Okazuje się, że książki, zeszyty, piórnik śniadaniówka i piórnik to za mało. Niektórzy rodzice, pakując dziecko do szkoły, do plecaka wkładają mały przybornik, w którym pociecha znajdzie potencjalnie przydatne przedmioty. Mają ułatwić życie i uprzyjemnić funkcjonowanie w ciągu dnia w placówce. Chodzi głównie o przybory toaletowe, ale nie tylko.
Danielle, która jest aktywną użytkowniczką TikToka i prowadzi na nim konto o nazwie lifewithdaniielle, w jednym z opublikowanych niedawno nagrań pokazała, co pakuje 10-letniej córce do szkolnego plecaka. Kobieta chce, żeby jej dziecko miało w szkole wszystko, czego może potrzebować, dlatego wyposażyła ją w kosmetyczkę, do której zapakowała plastry z opatrunkiem, chusteczki higieniczne, mały dezodorant, gumki do włosów, szczotkę do włosów, środek do dezynfekcji rąk, krem do rąk i balsam do ust. Zapobiegliwa mama pomyślała także o sprayu do ciała Victoria's Secret, przyborach do higieny jamy ustnej i kompaktowe lusterko. Wyznała, że lubi też, gdy jej dziecko ma przy sobie pieniądze, jeśli będzie chciało coś kupić.
- Jasne, że chusteczki higieniczne, czy plastry mogą się przydać, ale cała reszta? Po do zmuszać dziecko do noszenia dodatkowego ciężaru. Książki i zeszyty i tak już swoje ważą - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Magda (nazwisko do wiadomości redakcji), mama dwójki dzieci w wieku szkolnym. - Staram się ograniczać to, co moje pociechy muszą dźwigać przez cały dzień, a nie jeszcze im dokładać rzeczy, które potencjalnie mogą się okazać przydatne, ale wcale nie muszą - dodaje. - Moje dziecko nosi w plecaku tylko to, co rzeczywiście jest mu potrzebne, a i tak musi dźwigać spory ciężar - mówi Patrycja (nazwisko do wiadomości redakcji). - Na szczęście w szkole ma swoją szafkę, więc tam trzyma torebkę z chusteczkami, plastrami, zapasowym T-shirtem, małą wodą do picia. No ale wiem, że niektórzy rodzice najchętniej zapakowaliby wszystko. Przesada - dodaje.