"Z mężem zarabiamy 8 tys. i nie stać na na opłacenie dziecku stancji. Skąd mamy wyciągnąć 2 tys. zł?"

Po maturach przyszedł czas na rekrutację na studia. Wielu młodych ludzi wybiera uczelnie, które są innym mieście. - Początkowo bardzo ucieszyłam, że syn chce studiować w stolicy, na dobrej uczelni. Świetnie zdał egzaminy i został przyjęty, skakaliśmy z radości. Do momentu, aż uświadomiłam sobie... że nie stać nas na stancję. Nie wiem, co robić! - pisze pani Iwona.

Rok akademicki rozpoczyna się dopiero w październiku, jednak maturzyści, którzy dostali się na studia (i ich bliscy) już teraz szukają stancji. Wierzą, że obecnie jest większy wybór, więc łatwiej będzie znaleźć coś w przystępnej cenie. Czy faktycznie tak jest?

Zobacz wideo Student przez aferę akademikową koczował w bibliotece. "Kiedy wyszliśmy protestować, miejsca się znalazły"

Matka jest dumna, że syn dostał się na studia w Warszawie

Napisała do nas pan Iwona, mama Patryka, tegorocznego maturzysty. Rodzina mieszka w niewielkiej miejscowości, ponad 100 km od Warszawy. Syn wymarzył sobie studiowanie w stolicy i bliscy bardzo go w tym pomyśle wspierali. Okazało się jednak, że rodziców nie stać, by opłacić stancję.

Gdy Patryk dostał się na uczelnię, byliśmy przeszczęśliwi. Wszystkim wokół się chwaliliśmy, że będzie się uczył w Warszawie, na dobrej uczelni. Sami nie mamy wyższego wykształcenia, a w naszej miejscowości większość dzieciaków kończy zawodówkę, albo technikum i idzie do pracy. Pękaliśmy z dumy

- opowiada kobieta. Przyznaje jednak, że nie wzięła pod uwagę kosztów życia w dużym mieście. - Wychodziliśmy z założenia, że najważniejsze, żeby się dostał, a reszta się ułoży. Tak naprawdę skupiliśmy się na wynikach matury i dostaniu na studia. O kosztach aż tak nie myśleliśmy.

Smutna kobieta
Smutna kobieta Shutterstock, autor: Cat Box

Ponad 2 tys. zł za pokój. "Nie stać nas!"

W drugiej połowie sierpnia rodzina zaczęła szukać przyszłemu studentowi pokoju do wynajęcia. - Byliśmy w szoku, okazało się, że za klitkę dusimy wydać jakieś 2 tys. zł! Szok, w naszej miejscowości to całe mieszkanie tyle kosztuje. Jestem przerażona, ciągle przegląda ogłoszenia, wierząc, że znajdę coś tańszego. Z mężem zarabiamy 8 tys. zł, nie stać nas na opłacenie stancji za 2 tys. zł. O dodatkowym kieszonkowym nawet nie wspominam.

Nasza czytelniczka przyznaje, że syn chce dodatkowo pracować, by zarobić, chociaż częściowo na swoje utrzymanie. Wybiera się jednak na dzienne studia, więc ciężko będzie mu bez wsparcia rodziców, szczególnie na początku.

Syn całe wakacje pracuje u znajomego w hurtowni i wszystko odkłada na te studia. Ale nie da rady zarobić na mieszkanie i własne wydatki. Musimy mu pomóc, tylko skąd mamy wyciągnąć 2 tys. zł miesięcznie? Jestem przerażona, nawet jak weźmiemy pożyczkę, to niewiele to da i rozwiąże to problem na jakieś pół roku, a co potem? Płakać mi się chce, nie chcę, by syn rezygnował ze studiów...

- pisze pani Iwona. Kobieta rozważa wzięcie dodatkowego etatu, jednak znalezienie go "na szybko" w małej miejscowości jest sporym wyzwaniem. - Innego rozwiązania jednak nie widzę, a dla swojego dziecka zrobię wszystko - zapewnia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.