętność. Okazuje się, że niektórym rodzicom nie podoba się, gdy "inne dzieci potrafią więcej, niż ich własne".
Odezwała się do nas Monika, mama Stasia [imiona bohaterów zostały zmienione - przyp. red.], który w tym roku rozpoczął naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Kobieta przyznaje, że jej "sporo umie jak na swój wiek". Była przekonana, że z tego powodu czekają syna (i ją jako mamę) same pochwały i słowa uznania. Była jednak w błędzie.
Staś jeszcze był malutki, gdy zaczął pytać 'mama, a co to za litera, a ta'. Sama nie wiem, kiedy nauczył się dokładnie czytać, ale w wieku 5 lat był w stanie już sam przeczytać krótką książeczkę. Byliśmy z mężem w szoku, a jednocześnie rozpierała nas duma
- relacjonuje kobieta. - Potem mąż zaczął ćwiczyć z nim dodawanie, też poszło gładko. Kupowaliśmy sporo gier dydaktycznych, myślę, że to nam sporo pomogło. Poza tym Staś jest jedynakiem, więc zawsze poświęcaliśmy mu dużo uwagi. W te wakacje mąż wymyślił, że nauczy go już mnożenia do 5, oczywiście wszystko w formie zabawy. I też syn się nauczył - dodaje nasza czytelniczka.
Staś 2 września rozpoczął naukę w jednej z podstawówek w Łodzi. Podczas rozpoczęcia roku w sali zebrali się świeżo upieczeni uczniowie z rodzicami. Wychowawczyni opowiadała im czego będą się uczyć.
Mówiła coś w stylu 'będziemy poznawać literki i uczyć się czytać, a może ktoś już umie?' no i zgłosił się mój Stasiek. Potem to samo z liczeniem, tu akurat sam wyskoczył, że umie też mnożyć. Pani była pod wrażeniem, a ja nie ukrywam, że puchłam z dumy. No ale, która matka by się nie cieszyła na moim miejscu?
- opowiada Monika. Kolejnego dnia, przy odbieraniu dzieci zatrzymały ją trzy matki. Kobieta była przekonana, że chcą porozmawiać o sprawach klasowych, była jednak w błędzie. - Zaatakowały mnie, że chyba przyszłam do szkoły się popisać, że pewnie wyuczyłam dziecko, żeby teraz innym było głupio. Jedna powiedziała, że jej córka pół dnia przepłakała, że umie tylko czytać, a jej kolega z klasy już liczy i mnoży, dodała, że inne dzieci też na pewno czują się teraz gorsze - dodaje.
Mama Stasia zaczęła im tłumaczyć, że to normalne, że jedne dzieci opanowują pewne umiejętności szybciej inne wolniej i przecież, nie będzie nikogo przepraszać za to, że jej syn umie czytać i liczyć. - Powiedziałam im, że są bezczelne i zazdrosne, dodałam, że współczuję ich dzieciom, bo nie powinno się ich porównywać do rówieśników i tworzyć niezdrowej rywalizacji. Dzieci mają być chętne do nauki i poznawania świata i chore jest, żeby w pierwszej klasie ktoś miał do nich pretensje, że nie potrafią tego, czy tamtego - dodaje.
Kobieta obawia się, że teraz jej syna będą spotykały nieprzyjemności. Zastanawia się, czy powinna porozmawiać o całym zajściu z wychowawczynią. Mąż radzi jej, by się nie przejmowała 'jakimiś matkami z klasy' i skupiła na własnym dziecku.
W polskim systemie edukacji nauka czytania rozpoczyna się w pierwszej klasie szkoły podstawowej. To właśnie wtedy większość dzieci nabywa tę umiejętność. Są jednak przypadki, kiedy pięciolatki potrafią już je bez problemu łączyć. Jak informuje Instytut Rozwoju Małego Dziecka "zanim dziecko opanuje umiejętność analizy i syntezy głoskowej, wcześniej pojawia się umiejętność analizy i syntezy sylabowej – jako umiejętność łatwiejsza".
Uważasz, że kobieta powinna postarać się złagodzić konflikt, albo poinformować o nim nauczycielkę? Daj znać, co o tym myślisz w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl.