Dali dziecku tytę. O tym szkolnym zwyczaju reszta Polski prawie nie słyszała

Każdy region ma jakieś swoje zwyczaje, które resztę mieszkańców naszego kraju wprawiają w osłupienie. Są obwarzanki, boże krówki, ale także i tyty, czyli tzw. rogi obfitości, które wręczano uczniom rozpoczynającym szkołę. Obecnie zwyczaj ten nadal jest pielęgnowany i obchodzony na Górnym Śląsku i w Jaworznie, spotykany także w Wielkopolsce i na Warmii.

Tyta to prezent, który otrzymują dzieci idące po raz pierwszy do szkoły, do 1 klasy. Ma formę rogu, do którego wkłada się słodycze. Owinięty celofanem i zawiązany wstążką. Zwyczaj obdarowywania pierwszaków tego typu prezentami odnotowano w Niemczech na początku XIX wieku, do naszego kraju przywędrował z początkiem dwudziestolecia międzywojennego, ale nie wszędzie jest praktykowany i znany. Tu warto dodać, że owa tyta kiedyś była małą tytką, która uchodziła nie za prezent, ale za test sprawności małego ucznia.

Zobacz wideo Czy polska szkoła jest do niczego? [SONDA]

Tyta kiedyś była małą tytką

Tyta, czyli prezent dla pierwszoklasisty to zwyczaj popularny na Śląsku. Ma kształt dużego rożka, podobnego do rożka od lodów, ale jest znacznie większy. Wypełniają ją słodycze – cukierki, lizaki, czekoladki. Jednak okazuje się, że znane dziś na Śląsku duże tyty były kiedyś małymi tytkami, które miały sprawdzić to, czy dziecko nadaje się do szkoły. Test był prosty.

"Pierwszoklasiści przychodzili do szkoły z tymi tytkami, a nauczyciel zawieszał je potem na specjalnym drzewku, które było na wyposażeniu szkoły. Dzieci musiały zdjąć te swoje tytki tak, by nie wypadły z nich cukierki. Było to dla nich swoiste wyzwanie, dowód, że są już gotowe do kolejnego etapu życia" – czytamy na portalu slazag.pl. Dopiero z czasem małe tytki urosły do znanych nam rozmiarów. Rodzice prześcigali się w ich wielkości i zawartości, bo to właśnie one były pewnego rodzaju symbolem dostatku i zamożności. Im większa, lepiej i staranniej wykonana, a przy tym bogata w różnego rodzaju słodycze – tym rodzina była zamożniejsza i lepiej sytuowana.

"Zwyczaj ten przyjął się także w Wielkopolsce, na Warmii i Mazurach" – przekonuje Magdalena Toboła-Feliks z Muzeum Historii Katowic w cytowanym artykule. "Dlaczego nie jest powszechny w całym kraju, skoro ma wyłącznie pozytywny wydźwięk? Każdy region broni się przed obcymi wpływami, by zachować swoją odrębność. Jednak w Warszawie czy Krakowie są już w sklepach papierowe tyty do wypełnienia słodyczami. Można więc przypuszczać, że stopniowo będą je nosić do szkoły także dzieci w innych miejscach" – dodaje.

Tyta - ulotka o historii prezentu
Tyta - ulotka o historii prezentu Fot. materiały prywatne

Masz pierwszaka w domu? Zrób dla niego tytę!

Jeśli masz w domu dziecko, które właśnie zaczyna swoją przygodę ze szkołą, możesz samodzielnie wykonać dla niego tytę. Jak to zrobić? Tu naprawdę nie trzeba mieć zdolności artystycznych. Wystarczy trochę papieru, wstążek, słodyczy no i chęci. Duży arkusz kartonu wystarczy zwinąć w stożek i skleić, można go też pokryć ozdobnym papierem i związać kokardą. Do środka, oprócz słodyczy, można włożyć także inne rzeczy, które sprawią, że początek szkoły stanie się dla dziecka mniej stresujący i na pewno wart zapamiętania.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.