Wakacje za granicą w dobie inflacji są bardzo kosztowne i z pewnością nadszarpną domowy budżet wielu rodzin. Mimo to rodzice rzadko odmawiają sobie urlopu z dziećmi. W letnich miesiącach w Polsce najbardziej oblegane są nadmorskie tereny. Niektórzy decydują się wyjechać za granicę, jednak koszt takiego wypadu jest niemały. Pewnym rozwiązaniem, na przynajmniej częściowe ominięcie kosztów, jest wyjazd na wakacje w czerwcu, wrześniu czy nawet w październiku. Oprócz niższych cen, na lotniskach i w obiektach jest mniej turystów, a jak rodzice przyznają, odczuwają wówczas większą swobodę w zwiedzaniu i zwyczajnie lepiej im się odpoczywa.
Niedawno na eDziecko.pl pojawił się artykuł zatytułowany: "Planuję wakacje z dzieckiem we wrześniu, bo wtedy jest najtaniej. Jaś szybko nadrobi te dwa tygodnie". Wielu internautów zainteresowało się tematem wyjazdów z dziećmi poza wakacjami. Jedni narzekali, że rodzice popełniają błąd, a skutki tych decyzji odczują dopiero w przyszłości, a inni sugerowali, że to spora oszczędność i nic się nie stanie jeśli dziecko opuści kilka dni w szkole. Jedna z matek pokusiła się o śmiały komentarz, z którym zgodzili się także inni czytelnicy:
Przełom sierpnia i września to idealny termin na wakacje z dziećmi. Kilka początkowych dni szkoły i tak przeznaczone jest na rozruch.
Wśród komentujących znaleźli się też tacy rodzice, którzy przekonywali o dobrych cenach poza sezonem, ale także wyjątkowym klimacie i mniejszym obłożeniu obiektów. Ci wierzą, że skoro podróże kształcą, dzieci nic na tym nie stracą. "Co roku zabieram syna na wakacje we wrześniu. Nie popadajmy w paranoję"; "My jeździmy w maju. Dzieci w ciągu dnia muszą wygospodarować dwie godziny na naukę i zawsze chętnie to robią. Nie widzę oburzenia. Po powrocie nadrabiamy cały materiał. 5 dni to nie wieczność, bez przesady"; "Podróże kształcą, dlatego moje dzieci nic nie tracą, jak jeżdżą z nami na wakacje w ciągu roku szkolnego".
Podobne opinie widać również pod naszymi czerwcowymi artykułami. Wiele osób tłumaczy, że jeśli dzieci dobrze się uczą, bez problemu nadrobią kilka dni nieobecności. "W czwartek wróciliśmy z Egiptu. Byliśmy 8 dni. Syn kończy 4 klasę. Przed wyjazdem zaliczył wszystko, dopilnował ocen, wychowawczyni oczywiście wiedziała wcześniej o jego nieobecności, a że uczy się dobrze, nie miała absolutnie nic przeciwko. Nie widzę więc w tym żadnego problemu. Poza tym podróże kształcą najlepiej", "Podróże kształcą, a materiał szkolny zawsze można nadrobić. I piszę to jako nauczyciel z długim stażem", "Jak dziecko nie ma żadnego zagrożenia i w szkole daje sobie radę, to czemu nie?" - czytamy.
Jak podaje serwis Dziennik Gazeta Prawna.pl, co do zasady uczniowie muszą chodzić do szkoły do końca roku szkolnego. Jednak niekiedy rodzice decydują się zabrać dziecko na wakacje jeszcze przed oficjalnym ostatnim dzwonkiem. Czy mogą tak zrobić? Jak się okazuje owszem, w polskim prawie nie ma żadnego zapisu, który zakazuje przedwczesnych wakacji, ani ustala, ile maksymalnie jednorazowo ucznia może nie być na lekcjach. Stąd, jeśli rodzice usprawiedliwią przed nauczycielami i dyrekcją szkoły nieobecność dziecka, spokojnie może ono zacząć wakacje wcześniej.
Polaków nie obowiązują kary lub grzywny jak na przykład w Wielkiej Brytanii. Sytuacja jednak nie jest całkiem jednoznaczna. Więcej o zawiłościach tej kwestii przeczytasz w naszym artykule: Można zabrać dziecko na wakacje w trakcie roku szkolnego? Rodzice nie myślą o bolesnych skutkach.