Zaprowadzanie i odbieranie dzieci ze szkół to obowiązek, przed którym stoją opiekunowie. Toteż nic dziwnego, że większość z nich myśli o tym, by pozwolić swoim maluchom na samotny powrót ze szkoły do domu. Z pewnością byłoby to znacznym ułatwieniem pod względem logistycznym, jednak okazuje się, że w tej kwestii warto sprawdzić przepisy oraz to, jakie konsekwencje grożą rodzicom, którzy się do nich nie dostosują. Wyjaśniamy zawiłości prawne.
W polskim prawie nie ma konkretnego przepisu, w którym byłby jasno podany wiek, w jakim pociecha może sama iść do szkoły i z niej wracać. Jednak istnieje ustawa z dnia 20 czerwca 1997 roku "Prawo o ruchu drogowym". W tym dokumencie jasno podano wiek dziecka, które może samo pójść do szkoły i z niej wrócić. Dotyczy to też wszystkich innych miejsc.
Dziecko w wieku do siedmiu lat może korzystać z drogi tylko pod opieką osoby, która osiągnęła wiek co najmniej 10 lat. Nie dotyczy to strefy zamieszkania
- czytamy. Jednak tu warto pamiętać, że zapis ten nie zwalnia oczywiście rodziców, opiekunów i nauczycieli z wykazywania troski o bezpieczeństwo dzieci. To na nich ciąży ustawowy obowiązek sprawowania opieki nad maluchami i tymi nieco starszymi uczniami, zatem zanim zdecydujemy się na taki krok (nawet jeśli dziecko jest starsze), warto to dobrze przemyśleć.
Dziecko nie może wracać ze szkoły samo, jeśli nie ma ukończonych siedmiu lat. Co grozi za nieprzestrzeganie przepisów?
Kara grzywny – zgodnie z art. 24 ust. 1 kodeksu wykroczeń – może w tym przypadku może wynieść nawet 5 tys. złotych. Zatem jeśli dziecko skończy wcześniej lekcje (np. będą skrócone albo z powodu choroby nauczyciela odwołane), nie może wrócić samo do domu. Jeśli nie ma ukończonych siedmiu lat, będzie musiało poczekać na rodzica w świetlicy szkolnej. Pamiętajmy o tym nie tylko z powodu kary finansowej.